228 i. MOSZYŃSKI: KUL TUBA LUDOWA SŁOWIAN
ozesnych oraz starożytnych wątroba, przyczem — zależnie m. i. od kraju czy nawet okolicy — spotykamy się w tym związku z wątrobą przeróżnych dzikich i domowych ssaków, ptaków albo nawet ryb,/ " (jak, powiedzmy, z wątrobą miętuza na Rusi i indziej). Podobnież taki lek zewnętrzny, rozpowszechniony od Anglji do środkowej Azji i bodaj dalej jeszcze, jak świeżo obłupiona skóra zwierzęcia, którą spowija się lub nawet obszywa nagiego pacjenta, może być równie dobrze baranią, jak np. psią (ostatniej używa się, powiedzmy, w Polsce). Te same uwagi dotyczą w mniejszym lub •większym stopniu i wielu innych medykamentów zwierzęcych w rodzaju serca, żółci, tłuszczu, krwi, mkeka (Polacy z Malborskiego kurują się m. i. mlekiem kobylem), sproszkowanego rogu, ekskrementów i t. d. Nie ulega, zdaje się, wątpliwości, że fakt, tu przez nas podniesiony, w pewnej mierze znajduje usprawiedliwienie w chemicz-' nem pokrewieństwie składników, zawartych w analogicznych narządach, wydzielinach etc. zwierzęcych organizmów.
Liczne leki zwierzęce (między któremi znajdujemy i owady, gady etc., brane w całości) posiadają zasięgi równie obszerne, a często z samej natury rzeczy — w związku z rozleglejszemi naogół regjonami rozpowszechnienia gatunków zwierzęcych od gatunków roślinnjrch — jeszcze obszerniejsze od ziół medycznych. Nie mogąc tu dla braku miejsca dokładniej rozpatrzeć tych medykamentów, bądź co bądź znacznie mniej bogatych od roślinnych, ale bodaj jeszcze bardziej od tamtych zajmujących, odsyłam czytelników, którzyby chcieli zorjen-tować się w tym przedmiocie do książki D. Mc Kenzie’go (1. c., rozdział: The Eyolution of Animal Remedies, str. 97—149); uzupełnić możnaby go np. pożytecznemi zestawieniami w rozprawie A. Hen-rici’ego (1. c., str. 95—176), uwzględniającej m. i. materjał słowiański \
173. Zakończyliśmy przegląd leczniczych praktyk, wykony wa-. nyjshjaa osobie pacjenta. Jak już było powiedziane, stanowią one przeważną część terapji (§ 150). Obok nich spotyka się jednak jeszcze _ inne, a mianowicie: 1) leczenie zapomocą praktyk, wykonywanych __ nad przedmiotami, które pozostawały lub pozostają w związku z cho-_ rym, oraz 2) zapomocą zabiegów, nie wykonywanych ani na pacjencie, ani też na przedmiotach, wzmiankowanych przed chwilą. Do pierw-- szej grupy będą należały takie pospolite u Słowian zabiegi, jak niszczenie lub oddalanie albo przenoszenie na innych choroby przez niszczenie lub wyrzucanie albo oddawanie innym cząstek włosów chorego, jego paznogci, odzieży lub też przedmiotów, któremi rozmyślnie uprzednio dotknięto jego ciała i t. p, Do grupy drugiej zaliczyć wypada zamawiania, modlitwy, przebłagiwania obrażonych żywiołów
1 Co do roli kamieni, źródeł, t. zw. „miejsc świętych" i t. d. w lecznictwie Słowian, ob. indeks rzeczowy s. v. medycyna. .
(porówn. § 133) i wreszcie szereg prakt}rk o bardzo różnorodnej genezie. Aby dać pojęcie o ostatnich, wymienimy tu kilka dla przykładu. Więc, dajmy na to, chcąc spowodować ustąpienie epilepsji, należy wbić nóż w ziemię, w tern miejscu, na którem jej atak powalił chorego, i wbite narzędzie pozostawić tam na zawsze (chodzi tu, zdaje się, — jak za tern mogłyby przemawiać dane porównawczej etnografji — o przygwożdżenie raz na zawsze do ziemi choroby, pomyślanej jako niewidzialna istota'. W celu uwolnienia jakiego zwierzęcia domowego od czerwi, co mu się zalęgły w żywych ranach, trzeba zgiąć dziewannę albo oset, przyciskając wierzchołek rośliny kamieniem do ziemi i nie zwralniając go dopóty, póki robactwa ciała nie opuści (ob. co do tego rozdz. 8.). Albo przytoczmy zabieg zupełnie innego rodzaju: w celu wyzbycia się brodawek wiąże chłop na nitce tyle węzłów, ile ma tych nowotworów na ciele i powęźloną nitkę niszczy czy też puszcza na bieżącą wodę lub poprostu wyrzuca. Nad temi i tym podobnemi zabiegami nie będziemy się tu jednak rozwodzili obszerniej. Jest ich naogół bądź co bądź stosunkowo niewiele, a przykłady, podane wyżej, wystarczą, by się w nich zorjentowrać.
174. Osbbną, niezmiernie obszerną grupę praktyk leczniczych stanowią zamawiania. O nich będzie jeszcze mowa w dziale, traktującym o literaturze (ob. też rozdz. 8.); tu tylko zaznaczmy, iż znajdują one nadzwyczajnie rozległe zastosowanie w medycynie ludowrej wszystkich Słowian; musiało zaś tak być od wieków, skoro od terminu, określającego zamawianie, oddawna utworzyli sobie niektórzy Słowianie nazwy dla czynności leczenia. Staro-bułgarski wyraz baltji 'lekarz’ wraz z wyrazami staro-cerkiewnemi baltstvo iek’, balo-vati ieczyć’ oraz staro-słoweńskiemi bali 'lekarz5, balovanije 'lecznictwa’ są urobione od zaginionego już dziś na Bałkanach słowa ^balij, utworzonego od bajati w znaczeniu'zamawiać’(dziś jeszcze u Bułgarów bajuvam znaczy 'leczę zapomocą czarów’). Podobnie st.-bułg. vraćB 'lekarz’, vractba iek, leczenie’, słoweń. vrać, wkrs. vrać iekarz’ należą do wrkrs. vrat w zaginionem znaczeniu 'zamawiać i t.d.’ (dziś tylko — 'kłamać, bajać’). Zresztą vr a ćt, w zgodzie z ety-mologją tego słowTa, oznacza też niekiedy u Słowian 'czarownika’ lub fwrróżbitę’ (serb.-chorw. vrać 'czarownik, wróżbita’, bułg. vraó 'ts.’). Czy już w okresie wspólnoty posiadali Słowianie jakieś osobne rodzime nazwy, służące specjalnie i wyłącznie dla oznaczenia pojęcia 'leczenia’, tego z bezwzględną pewnością nie wiemy, ale wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne. Ogólno-słownańskie leeiti jest zapożyczone od Germanów (a ci znów najprawdopodobniej wzięli odnośny termin od Celtów, przyczem u obu tych grup etnicznych znaczył on właściwie tyleż, co 'zamawiać’). Wiek rodzimego słowiańskiego wyrazu celiti 'uzdrawiać’, spotykanego w kilku językach słowiańskich a urobionego od pradawnego ogólno-słowiańskiego wyrazu cSli.