często w konflikty. Miał odmienny pogląd na prowadzenie walki niż Taczanowski, który w przeciwieństwie do niego nie nadawał się na wodza partyzantki. Dochodziło między nimi do ostrych spięć. Taczanowski był zwolennikiem wojny regularnej, od pierwszej chwili dążył do stworzenia armii, czy korpusu, operującego według zasad sztuki wojennej. Niezmiernie dokładnie opracowywał plany strategiczne, co śmieszyło Edmunda, Z góry też wytyczał kierunki marszów i kontrmarszów, szkicował plany większych bitew. Nie miał większej fantazji i wyobraźni, a także temperamentu i optymizmu, toteż, woląc unikać ryzyka improwizacji, bardziej ufał ścisłym obliczeniom i konkretnym sytuacjom. Rząd Narodowy, który nie miał jasnych planów wojennych, cenił widocznie jego sposób prowadzenia walki, gdyż po klęsce pod Ignace-wem mianował go generałem, powierzając mu zarazem naczelne dowództwo w województwach kaliskim i mazowieckim. W ten sposób Taczanowski stał się zwierzchnikiem Calliera, który tego w praktyce nigdy nie uznał.
Częste i nieprzemyślane posunięcia Rządu Narodowego doprowadzały niejednokrotnie do nieporozumień i zniechęcenia dowódców. Różnice cechujące tych dwóch dowódców odbiły się wyraźnie na przebiegu ich kampanii letnich. Callier czuł się niezależny na terenie Kujaw i całego województwa mazowieckiego. Ścierał się ostro z wojskami rosyjskimi, wykorzystując swój nieprzeciętny talent dowódcy-partyzanta.
W drugiej połowie czerwca Callier, zatrzymawszy się kilka dni w Młodzieszynie, zawezwał do siebie Żychlińskiego, aby omówić z nim ważniejsze sprawy i wręczyć nominację Rządu Narodowego. Następnie planował spotkanie z Taczanowskim dla ustalenia przebiegu marszów oddziałów partyzanckich.
Kilka wiorst za Sochaczewem, w pobliżu wsi Młodzieszyn, wśród krzewów jaśminu znajdował się mały dworek, w którym kwaterował pułkownik Callier. Do niego właśnie zdążał Żych-lióski, otoczony konnym patrolem.
Spotkali się w obszernej, jasnej sali dworku. Callier, ponury tego dnia, mówił głośnym i doniosłym głosem:
— Z rozkazu Rządu Narodowego mianuję was, obywatelu Żychliński, majorem. Wszelkie władze w powiecie są obowiązane wykonywać wasze rozkazy, dotyczące uzbrojenia i zaopatrzenia oddziału III.
Żychliński stał na baczność, z głową sztywno podniesioną ku górze.
— Tak jest, obywatelu pułkowniku! — wyrzekł cicho,
Callier zawsze go onieśmielał i przytłaczał swą osobowością. Mocny człowiek, nic go nie złamie — myślał o nim Żychliński.
— Teraz przejdziemy do omówienia sytuacji. Siadajcie — mówił Callier, wskazując na ła-
79