żek i rękopisów. Na szerokim stole, rozstawionym przy oknie, leżał manuskrypt pracy o Jasińskim. Calłier usiadł przy stole i zaczął pracować. Jasne światło lampy padało na strony kreślone energiczną ręką. Czuł się znacznie lepiej, nie myślał już o zamkniętej redakcji, o dniach pełnych udręki i obaw. Pisanie odprężało go ' i uspokajało. Myślał teraz tylko o dziejach tej epoki, wzywał się w postaci historyczne, starając się je jak najskrupulatniej odtwarzać.
Niekiedy przerywał zajęcie, aby zajrzeć do książki lub starego foliału, i znów chwytał za pióro. Pracował szybko, sięgając ciągle po czyste kartki. Świtało, gdy Callier odłożył pióro. Zmęczonym ruchem potarł zaczerwienione oczy. „Wnet skończę, jeszcze kilka tygodni i praca będzie gotowa. Muszę się spieszyć, tyle jeszcze do zrobienia — myślał. — Czy zdążę?”
Ogarnął go niepokój, który często odczuwają ludzie .nerwowi, niespokojni o to, że nie zdążą dokonać w swym życiu tego, co zaplanowali. Z biegiem lat wyrastają przed nimi coraz to nowe cele i coraz śmielsze projekty. Chodził po swoim pokoju nerwowymi krokami, wpatrując się we wzór dywanu, który pokrywał podłogę. Zmęczo-• ne myśli kłębiły się w głowie, przywracając niespokojne i nużące obrazy z przeszłości. Chciał je odpędzić, skierować tok myśli na inne tory. Nie mógł, wypełniały one całą wyobraźnię. Fragmenty walk z Sewastopola i Algierii oraz powstańcze bitwy mieszały się ze sobą. „Nie zas-
nę dziś. Czy znów nadchodzą moje białe noce?” — myślał.
Ponownie zasiadł przy stole, przeglądał zapisane stronice, skreślał fragmenty, ujmując je inaczej, dopisywał i znów kreślił...
•
Płynęły lata pełne trudów i niezwykłej pracowitości. Największą przyjemność sprawiało Callierowi ślęczenie nad książkami, foliałami starych akt, pergaminów, dokumentów i map.
Po wydaniu w 1876 roku monografii o Bogda-
125