5gg K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
mogącym przybierać na się kształty zwierzęce, ludzkie i t. d. Dzięki jednak Allachowi — prawią Baszkirowie — w ich kraju smoki bywają porywane z Ziemi w wieku ażdachy i nie mogą się obracać w groźne „juchy".
476. Oczywiście skoro świat zwierząt (włącznie z zoomorficznie pojętemi meteorytami i wodnemi oraz powietrznemi trąbami) tak wiele miejsca zajmuje w ludowych wierzeniach, tedy łatwo można sobie wyobrazić, ile miejsca zabiera w nich świat samychż ludzi. Istotnie należące tu przesądy są bardzo liczne i różnorodne; przytem, rozgałęziając się szeroko, z samej natury rzeczy przenikają różne działy .kultury duchowej oraz społecznej w tak wielkim stopniu, że musieliśmy je uwzględniać na bardzo wielu miejscach książki i będziemy zmuszeni to czynić w dalszym ciągu zarówno w tej, jak i w następnej części dzieła.
Każde niemal stadjum i każdy prawie przejaw ludzkiego życia, zacząwszy od chwili poczęcia a kończąc śmiercią, jest, biorąc zosobna, źródłem, skąd snują się to pojedyncze lub nikłe, to znów podwójne, potrójne i t. d., albo silnie rozwinięte wątki przesądów czy wierzeń. O nich sporo znajdzie czytelnik na różnych miejscach 2. i 3. tomu „Kultury". Także liczne wytwory rąk ludzkich osnute są wierzeniami. Niektóre z nich, jak np. pewne narzędzia i broń, poznaliśmy już wyżej w charakterze środków magicznych (§§ 243 sq.); także mieliśmy już sposobność zaznaczyć mimochodem szczególne poważanie, jakiem cieszy się u ludu jeden z najważniejszych dziś pokarmów wieśniaka, mianowicie — chleb (§ 261), co znajduje odpowiednik w czci okazywanej chlebowej dzieży (ob. cz. III wg. indeksu). Bardzo odrębne i swoiste wierzenia otaczają lustro, do którego powrócimy w cz. III, omawiając zwyczaje pogrzebowe1 2 3 4. Oczywiście i dom oraz jego części mają tu wielkie znaczenie; w szczególności zaś posiada je np. próg, który w przesądach i praktykach służy za pewnego rodzaju granicę, odcinającą wnętrze od pozostałego świata; wierzenia, otaczające go, zdradzają zresztą m. i. wątki, nawiązujące do nieobcego wielu ludom (a między niemi i cząstce Słowian) zwyczaju grzebania pod nim zmarłych (przeważnie dzieci, wzgl. — jak to bywało np. na Rusi — dzieci martwourodzonych).
477. Na tem miejscu jednak zwrócimy uwagę li tylko na pewne przesądy, wiążące się z człowiekiem fizycznym oraz z paru podstawowemi przejawami jego psychicznego życia. Ale i one mogą tu być poruszone tylko bardzo fragmentarycznie, ponieważ znaczna ich część znajdzie odpowiedniejsze miejsce w obszernym ustępie o wątkach z zakresu demonologji, podczas gdy o innej znów części, jako to o wierzeniach, związanych z myśleniem i mową, traktowano już powyżej (w §§ 131, 204, 236 sq.).
Jeden z ciekawych przesądów, dotyczących ciała ludzkiego, nawiązuje do mniejszej lub większej obfitości u włosienia jego powierzchni, przyczem w zgodzie z tem, co poruszono i wyjaśniono w § 263, kosmatość ciała ma danemu osobnikowi przynieść czy też wróżyć bogactwo. — Niewątpliwie dość zajmujące są też wierzenia ■o barwie włosów. Tak u części Słowian, jak i u innych ludów zachodniej Europy oraz np. u niektórych plemion tureckich zachod-nio-środkowej Azji, u tubylców Kaukazu etc. rude włosy nie są dobrze widziane przez lud; mają one zdradzać ujemną wartość napiętnowanego przez nie osobnika, a na wschodzie — jego właściwość urzekania innych. Żałować należy, że mamy zbyt mało danych do ■dokładnego zbadania zasięgu takiej właśnie interpretacji rutylizmu; wyniki mogłyby być wcale ciekawe, skoro np. już u Wotjaków wprost przeciwnie włosy czerwonorude uchodzą za najbardziej podobające się bogom, i stąd rudych wieśniaków chętnie obierają tam na ofiar-ników. — W niektórych krajach słowiańskich (zwłaszcza na Bałkanach) żyje jeszcze po dziś dzień i ma konsekwencje w społecznych stosunkach okrutny pogląd, przypisujący ujemne wartości moralne także ludziom ułomnym, o zniekształconych członkach, garbach i t. p.5; osobniki takie uchodzą za naznaczone przez Boga, przynoszące nieszczęście i t. p.; tó też lud stara się ich o ile możności unikać.
478. Po całej Słowiańszczyźnie niesłychanie są rozpowszechnione i ogromnie do dzisiaj w wielu krajach żywotne wierzenia w złe spojrzenie (ob. też § 138). W przykładzie umieszczonym w § 239 daliśmy już do zrozumienia, że niektóre indywidua z pośród włościan— zwłaszcza kobiety — odznaczają się nadwrażliwością na obcy wzrok; z drugiej strony istotnie napotykają się między ludźmi osoby, obdarzone szczególną — „przeraźliwością“ (t. j. przenikliwością) spojrzenia6. Na tem tle, a także na tle rzeczywistych, dla każdego jawnych chorobowych przypadłości, dotykających niekiedy nadwrażliwe jednostki, gdy na nich spocznie „przeraźliwe" oko innego człowieka, powstało — przesadni oczywiście — przekonanie, że są osoby, co samym wzrokiem mogą rozsiewać dokoła siebie zniszczenie i śmierć. Dziesiątki rozmaitych wierzeń odpowiadają na zagadnienie, skąd się
Lustro z jednej strony w pewnych warunkach bezpośrednio roznieca lęk grą majaczących cieni i świateł (tak jedna z mych uczenie przez pewien czas po śmierci swego brata nie mogła, znajdując się wieczorem sama w pokoju, nakładać
przed lustrem kapelusza z powodu lęku, jaki ją ogarniał); z drugiej — budzi prze
sądną obawę przez to, że jakoby odbiera człowiekowi jego „obraz" wzgl. duszę;
bardzo charakterystycznie wyraża się to w zwyczaju dziewcząt czeremiskich, które, widząc swoje odbicie w lustrze, całują zwierciadło i mówią doń: „Nie zabierz mego
Porówn. z tem Pismo święte, 3 Moyżeszowe, XXI, 17—24.
* Gdy w r. 1930 bawiłem w Białobrzegu pod Różanem nad Narwią, opowiadał mi 64-letni chłop tamtejszy, że spotkał kiedyś, będąc konno w Różanie, człowieka, „który jak spojrzał, to on mało z konia nie zleciał, jakby go zabił".