642 [. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
Ietun lata", i pokłoniła się przede mną. Jak się okazało była to wieśniaczka z tejże, co i ja, włości, ze wsi Krutoje, Afimja Masłova. Zakochała się ona w wieśniaku Kamakinie z jej wsi rodzinnej; ponieważ ten nie odpowiadał jej wzajemnością, ciężko zachorowała i w gorączce bredziła o nim. Gorączkowe bredzenia chłopi objaśnili sobie w ten sposób, że do owej kobiety lata Ietun i że ona z nim rozmawia. Żeby ją od tego uwolnić przyprowadzono ją pod kościół i kazano mówić przytoczone wyżej słowa do każdego, kto wchodził. — Kiedy indziej leczą takie kobiety odczytywaniem modlitw czy zaklęciami. Podobnych zaś wypadków bywa tu niemało".
524. O ile złośliwy stosunek demonów do ludzi znajduje wyraz w całym szeregu motywów, zwykle przytem nadzwyczajnie rozpowszechnionych, o tyle ich stosunek przyjazny naogół mniej jest opracowany przez ludową fantazję. Jednak nawet w-Jiczbie wątków, omówionych wyżej, ukrywa się parę takich, co mają z ludzkiego punktu widzenia charakter dodatni. Do nich należą: opiekowanie się dziećmi, porzuconemi przez ludzi, oraz niektóre formy zawierania z ludźmi miłosnych stosunków.
Przychylne i użyteczne dla ludzi bywają najczęściej demony domowe: opiekują się one dobytkiem, pomnażają go, ostrzegają domowników przed grożącem nieszczęściem, pomagają im w pracy i t. p. (ob. niżej). Przyjazne bywają zresztą niekiedy nawet dziwożony. Słowianie południowi przypisują wiłom liczne cechy dodatnie, jak nauczanie ludzi znachorstwa, odkrywanie przed nimi wiedzy lekarskiej, wszelkiego rodzaju okazywanie pomocy etc. W niektórych znowuż okolicach Małorusi włościanie opowiadają podobno o mitycznych „morskich ludziach", że oni to ułożyli pieśni, śpiewane po wsiach.
Jednym z najważniejszych wątków, cechujących dodatnią działalność demonów, jest, wspomniane już przed chwilą pomnażanie bogactwa. Wszędzie, gdziekolwiek istnieje żywa wiara w duchy czy demony domowe (więc przedewszystkiem na Wielko- i Białorusi), tym właśnie istotom pomnażanie dobytku bywa przypisywane. Według ludu wielkoruskiego okradają one nawet cudze zagrodj', aby powiększać tą drogą bogactwo chaty, w której przemieszkują. W krajach zachodnio-słowiańskich miejsce dawnych demonów domowych zajęły rozmaite kobołdy, atwory, skrzaty, kraśniaki, smoki i t. d., i t. d.; i one to w związku z tern pełnią obowiązek strzeżenia oraz zwiększania dobrobytu chat czy zagród, zostających pod ich opieką; wiele z nich również ma przytem okradać cudze mienie. W szczególności często słyszymy o zabieraniu obcego ziarna i znoszeniu go do śpichrzów tego obejścia, gdzie dany demon gospodaruje. Dawniejsi mitolodzy sądzili, że wątek kradzieży ziarna zbóż wywodzi się od faktycznego „porywania" zboża w czasie siewu przez demoniczny wicher, t. j. wir powietrzny (o nim patrz §§ 382 sq.); tłumaczenie to nie utraciło może poniekąd swej wartości do dni dzisiejszych, wymaga jednak dokładnego sprawdzenia. Narazie możnaby tylko zaznaczyć, iż obcy co do genezy wątek mógł się oczywiście domieszać do zespołu motywów, otaczających zprawieku postać demonów domowych, podobnie jak domieszały się tu cechy, wzięte od meteorytów, widywanych nieraz, jak spadały w kierunku tej lub owej sadyby, jakgdyby do niej zdążając (§ 377).
Szczególną uwagę wartoby też zwrócić na demony, pomagające w przędzeniu i wogóle trudniące się tą pracą. Do takich należą np. czeskie dziwożonki, wielkoruskie kikimory, demony domowe i t. d., a z istot demonicznych, w jakie wierzą sąsiedzi Słowian, np. nereidy nowogreckie, wirujące pospolicie we wichrach. I motyw przędzenia (podobnie jak tańczenia ob. § 528) wywodzić się może — przynajmniej poczęści — z zespołu wierzeń, otaczających demona wichru, t. j. wiru powietrznego (porówn. § 388).
525. Niektóre demony mają szczególne upodobanie w pielęgnowaniu koni. Są to przedewszystkiem duchy domowe lub do nich podobne oraz, mieszające się z niemi w niejednej okolicy i pod niejednym względem, czarty K Na Łużycach zdradzają ów szczególniejszy pociąg do koni kobołdy, na Kaszubach — kraśniaki, u Słowian wschodnich właściwe demony domowe i t. d. Mają one w każdej stajni sztuki wybrane, któremi opiekują się najstaranniej. Bardzo często słyszymy o wygładzaniu szerści takiego ulubieńca przez demona, o zaplataniu mu grzywy etc. Rzecz ma jednak i odwrotną, mniej przyjemną stronę; mianowicie te same lub inne demony oskarża się niejednokrotnie na rozległych obszarach Słowiańszczyzny oraz krajów sąsiednich o zamęczanie zwierząt, które im bądź nie przypadły do gustu, bądź też wogóle zostały przez nie upatrzone na ofiarę czy też wzięte pod wierzch do nocnej jazdy. Właśnie o owem „zajeżdżaniu" koni przez demony słyszymy szczególnie często. Zdarza się istotnie niekiedy, że wieśniak, wchodząc rano do stajni, zastaje któreś zwierzę spocone i znużone, a pokarm, zadany mu na noc, niespożyty; zdarza się jeszcze częściej, iż nocą z chaty lub ze dworu słyszy niespokojne chrapanie koni, tętent i obijanie się o ściany czy żłoby *. Lud wielkoruski, rdzennie białoruski i część małoruskiego tłumaczy wspomniane przejawy bardzo prosto: to demon domowy czy też odpowiadający tamtemu demon stajenny dosiadł zwierzęcia i na niem jeździ. Zbliżone tłumaczenie znajdujemy u Białorusinów płd.-zachodnich oraz na przeważnych obszarach Małorusi, ale tu za zajeżdżanie koni po nocach odpowiedzialne są czarty, podobnie jak u Polaków — zmory i złe duchy, a u Kaszubów --♦
1 Różnica jest tu chronologiczna: czart zastąpił domowego demona pod wpływem Kościoła chrześcijańskiego.
s Sądząc według niektórych wyraźnych informacyj etnografów, powodem płoszenia się koni bywają drobne dzikie zwierzęta, w szczególności łasica, która ma nawet podobno istotnie wdrapywać się na konie (np. ze żłobu po grzywie i t. p.).
41*