Lalka — Opracowanie 655
dowego dobra. Dlatego zamiast zdobywać doświadczenie w handlu, powiększać swoje dochody i w ten sposób pomnażać majątek narodowy wolą rozprawiać o tym, że handel nie leży w charakterze narodowym Polaków, że jest domeną Niemców i Żydów, którzy na dodatek oszukują i wyzyskują innych. Nikomu nie przemawia do przekonania przykład Wokulskiego, potrafią go tylko krytykować. Są przerażająco krótkowzroczni, dbają jedynie o własne dobro, pogrążyli się w pustej egzystencji ludzi żmudnie ciułających każdy grosz, aby móc przeżyć jutro.
Nic dziwnego, że w takim środowisku osamotniony Wokulski niewiele może zdziałać. Przy całej jego dobrej woli jest skazany na, przynajmniej tymczasową, klęskę. W ten sposób Prus demaskuje stosunek pozytywistycznych ideałów do rzeczywistości. Nie odrzuca ich, ponieważ same w sobie są niewątpliwie słuszne, zwraca jednak uwagę na postawę społeczeństwa, które nie znalazło w sobie dość siły, by je konsekwentnie realizować. Dlatego wydaje się, że pisząc Lalkę artysta nie wierzył już w powodzenie pozytywistycznych koncepcji uzdrowienia narodu i stopniowego odzyskania niepodległości.
W dodatku wraz z kryzysem ideologii romantycznej i pozytywistycznej pojawiają się nowe idee. Prus-realista odnotowuje istnienie socjalistów (Klejn) i prezentuje ich poglądy w wypowiedzi studenta: „Dajpan spokój!—przerwał młody człowiek—Mój ojciec był zdolnym lekarzem, pracował dniem i nocą, miał niby to dobre zarobki i oszczędził... raptem 300 rubli na rok! A że wasza kamienica kosztuje 90 000 rubli, więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez 300 lat... ” (str. 311).
Prus nie jest zwolennikiem rewolucyjnych rozwiązań, ośmiesza nawet socjalistów prezentując naiwne poglądy Maruszewicza, ale nie ukrywa, że w więzieniach przebywają oddani idei działacze, którzy bardzo poważnie je traktują. Prezentuje także sytuację studentów, uwłaczające godności warunki, w jakich żyją i zdobywają wykształcenie, wyraźnie zmierza więc do umiejscowienia idei socjalistycznych w konkretnym czasie i środowisku.
Pozostaje jeszcze utopia techniczna, wiara w nowe wynalazki Geista i Ochockiego, które umożliwią powstanie sprawiedliwego porządku. Jest jednak oczywiste, że jest to ucieczka w fantastykę, będąca wyrazem utraty wiary w wielką przemianę rzeczywistości. Jednocześnie to kolejna płaszczyzna, na której autor pokazuje głęboki kryzys pozytywistycznych ideałów. W tym mającym się za wiek rewolucyjnych wynalazków i zawrotnego rozwoju cywilizacji okresie, prawdziwie utalentowani naukowcy żyją w nędzy (Geist), są lekceważeni i wyśmiewani, nikt nie interesuje się ich osiągnięciami, w najlepszym wypadku traktuje się ich jak nieszkodliwych dziwaków (Ochocki). Nie tylko więc nie dokonano wynalazku, który by zrewolucjonizował świat, ale nie zdołano nawet obudzić w ludzkości pasji i umiłowania wiedzy, nie nauczono jej doceniać genialnych umysłów.
Obok tych mrocznych refleksji pojawia się jednak także światełko nadziei — łaciński cytat z ody Horacego „Non omnis moriar” — nie wszystek umrę. Napis ten, umieszczony na krzyżu w ruinach zasławskich wyraża, mimo klęski Wokulskiego, szacunek dla jego heroicznej bezkompromisowości, wysiłków i poświęcenia w próbach zmiany świata, przeobrażenia rzeczywistości i przekonanie, że pozostawią one