Noc z życia Iosifa Wissarionowicza: tyrania filmów i obiadów 531
plecach. Chruszczów niczego nie zauważył, a wszyscy pokładali się ze śmiechu. Nigdy nie zapomniał tego upokorzenia.
Czasami podczas obiadu zjawiała się Swietłana, ale nie potrafiła ukryć zakłopotania i niesmaku. Uważała, że palatyni przypominają „bojarów Piotra Wielkiego”, którzy niemal zapijali się na śmierć, by zabawić cara na pijackim „synodzie”.
Po obiedzie „Stalin nakręcał patefon, traktując to jako swój obywatelski obowiązek. Nigdy od niego nie odstępował” - wspominał Berman. Z upodobaniem nastawiał komiczne płyty, zwłaszcza jedną, na której „koloraturowemu szczebiotowi śpiewaczki towarzyszyło wycie i szczekanie psów”, co zawsze sprawiało mu dziką uciechę. „Przecież to jest mądre, diabelnie mądre!” Opatrywał płyty komentarzami: „Bardzo dobre!”.
Stalin zachęcał swoich palatynów do tańca, ale nie były to już zabawne piruety Woroszyłowa i Mikojana sunących lekko po parkiecie. To też stało się sprawdzianem władzy i potęgi. Stalin sam „dreptał dookoła z rozpostartymi ramionami” w gruzińskim stylu, chociaż „miał poczucie rytmu”.
- Towarzyszu Iosifie Wissarionowiczu, jacy jesteście silni! - prześcigali się w komplementach członkowie Politbiura. Wtedy zatrzymywał się i rzucał ponuro:
- Och, nie, nie będę już długo żył. Fizjologia ma swoje prawa.
- Nie, nie - wtrącił Mołotow. - Towarzyszu Iosifie Wissarionowiczu, potrzebujemy was, macie jeszcze przed sobą długie życie!
- Wiek mnie dopadł i jestem już starym człowiekiem.
- Nonsens. Wyglądacie świetnie. Trzymacie się nad podziw...
Kiedy obecny był Tito, Stalin uciszył ten chór pochlebców i popatrzył na swojego gościa, którego później miał kazać zamordować.
- Tito powinien na siebie uważać, żeby nic mu się nie stało. Bo ja już długo nie pożyję. - Zwrócił się do Mołotowa. - Ale Wiaczesław Michajłowicz nadal tu pozostanie.
Mołotow zmieszał się. Nagle, w dziwacznej demonstracji swojej żywotności, Stalin oświadczył:
- Tyle jest jeszcze we mnie siły!
Chwycił Titę za ramiona i trzy razy uniósł go nad podłogę w rytmie rosyjskiej pieśni ludowej z gramofonu, pas-de-dewc, które było dyktatorskim odpowiednikiem Nuriejewa i Fonteyn.
- Kiedy Stalin prosi do tańca - powiedział Chruszczów Mikojanowi - mądry człowiek tańczy.
Spocony Chruszczów wziął się pod boki i wykonał hopaka, wyglądał przy tym jak „krowa tańcząca na lodzie”. Bułganin „przytupywał”. Mikojan, „znakomity tancerz”, wciąż potrafił odtańczyć dziką lezginkę, a „nasz miejski