558 K. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
dziej w Azji; krewnią się z odnośnem wierzeniem pewne praktyki i koncepcje tubylców płd.-wschodniej Australji; co wszystko razem dostarcza jednego więcej dowodu niezmiernej dawności i powszechności wierzeń w ptaka-duszę. Nadzwyczajnie zajmujące wierzenie ze zbliżonego (nie identycznego) zakresu przechowali m. i. nawet górale śląscy. Według nich mianowicie „iag baba zlegńe, to ies pusto, ńimo duśe, bao *i ?ećo zabrano, tedy “uvafić tfeja kurym abo goąymba łi da? M sieś“]. Pod względem klasycznej wprost prymitywności i jasności wierzenie to mało ma równych sobie w Polsce, ba, — nawet w Europie!
452. Zgodnie z pojęciem ptaka-duszy kształtują się niektóre obrządki żałobne i inne, a przedewszystkiem tak częste — zwłaszcza w żałobnych zawodzeniach ruskich — nazywanie nieboszczyka „ptakiem", „ptakiem odlatującym na wyraj", „kukułką" i t. d. „Będęż ja — zawodzi osierocona dziewczyna białoruska, — smutna sierota, uważała, gdzie się będą kukułki uwijały, kukały: czy nie przyleci do nas, smutnych sierot, rodzicielka, mateczka rodzona Wielkorusi karmili dawniej w niektórych okolicach w ciągu 40 dni (lub 6 tygodni) po śmierci krewnego dzikie ptactwo ziarnem; w rjazańskiej gubernji doniedawna jeszcze sypano podczas zaduszek ziarno na mogiły i z tego, czy ptactwo je brało, wróżono o skuteczności kultowego zabiegu. W Polsce, u Czechów śląskich i gdzie indziej sypie się ziarno lub okruchy dla dzikiego ptactwa w wigilijny wieczór Bożego Narodzenia, a rzecz wiadoma, iż uczta wigilijna jest co do genezy przedewszystkiem zaduszną (ob. cz. III). Sąsiadujący ze Słowianami Gagauzi czynią na wierzchołku pomników nagrobnych maleńkie wgłębienia, służące do zbierania wody deszczowej dla przylatujących tam ptaków. Ważne jest też w tym związku umieszczanie na grobach figurek ptasich, albo wyrzynanie ich na krzyżach nagrobnych i t. p., co widzimy u Serbów, u Wielkorusów, Czeremisów i innych ludów. Szczególnie zajmujące przytem, że zarówno u Serbów, jak u Czeremisów, czy nawet dalekich wschodnio-syberyjskich Gilaków wizerunki te mają wyobrażać kukułkę.
W związku ze wszystkiem, o czem wyżej, Droga Mleczna bywa uważana bądź za szlak, po którym ptactwo odlatuje na wyraj, bądź też za takiż szlak dla odchodzących dusz (§ 24). Niezwykle ciekawą konsekwencją utożsamiania dusz i ptaków byłoby dalej wierzenie, że przylatujące na wiosnę ptaki — to dusze, wracające do swych domowych pieleszy; znam je coprawda dotychczas tylko w postaci wykolejonych i bardzo niepewnych szczątków. Jak podaje Afanasjev, wło- 1 ścianie wołyńscy wierzą, że na wiosnę dusze zmarłych dzieci zlatują z nieba, przyjmując postać jaskółki, makolągwy oraz innych ptaków, i śpiewają, siadłszy na drzewach wpobliźu rodzinnych chat1 2. Według tegoż Afanasjeva włościanie ruscy, witając radośnie wracające ptactwo, sypią dla nich wczesną wiosną lniane i konopne siemię na podwórza zagród; ale to oczywiście może nie mieć nic wspólnego z kultem ptaków-dusz. Bądź co bądź wartoby jednak zbadać te rzeczy dokładniej, zważywszy, że właśnie okres wczesnej wiosny (mn. w. około Wielkanocy) zdaje się być — jak chce U. Holmberg — dla wszystkich wschodnio-europejskich ludów porą ożywionego krążenia zmarłych. Więcej nawet, wartoby może poddać gruntownemu wyświetleniu kwestję, czy dwie ważne daty obrzędów zadusznych, wiosenna i jesienna (ob. cz. III), nie pozostawały pierwotnie w jakimś związku z przylotem i odlotem ptaków3. Choć staram się tu, jak zresztą zawsze, zachować całą ostrożność, jednak nie mogę się powstrzymać od zaznaczenia, że taki związek wydaje mi się dość prawdopodobny.
453. Skoro w postaci ptaków tak często ukazują się dusze ludzkie, tedy oczywiście nie mogą nie przybierać ptasiej postaci i te z demonów, co genetycznie z dusz się wywodzą. Jak zobaczymy niżej, istotnie szereg demonów ukazuje się m. i. w postaci ptasiej, a są i takie, które wyłącznie w niej występują. Z natury rzeczy na wcielenia dla złośliwych demonów i duchów najbardziej nadawały się ptaki o piórach czarnych (jak kruki i t. p.) oraz drapieżne i latające -o zmierzchu lub w nocy, szczególnie oczy wiście sowy, zaś zwłaszcza
T. zn. „Kiedy kobieta odbędzie połóg, natenczas jest pusta, nie ma duszy, bo jej (tę duszę) zabrało dziecko; trzeba więc ugotować kurę lub gołębia i dać jej do spożycia". Zapisał 24. V. 1932 r. uczeń mój, p. M. Gładysz, od 70-letniego J. Sidziny ze wsi Brenna, Bukowy Gron, pow. Cieszyn.
1 Wiadomość ta, umieszczona w r. 1869 przez Afanasjeva w 3. tomie jego znanego dzieła (cyt. w § 333) na str. 223 z powołaniem się na pismo „Yołynskija Gu-bernskija Vedomosti“ z r. 1859 (str. 18), brzmi w dosłownem tłumaczeniu, jak następuje: „O duszach zmarłych dzieci opowiadają na Wołyniu, że wiosną zlatują z nieba, przyjmując postać jaskółki, makolągwy i innych śpiewających ptaszków,
siadając na drzewach wpobliźu ojczystych chat, śpiewają dźwięczne pieśni, aby pocieszyć osieroconych rodziców". Cała ta informacja jest w zasadzie identyczna z ogłoszoną przez O. Kolberga w 5. tomie „Mazowsza" (str. 367) za artykułem Pod-lasiaka (A. P....łowicza z m. Narwi) „Podlasie ruskie", drukowanym w „Gazecie Warszawskiej" w r. 1854 (wrzesień, nr 242—255): „są błogosławione duszyczki, które w postaci makolągwy, jaskółeczki, lub innej miłej ptaszyny śpiewają po drzewach koło domu. Bywają to najczęściej duszyczki zmarłych dziateczek, które zlatują z nieba, by choć tym sposobem pocieszać smutnych rodziców". Ponieważ „Vołyn-skija Gubern. V$domosti“ były mi niedostępne, więc nie mogłem sprawdzić, czy artykuł w nich umieszczony zależny jest wprost od „Gazety Warszawskiej" z 1854 r. Wydaje mi się to z paru względów wątpliwe i sądzę, że zarówno „Vedomosti“, jak i „Gazeta" korzystały z jakiegoś wspólnego nieznanego mi starszego źródła.
* Jako uderzająca analogja mogłoby służyć sprawowanie kultowych czynności na cześć niedźwiedzia wiosną, w czasie, gdy się budzi z zimowego snu, i jesienią, kiedy się doń układa (ob. § 471).