O PRAWDZIWOŚCI DZIEŁA SZTUKI
dowania: bądź przedstawia rzeczy takimi, jakimi były lub są, bądź taki mi, za jakie uchodzą i jakimi się zdają być, bądź jakimi być powinny. '
jeszcze wyraźniej prawdziwość sztuki widoczna jest w innym fragmencie:
Dlatego też poezja jest filozoficzniejsza i donioślejsza od historii, bo przed stawia raczej to, co ogólne, a historia jednostkowe zdarzenia.5
Postulat wyrażania tego, co ogólne, zastępowany byl nie jednokrotnie przez wymóg ukazywania istoty czy właściwej idei rzeczy. Prawdziwość sztuki, resp. prawdziwość dzieła sztuki polega wówczas na adekwatności tego, co w niej uka zane czy ujawnione, do istoty lub idei przedmiotu, rzeczy czy wręcz bytu istniejącego obiektywnie i niezależnie od dzielą. Tak więc i tu założona jest klasyczna definicja prawdy.6 Przed stawicielami takiego rozumienia prawdziwości sztuki są m.in Plotyn, Hegel, Schopenhauer, Bergson, wreszcie Cassirer.
Przykłady można mnożyć, w odniesieniu zresztą do nie jednego z nich można by podnosić słuszne obiekcje, czy istol nie u podstaw prawdziwości sztuki czy dzieła sztuki, którą głoszą, kryje się klasyczna definicja prawdy, a przynajmniej jedynie ta definicja. Jakkolwiek by było, wolno chyba stwior dzić, że w pewnych koncepcjach sztuki jest ona wykorzysly wana. To nam wystarcza.
Przyjrzyjmy się tedy opiniom i argumentom drugiej strony - tym dla nas ważniejszym, że wychodząc właśnie od nich, spn > bujemy zaproponować własne rozwiązanie problemu. Oto co na temat prawdziwości dzieła sztuki pisze Benedetto Croce:
--
4 Arystoteles, Poetyka, 1460 b 8. Cytat wg W. Tatarkiewicz, Historia estvt\ ki, i. 1, s. 189.
5 Ibidem.
6 Inna sprawa, że niekoniecznie ona musi być założona; prawdziwość <|/|«> ła wyinterpretować można np. także jako „odsłanianie" (manifestatii>) ImIi i ty, ściślej - jako funkcję odsłaniania, bez odwoływania się do takich i y innych odsłaniających przedstawień.
I doprawdy, kto wobec dzieła sztuki stawia sobie pytanie, czy to, co wyrazi! artysta, jest metafizycznie i historycznie prawdziwe, czy też fał-:./.ywe, ten stawia pytanie bezsensowne i popełnia błąd zupełnie taki sam jak ktoś, kto chciałby wezwać przed trybunał moralności zwiewne obrazy fantazji. Bezsensowne, ponieważ rozróżnienie prawdy i fałszu dotyczy zawsze stwierdzenia rzeczywistości, a więc sądu, i nie może odnosić się do przedstawienia obrazu ani do czystego podmiotu, który nie jest podmiotem sądu, ponieważ brak mu określnika lub orzecznika.7
Tę samą myśl, w formie nieporównanie głębszej i doskonalej uzasadnionej, znajdujemy także u Romana Ingardena. Jak wiemy, Ingarden, analizując dzieło sztuki literackiej, doszedł do wniosku, że zbudowane jest ono nie z sądów (a tylko te mogłyby podpadać pod kategorie prawdziwości lub fałszy-wości), lecz z tak zwanycR tyr/asTsadów; ich teoria stała się jedną z najważniejszych zdobyczy, jakie Ingarden wniósł do współczesnej teorii literatury i estetyki.
Oto teksty:
/dania oznajmiające (w szczególności orzekające) w dziele literackim, tzn. w dziele sztuki literackiej, nie są sądami sensu stricto, lecz zdaniami </(M5/-twicrdzącymi... W następstwie tego charakteru zdań przedmioty przedstawione w dziele literackim nabierają charakteru rzeczywistości, ale jest to jakby tylko zewnętrzny jej habitus, który nie rości sobie pretensji do tego, by go czytelnik brał całkiem serio...8
Wciąż ponawiane poszukiwanie „idei" dzieła w sensie prawdziwego zdania jest daremnym trudem, polegającym w gruncie rzeczy na zapoznaniu podstawowego charakteru dzieła sztuki literackiej. Takiego zdania nie można znaleźć ani w rzetelnym dziele sztuki literackiej, ani wywieść go z zawartych w nim zdań. Bo zę zdań nie będących sądami nie może wynikać zdanie prawdziwe.9
fbe-
B. Croce, Zarys estetyki, przekład zbiorowy, przekład przejrzał Z. Czerny, Warszawa 1961, s. 36.
8 R. Ingarden, O tak zwanej prawdzie w literaturze, w. Studia z estetyki, 1.1, op. cit., s. 393.
1 R. Ingarden, O dziele literackim, tłum. M. Turowicz, Warszawa 1960, s. 382.
235