Jeszcze bardziej nie zasłużyła na nagany surowego lustratora 3 kompania artylerii lekkiej pieszej (12 dział) kapitana Bagieńskiego. Już bowiem od czasów Alojzego Briihla, generała artylerii z epoki Stanisława Augusta, artyleria nasza była wzorem nie tylko fachowości, ale karności, ładu i bezgranicznego poświęcenia w boju.
Trzecie bataliony starej piechoty niczym nie ustępowały pierwszym dwóm — przeważali w nich dymisjonowani żołnierze co najmniej po dziesięciu latach służby. Byli to więc ludzie trochę starsi, z początku „mrukliwi”, ale rychło przypomnieli sobie dawną dyscyplinę. Jest godne podkreślenia, że zostali powołani do szeregów wbrew prawu o zaciągu do wojska, a mimo to wszyscy bez protestu stawili się na wezwanie Rządu Narodowego, co świadczy o patriotycznych nastrojach naszego ludu. Zgłaszali się dobrowolnie nawet wysłużeni byli żołnierze armii Księstwa Warszawskiego, ludzie już pod pięćdziesiątkę. A zasileni zostali, szczególnie 4 pułk piechoty liniowej, pełnymi zapału młodymi ochotnikami. Ducha patriotycznego podtrzymywali w trzecich batalionach niedawni podchorążowie, awansowani na oficerów przez dyktatora Józefa Chłopickiego.
Nieco gorzej przedstawiała się sprawa z batalionami czwartymi. Organizowanie ich rozpoczęto później, składały się więc prawie z samych rekrutów. Choć całkowicie uzbrojone, były jednak gorzej wyekwipowane. Generałowie trochę nieufnie spoglądali na tych „wieśniaków”, niedawno oderwanych od pługa. Ocena ta była nieusprawiedliwiona. Kadry oficerskie i podoficerskie były i w nich bardzo dobre, a to z reguły decyduje o wartości regularnego wojska. W maju czwartacy zostali wzmocnieni przybyłym z Modlina 4 batalionem, który już do końca wojny nie rozłączał się z pułkiem. Ponieważ stale uzupełniano straty spowodowane krwawymi walkami i chorobami, przeto zaczęły się zacierać różnice pomiędzy batalionami i kompaniami, złożonymi ze starej wiary, a owymi „wieśniakami”. Żaden z pułków nie mógł się pochwalić takim napływem ochotników jak 4 pułk piechoty liniowej, dawny pułk Bogusławskiego. Do 4 pułku piechoty zgłaszali się również Polacy z innych zaborów. Na przykład w 1830 roku zgłosił się podoficer austriacki Rzepecki z całym oddziałkiem kolegów, z bronią i z pełnym ekwipunkiem. Wkrótce Rzepecki został podporucznikiem.
Warto przytoczyć jeszcze jeden fakt świadczący o popularności 4 pułku piechoty i sympatii, jaką cieszył się i poza granicami naszego kraju. Otóż latem 1831 roku przed Komisją Rządową Wojny zjawiło się kilkunastu podoficerów pruskich z gwardii z Berlina w mundurach pruskich, uzbrojonych i z tornistrami, oświadczając, że zbiegli z armii pruskiej, aby
125