i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
'zdrów, cały’, nie jest znany; niema też nazw dla *leku’ i 'lekarza’, któreby należały do tegoż pnia. Ogólnie biorąc i uwzględniaj ąc wszystko, o czem była mowa w tym rozdziale, można uważać za rzecz pewną, że jak dziś po wsiach lekarz i zamawiacz-znachor są najczęściej jedną osobą, tak też w jeszcze większym stopniu było przed lat tysiącem
Ścisłe łączenie się a poniekąd nawet utożsamienie medycyny z właśćiwem znachorstwem rozumiemy zresztą do samego gruntu. Wszak zdrowie ludzkie jest tak kapryśne i zależy od tylu tak rozmaicie zazębiających się czynników, jak, powiedzmy, zjawisko pogody; to też i przebieg jego, jak przebieg pogody, zasłoniony jest przed' wzrokiem ludzkim szczególnie trudną do przeniknięcia mgłą tajemnicy; w podobnych zaś warunkach przesądy rozkwitają bujnie: magja i wróżbiarstwo, podawszy sobie ręce, znajdują się tu w swoim żywiole. Czyż to nie zastanawia, że najnaiwniejsze medyczne diagnozy lub recepty ludowe i najbardziej bezpodstawne meteorologiczne wróżby mają dziś jeszcze posłuch nietylko u ciemnych wieśniaków, lecz także u wcale licznych przedstawicieli klas oświeconych? Czyż nie uderza, że w sprawach zdrowia i pogody1 wielu inteligentów uznaje lub doniedawna uznawało autorytet... owczarzy i im podobnych zawodowców, — że nawet profesorzy uniwersytetów ogłaszają w ciągu ostatnich jeszcze dni medycynę ludową za „głęboką skarbnicę wiedzy lekarskiej", choć w gruncie rzeczy jest ona olbrzymim chaotycznym bric-a-brac’iem, śród którego cenne rzeczy zajmują stosunkowo bardzo niewiele miejsca?
Doprawdy, tajemniczość jest rodzoną matką przesądów i póki trwa, póty je karmi niestrudzenie.
175. Zarówno w religjologji, jak i w efcnologji wyrazowi religja nadaje się zwykle znaczenie bardzo obszerne. Dość jest naprzykład przerzucić roczniki czasopism religjologicznych, tomy znanej „Ency-clopaedia of Religion and Ethics", zredagowanej przez Jamesa Ha-stingsa, rozdziały wielu syntetycznych prac etnologicznych, poświęcone religji2, aby się z łatwością przekonać, że pod obchodzącym nas terminem rozumie się zwykle nadzwyczaj obszerny zespół zjawisk kultury, jak kult, magja, wróżbiarstwo, mity i wierzenia etc. Niżej, mówiąc o religji bez bliższych określeń, stale będziemy ją pojmowali w takim właśnie sensie najszerszym,
Sam termin, o jakim tu mowa, jest, jak wiadomo, pochodzenia łacińskiego (łac. religio) i już dla Rzymian posiadał wcale szerokie znaczenie. Pierwotnie jednak treść jego była u nich o wiele szczuplejsza: zamykała się mn. w. w pojęciu 'uważnego sumiennego ustosunkowania się’ oraz 'czci i bojażni bożej’. Ten wąski z początku zakres zczasem ulegał coraz większemu rozszerzaniu poczęści w łacinie, poczęści zaś w językach nowożytnych. Ale i dziś jeszcze religja sensu stricto oznacza dla szerszego ogółu najczęściej — jak na to wskazałem w jednym z dawniejszych referatów3 — 'ustosunkowanie się do bóstwa, ugruntowane na intymnem, wewnętrznem podporządkowaniu się mu’. Takie zaś jej rozumienie stoi uderzająco blisko względem pierwotnego,
176. Z gruntu co innego pojmuje się pod wyrazem magja. Nie mamy tu ani śladu podobieństwa do religji w ścisłem znaczeniu słowa; natomiast w wielu swych przejawach magja, jak to oddawna zauważono, jest bardzo zbliżona do techniki. To zbliżenie bywa nieraz tak znaczne, że co do niektórych praktyk niesposób jest bez głębszych dociekań osądzić, czy chodzi o przejaw magji, czy też techniki4.
Mam tu na myśli przepowiednie meteorologiczne na dalszą metę.
1 Patrz dla przykładu: H. Schurtz „Urgeschichte der Kultur", r. 1900, rozdział: „Die Religion".
* „O źródłach magji i religji", Przegląd Filozoficzny, t. 28, r. 1925, str. 239
n. Przy tej sposobności prostuję błąd, jaki się tam zakradł; na str. 247, w. 14/13 od
dołu powinno być: Mantis religiosa.
* Żaden etnolog nie zawaha się oczywiście ani na chwilę zaliczyć do magji