8 [. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
t0gci?_Odpowiedź na pytanie pierwsze czy drugie zależy oczywiście
od odpowiedzi na pytanie trzecie, t. j. ostatnie; tej jednak odpowiedzi nie będziemy w stanie dać dopóty, dopóki nie zdamy sobie jasno sprawy z wartości religijnego życia czy sztuki. Ale że same pojęcia sztuki oraz życia religijnego (czy, krótko mówiąc, religji w najszer-szem znaczeniu słowa) bynajmniej jasne nie są, więc przedewszyst-kiem należy je dokładnip wyznaczyć. Zacznijmy od religji. Jak wiadomo, miesza się ona bardzo ściśle z innemi działami kultury: z ustrojem społecznym (porówn. etykę) oraz z wiedzą (porówn. religijne mity „przyrodnicze" ludów nieoświeconych, filozofję ludów oświeconych). Ktoby jednak chciał wyłuskać właściwe jądro religji, to znaczy charakterystyczne jej składniki nie powtarzające się w innych działach kultury, ten musiałby się znaleźć w obrębie uprawiania ekstazy mistycznej oraz w obrębie kultu i magji, no i oczywiście tej wiary, jaka się z uprawianiem ekstazy, z kultem i magją łączy. Uprawianie zaś ekstazy mistycznej, kultu i magji ma na celu zawieranie kontaktu z takim lub innym fikcyjnym albo rzeczywistym objek-tem, wzgl. wywieranie nań wpływu czy też wywoływanie pożądanego wpływu z jego strony. Normalnie (poza religją) ludzkość zna dwie drogi zawierania kontaktu, względnie wywierania czy wywoływania wpływu: drogę zewnętrznego oddziaływania fizycznego (tu rodzi się i rozwija technika) oraz drogę wewnętrznego porozumiewania się zapomocą symbolicznych znaków i t. p. (tu rodzi się i rozwija przedewszystkiem mowa). Uogólniając fakty i pomijając niektóre zawilsze szczegóły, można orzec, że jeśli człowiek, obierając drogę zewnętrznego oddziaływania fizycznego, wykracza poza granice techniki1 albo jeśli, obierając drogę wewnętrznego porozumiewania się zapomocą symbolicznych znaków i t. p., zwraca się nie ku ludziom żywym, lecz ku innym fikcyjnym czy rzeczywistym objek-tom w tej wierze, że porozumienie z niemi osiągnąć może, że może je zjednać dla siebie i uprosić o rzeczy dlań potrzebne etc., tedy znajduje się w krainie religji w szerokiem znaczeniu słowa (t. j. nietylko religji sensu stricto lecz również magji). W świecio religji znajduje się też wtedy, jeśli zawiera z owemi „innemi objek-tami" kontakt na drodze bezsłownej ntyśli lub intymnego bezpośredniego doznania (unja mistyczna; ob. rozdz. 9). Tak tedy, jak widzimy, religja rozszerza — oczywiście li tylko dla człowieka wierzącego — powierzchnię kontaktu ze światem pozaludzkim oraz możność oddziaływania na ostatni i wywoływania wpływu z jego strony.
Gdy czytelnik przemyśli to gruntownie, z całą już łatwością odnajdzie wartość religji. Polega ona na potęgowaniu wewnętrznej odporności i mocy człowieka. Istotnie skoro religja powiększa — według przekonania człowieka wierzącego — możność kontaktu i porozumiewania się z pozaludzkim światem oraz możność powodowania w tym świecie pożądanych zmian, tedy w sposób zupełnie oczywisty powiększa wewnętrzną odporność i moc owego wierzącego. Jakiś akt kultowy czy magiczny, budzący w danym osobniku ufność we współdziałanie boskich czy innych potęg, może rozpłomienić w nim taką siłę wewnętrzną, że w heroicznym porywie nie cofa się przed najgroźniejszem niebezpieczeństwem i dokonywa czynu „nadludzkiego". W wyraźnym związku ze wszystkiem, co powiedziano wyżej, religja gra naogół — jeśli weźmiemy pod uwagę stosunki panujące u ludów oświeconych, gdyż inne są nam pod tym względem zbyt mało jeszcze znane — większą rolę w życiu osobników słabych niż silnych, chorowitych i kalekich niż zdrowych, kobiet niż mężczyzn; dla poszczególnych osobników większe ma znaczenie w chwilach słabości i niebezpieczeństwa niż w chwilach siły i pokoju, w latach sędziwych niż w latach dojrzałości i młodości; nieraz w życiu całych ludów przygasa w okresach dobrobytu lub pewnej siebie zwycięskiej ekspansji, by znów zażec się żywszym płomieniem w okresach upadku czy klęski. (Oczywiście nie należy tego rozumieć zbyt ciasno; religja sprzyja też niekiedy rozmachowi ekspansji albo ją nawet powoduje).
Teraz dopiero, gdyśmy zrozumieli wartość religji, możemy w sposób wolny od aprioryzmu odpowiedzieć na zagadnienie, czy istnieją objektywne sprawdziany stopniowania tej wartości w odniesieniu do stadjów rozwojowych religji, względnie do stadjów rozwojowych poszczególnych jej przejawów. Odpowiedź zaś na to pytanie może być tylko negatywna. Wartości przejawów religji są zawsze wielkościami subjektywnemi i choć znajdują nieraz zewnętrzny (przeważnie czysto powierzchowny) wyraz, naogół wymykają się zupełnie przed jakiem-kolwiek objektywnem ujęciem, Z naukowego a zarazem ogólnoludzkiego punktu widzenia możemy więc mówić o rozwoju religji czy jej wytworów tylko w sensie ich zmienności w przestrzeni i czasie. Niewątpliwie dzisiejsza msza święta, odprawiana, powiedzmy, przez Kościół chrześcijański, jest religijnym aktem nitskończenie bardziej rozwiniętym od naiwnej krótkiej modlitwy i skromnej ofiary z paru dzikich owoców, składanej bóstwu naprzykład przez karlich tubylców podzwrotnikowej puszczy afrykańskiej, ale etnolog czy historyk kultury nie posiada żadnych objektywnych podstaw do twierdzenia, aby była wytworem bardziej postępowym czy doskonalszym.
Zwróćmy się obecnie do sztuki. I ona, podobnie jak religja, miesza się z innemi działami kultury: z techniką (kulturą materjalną), z magją (że przypomnę choćby rysunki wykonywane w celach magicznych) i t. d. I w tym więc wypadku przed przystąpieniem do po-
Patrz bliżej w dziale o żyeiu religijnem.