128 K. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
niem słońca na niebie. Przełomową chwilą jest tu zwłaszcza południe, na które szczególniej pasterze zmuszeni są dawać baczenie, aby wiedzieć, kiedy czas pędzić bydło na postój czy też do domu.
Obserwacja cienia przybiera rozmaite postacie i jest niezwykle rozpowszechniona nietylko u Słowian, lecz także u różnych innych ludów Starego a również i Nowego Świata. W porze późnej wiosny i wczesnego lata bada się na terytorjach Słowiańszczyzny północnej (u Słowaków, Polaków, Kaszubów, Biało- i Małorusinów) przeważnie długość własnego cienia, i to bądź zapomocą przystawiania stopy do stopy, bądź też rozkrokiem. W czerwcu i początkach lipca długość od- * słonecznego cienia ludzkiego wynosić ma w południe 3—4 stopy1 albo rozkrok (techniczne wyrażenie dla mierzenia rozkrokiem brzmi często: „stanąć na głowę [swojemu] cieniowi"). Spore wahania w ludowych określeniach długości cienia, wyrażonej w stopach1, nie będą nas dziwić, jeśli zważymy, iż długość ta, wyjąwszy pewną część czerwca i lipca, zmienia się z każdym dniem względnie szybko, i że pasterze, posługujący się opisywanym tu sposobem, muszą, zależnie • od oddalenia pastwisk od wsi, nieraz na dość długo przed południem ruszać ku domowi czy koszarze (a co za tern idzie przedpołudniowa miara może im się w pamięci mieszać z południową).
Na Polesiu pasterze i myśliwi miewają najmniejszą (południową) długość odsłonecznego cienia zaznaczoną na biczysku lub na strzelbie; albo też długość tę, wyrażoną w piędziach i „palcach" (szero- >
kościach kciuka), zachowują w pamięci, by w razie potrzeby zaciąć ją na byle kiju i kijem tym dokonać pomiaru. To samo widzimy niekiedy na kijowskiej Ukrainie. Sposób znajdowania najkrótszego (t. zn. południowego) cienia jest na wschodniem Polesiu następujący. Któregokolwiek pięknego wiosennego dnia wbija się w przedpołudniowej porze kołek w ziemię i starszy pasterz, pragnący uzyskać miarę własnego cienia, staje nad kołkiem w ten sposób, aby go wziąć między nogi. Zaczem, wciąż stojąc prosto, oddaje się jakiej pracy (np. plecie łapcie); tymczasem pod jego okiem chłopiec-pomocnik znaczy na ziemi raz koło razu koniec cienia, posuwający się zpłn.-zachoduna płn.-wschód. Znalazłszy cień najkrótszy, pasterze przenoszą jego długość na biczysko. Ta miara, wzięta, powiedzmy, na początku maja st. st., a więc w środku maja wg. naszej rachuby, ma jakoby wystarczyć aż gdzieś * do środka sierpnia st. st., to jest na 3 miesiące zgórą. Oczywiście jest to możliwe tylko o tyle, o ile właściciel miary pamięta o jej względnej ścisłości i stosuje przybliżone poprawki na oko; miara ma bowiem dla znacznych okresów czasu tylko orjentacyjną wartość.
Jak i czy mierzą własny cień wielkoruscy wieśniacy, nie jest mi wiadome. Że jednak ten sposób znajdowania południa musi im być
znany, dowodzi w sposób nieomal pewny okoliczność, iż jest on używany u sąsiadujących z Wielkorusami Wotjaków, którzy przytem wymierzają cień krokami. Skoro*bowiem mierzenie własnego cienia stosowane jest bardzo pospolicie przez Biało- i Małorusinów, a zaś z drugiej strony mamy je i u Wotjaków, tedy całkiem trudno byłoby przypuścić, aby na obszarze między krajem wotjackim a Biało- i Mało-rusią zupełnie go nie znano. Nic natomiast nie umiem powiedzieć w tym związku o Słowiańszczyźnie południowej, co do której nie odnalazłem dotychczas żadnych odnośnych wiadomości. Tylko D. Kova-ćev mówi o Bułgarach, że wyróżniają południe m. i. po największej krótkości cienia człowieka (i drzew); może więc i w Bułgarji mierzenie cienia ludzkiego w celu odnalezienia południa jest znane.'
97. Zresztą nietylko ten jeden sposób odnajdowania południa właściwy jest naszym ludom. Równie pospolite są jeszcze inne. Więc naprzód niezawsze słońce świeci przecież na niebie, a południe co •dnia odnaleźć trzeba. To też w dnie pochmurne wieśniak zdaje się z jednej strony na czucia ustrojowe, przypominające mu nadchodzenie pory posiłku, z drugiej na zachowanie zwierząt. Tak koń, orzący, dajmy na to, pole, na krótko przed południem rży zwykle, a później o samem mn. w. południu staje często zupełnie i odmawia posłuszeństwa; albo też tak ociąga się z pracą, iż tylko zupełnie chyba niedoświadczony młodzik mógłby nie rozpoznać, w czem rzecz. Podobnież bydło około południa całkiem osobliwie się zachowuje. I nie dziwi się chłop takiemu zachowaniu zwierząt, „one bowiem wiedzą, kiedy południe" lepiej nieraz od niego; to też może na nich śmiało polegać.
Z innych sposobów, używanych na polu, czy w lesie, ale wymagających dużej wprawy lub też dobrej znajomości okolicy, wymienimy jeszcze następujące. Obserwuje się, jak biegną cienie w bruzdach, których kierunek w stosunku do stron świata jest znany; patrzy się, kiedy słońce, „podchodząc w górę", „stanie nawprost" czyli „sprostuje się na niebie", innemi słowy „kiedy jest wprost na człowieka" albo „akurat nad głową"1; w górach (północnej i południowej Słowiańszczyzny) bada się położenie słońca w stosunku do poszczególnych wirchów i dolin; wreszcie są i tacy, co potrafią wymiarko-wać godzinę według ilości odrobionej pracy. Pierwszy z wymienionych rodzajów orjentacji spowodował powstanie oryginalnych określeń kierunku pól, czy raczej płós, w rodzaju takiego naprzykład: „nasze pola są (rżnięte) na pierwszą godzinę".
Gdy w ten sposób dają sobie radę włościanie, znajdujący się .poza obejśeiem, osoby pozostałe w domu mają rzecz znacznie ułatwioną. Od dziecka nabyta orjentacja w obrębie zagrody daje im moż-
Podaję tu wyrażenia ludowe polskie, ale mniej lub więcej analogiczne są d u innych Słowian na północy i południu.