na porannych modłach w kościele. Grupa zbrojnych weszła główną nawą przed ołtarz i siłą uprowadziła marszałka. Wsadzono go na konia i związano ręce. Oddział Nowoszyńskiego nie patrząc na idących wąskimi ulicami ludzi — galopem pognał ku rogatkom miasta, uwożąc pierwszego więźnia do folwarku Dubinka (Dub-ny). Protestującego Żeromskiego uciszono uderzeniem czekana w głowę. Chociaż obficie krwawił — nie zatroszczono się o zabezpieczenie rany. I tak — zgodnie z rozkazem Kotowskiego — czekała go już tylko śmierć.
Kiedy przyjechano do folwarku — marszałek kończył już życie z upływu krwi. Ściągniętego z konia Kazimierza Żeromskiego rozsiekano szablami.
Chlewiński tymczasem z grupą ponad 400 zbrojnych udał się do rezydencji hetmana Gosiewskiego, znajdującej się w kamienicy skarbowej naprzeciw ratusza.
Była godzina siódma rano, gdy na rynek wjechali galopem uzbrojeni jeźdźcy. Ponad 100 natychmiast zsiadło z koni i otoczyło siedzibę hetmana będącą jednocześnie miejscem posiedzeń komisji skarbowej. Pozostali obsadzili rynek, a szczególnie wyloty ulic, ubezpieczając spieszoną grupę, która prowadzona przez Chle-wińskiego włamała się do wnętrzna budynku. Było to tym łatwiejsze, że poza kilkoma sługami nikt w tym czasie nie ubezpieczał budynku, ponieważ warty czuwały jedynie w nocy. Chle-wiński w towarzystwie kilku uzbrojonych ludzi wszedł do pokoju, w którym leżał złożony chorobą hetman, i oznajmił, że wojsko żąda od niego natychmiastowego stawienia się przed koło generalne w Wołpi w celu usprawiedliwienia się z powodu przeciągających się obrad komisji skarbowej. Nie pomogły wyjaśnienia Gosiewskiego, że stan zdrowia nie pozwala mu na odbycie tej podróży. Gwałtem wyprowadzony został z budynku i umieszczony w powozie pod bezpośrednią strażą jednego ze związkowych. Powóz otoczył kordon jeźdźców, którzy z wydobytymi szablami i gotowymi do strzału pistoletami ruszyli w kierunku Ostrej Bramy i dalej za miasto.
Niezbyt zrozumiała była postawa hetmana wielkiego litewskiego Pawła Sapiehy, który zawiadomiony o uprowadzeniu Gosiewskiego nie udzielił mu pomocy. Przypuszczano, że wpłynęła na to między innymi niechęć Sapiehy do swojego konkurenta, obawa przed związkowymi, wreszcie niedysponowanie odpowiednią siłą zbrojną. Bez względu na pobudki i sytuację fakt, że nie podjął on żadnych kroków w celu uratowania przewodniczącego komisji działającej w imieniu króla i Rzeczypospolitej, stawia hetmana Sapiehę w niezbyt korzystnym świetle.
Dopiero po trzech dniach jazdy zatrzymano się 29 listopada z Gosiewskim na nocny odpoczynek w dworku Chladowickiego w miejscowości Kubrawka, w powiecie lidzkim. Niedługo
125