L MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA
i w Bułgarji, żmij utożsamia się niekiedy z meteorytem (patrz też §§ 377, 474); o lataniu nocą żmij ów (czasem wyraźnie w postaci meteorów) do dziewcząt i kobiet wiedzą także włościanie ukraińscy1 etc. Krótko mówiąc, wyraz żmij, znany wszystkim Słowianom (ob. § 474), nie mógł być pierwotną nazwą dla ludzi czy zwierząt w rodzaju stuchów albo płanetników. Słowianie przynieśli go zapewne niegdyś na Bałkany w znaczeniu smoka (ukazującego się też w postaci ludzkiej), i tu lokalnie w centrum półwyspu rozszerzył on swe znaczenie lub też odmienił, obejmując niem wietrzne istoty, opisane w §§ 535 i n.2. Ponieważ zaś i nazwa stuha oraz podobne do niej (§ 536), a także nazwa płanetnik nie są rodzime, przeto, jak widać, Słowianie nie posiadają własnego terminu dla obchodzących nas tu tworów mitycznych czy wierzeniowych. To mogłoby wskazywać, że zapoznali się z niemi późno i przytem na drodze pożyczki od obcych ludów. Trudność jednak polega na tern, aby owe obce ludy odnaleźć. Nazwy stuha i t. p. wskazywałyby na Albańczyków; niestety jednak ich folklor jest jeszcze zbyt mało opracowany; nazwa płanetnik sama przez się w tym związku wogóle nic nie mówi, poza tern jednem, że powstała późno i przytem u Słowian zachodnich (od płaneta 'chmura’; ob. § 535). Źródłem zresztą najpierwszem opisanego zespołu wierzeń o płanetnikach-stuchach-żmijach są bezwarunkowo przesądy, wiążącą duszę z wiatrem i każące duszom ludzkim przebywać we wiatrach czy chmurach, a te przesądy są znane Słowianom dość (albo — zależnie od kraju — nawet bardzo) dobrze, wyjąwszy coprawda północny wschód słowiański, gdzie, o ile wiadomo, występują w sposób nikły. Pokrewne wierzenia spotykamy u wielu ludów; w szczególności powietrzne orszaki i gonitwy dusz znają też Niemcy (ob. § 394). Jak chce E. Mogk, jedno z naczelnych bóstw germańskich Wodan (Wódan) czy Odin (Ó di nn), przewódca owych orszaków, był pierwotnie tylko demonem wiatru, którego znaczenie zczasem wzrosło i którego kult ekspandował następnie z południa do Skandynawji, pogrążając poniekąd w cień prastary miejscowy kult Thora, zapewne bardzo bliskiego litewskiemu Perkunowi i wschodnio-słowiańskiemu Peru-nowi. Według tegoż Mogka wzmożenie znaczenia demonów wietrznych można też obserwować w religji Celtów, Traków i przodków dzisiejszych Ormjan.
540. O ile zachodnio- i południowo-słowiańskie wierzenia o istotach w rodzaju płanetników czy stuchów sprawiają na nas wrażenie raczej dodatnie, o tyle niemal wszystko, cokolwiek Słowianie prawią o ostatnich półdemonicznych postaciach, jakie tu pozostały jeszcze do omówienia, mianowicie o wampirach wzgl. upiorach, tchnie bezgraniczną dzikością. A opowiadań tych jest mnóstwo, i świadczą one
0 wprost niebywałej żywotności odnośnych wierzeń; to samo stwierdzają zresztą i niezliczone praktyki, mające na celu obronę przed upiorami.
Upiór (wampir) występuje w słowiańskich (i niesłowiańskich) wierzeniach głównie w dwojakim charakterze: 1) jako duch człowieka zmarłego 3 i 2) jako żywy trup, względnie jako trup (ciało), ożywiony przez własnego ducha 4 (lub przez „złego ducha“). Głównem gniazdem tej drugiej koncepcji jest w obrębie Słowiańszczyzny Bułgarja, gdzie nawet istnieje dla upiora obok innych nazw (pospolite w płd.-zachod-niej części kraju) określenie plitnik, plitenik urobione od pl^t (— sł. pltti) 'ciało5. Więcej! spotykający się u niektórych Słowian wyraz *o-pł,Btiti sę 'wcielić się5 (skąd st.-pol. opłcenie, opłece-nie 'wcielenie5) nabrał u dzisiejszych Bułgarów znaczenia'stawać się upiorem5 (bułg. oplttt se).
Najważniejsze wątki, charakteryzujące poza tem upiory, głoszą pastwienie się ich nad istotami żywemi, kończące się śmiercią ostatnich. Zabijać ma upiór różnemi sposoby, głównie jednak, pijąc czy ssąc krew z serca lub żył swych ofiar, albo żrąc ich mięso i dusząc je na śmierć; rzadziej słyszymy np. o zabijaniu przezeń tchnięciem w usta. Ofiarami krwiożerczych chuci niesamowitej istoty padają prze-dewszystkiem ludzie, jednak (u niektórych Słowian) także domowe zwierzęta. Według przytem wierzeń silnie zakorzenionych w bardzo wielu stronach Słowiańszczyzny (zwłaszcza zaś na Bałkanach i na Małorusi, ale też i na zachodzie, nie wyłączając najdalszych płn.-za-chodnich krańców, gdzie — np. na Kaszubach — wogóle cały prawie zespół omawianych tu przesądów jest jeszcze żywy) upiór napadać miał przedewszystkiem własną rodzinę i krewnych (mniemanie to podzielają pewne ludy niesłowiańskie, np. Nowogrecy, mieszkańcy Armenji etc.)6 7.
Jak już wiemy, obok przyrodzonych według naszych określeń przyczyn chorób lud uznaje takie, które my określilibyśmy jako nadprzyrodzone. W jednych i tych samych okolicach czy wsiach, nieraz nawet u jednych i tych samych wieśniaków znajdujemy racjonalne
1 irracjonalne poglądy, trwające obok siebie w najlepszej zgodzie. Tam, gdzie oświata stoi wyżej, liczniejsze są oczywiście pierwsze; one też w ostatnich czasach coraz bardziej opanowują wiejskie umysły. W razie jednak jakiej ciężkiej choroby, aż nazbyt często powraca się i w oświeceńszych stronach do poglądów pradawnych. Najsilniejszym
Młrs. żmij.
! Także w innych, niesłowiańskich krajach (np. u Albańczyków i Nowogreków) nazwy dla 'smoka’ mieszają się z nazwami dla 'wichury’.
Albo jako jeden z jego dwu duchów (porówn. § 487).
* Albo przez jednego z dwu własnych duchów.
mienić należy cielesne jego stosunki z własną (żywą) żoną.
Z ważniejszych ubocznych motywów, luźno związanych z postacią upiora-
zabójcy i krwiożercy, ale spotykanych zarówno na północy, jak i na południu, wy