O PRAWDZIWOŚCI DZIEŁA SZTUKI
ników: w dwuwierszu następującym po trzech pierwszych strofach, posługujących się wyłącznie czasem przeszłym, pojawia się, w odniesieniu do wody właśnie, czasownik w czasie teraźniejszym:
A woda jak dawniej czysta Stoi wielka i przejrzysta
Woda stoi, trwa. Poprzednie jej określenia wykluczają skojarzenia wiążące się na ogół z obrazem stojącej wody: mętność, brud itp. Trwa czysta woda, ale trwa, „stoi" żywioł z istoty swej podległy zmianom, coś w istocie swej amorficznego, płynnego w dosłownym rozumieniu tego słowa. To już nie tylko paradoks, to sprzeczność. Mickiewicz wyczuwał ją chyba - i może dlatego rozwiązał ją i stępił w ostatniej strofie? A może tylko wydaje się nam, że stępił?
Jaki jest więc ostateczny sens całego wiersza, sens stawianych nam przed oczy obrazów? Jaki sens owej szczególnej sprzeczności? Nie ulega wątpliwości, że utwór ten ma znaczenie symboliczne, że wskazuje na jakąś rzeczywistość inną niż prezentowany w nim wprost (w warstwie wyglądów i przedmiotów przedstawionych) krajobraz. Więcej: że odkry wa jakiś sens tej wskazywanej przez siebie rzeczywistości, ukazuje jakiś jej tajemniczy wymiar. Lecz jaka to rzeczy w i stość? Jaki sens?
Gdybyśmy pozbawili go tej funkcji, pozostałby jedynie wymiar estetyczny, niewątpliwie głęboki i piękny, ale - czuje my to od pierwszej chwili - nie wyczerpujący tajemnicy utwi > ru, ujednostronniający i spłaszczający go.
Klucz interpretacyjny poddaje strofa czwarta. Nie jest ona komentarzem do strof poprzednich, ale rzuca na nie światło, jest ich hermeneutyką. To ja jestem wodą. Ale od razu pojawia się następna sprzeczność:
Tę wodę widzę dokoła i wszystko wiernie odbijam
A więc: widzę wodę dokoła, a równocześnie utożsamiam nię / nią, skoro „wszystko wiernie odbijam" - tak, jak to czynił.i woda opisana w strofach poprzednich:
I dumne opoki czoła,
I błyskawice - pomijam
Musimy się zgodzić, że jestem wodą, którą równocześnie widzę, jestem więc nią w sobie i poza sobą, w immanencji i transcendencji. Albo inaczej: jestem cząstką wszystkiego, co mnie unosi, jestem tym, co płynie - ale i płynięciem samym (lak można zinterpretować ostatni wers utworu), jednym słowem - jestem cząstką rzeczywistości, a zarazem rzeczywistości.) samą.
( z.y nie posunęliśmy się jednak za daleko w naszej inter-|m'facji? Czy można utożsamić wodę z całością rzeczywisto-•U'i? Wszak oprócz niej występują opoki, chmury, błyskawice, gmmy... Tak, ale tylko woda została określona jako wielka, a lym samym uznana za to, co najważniejsze. Ona jest arche, lent duszą świata. „Reszta" świata odbija się w niej, nie zmieniając jej istoty. Oto stara myśl, wywodząca się jeszcze od Anaksagorasa: Nous kierujący wszystkim, lecz nie zmieszany niczym. Sprzeczna natura wody, płynącej i stojącej równo-i ześnie, związana z naturą „ja" - immanentnego i transcen-dentnego, a więc równie sprzecznego, jak i ona - przywodzi na myśl starożytną tradycję, kulminującą w koncepcji Boga 11 >/,umianego jako coincidentia oppositorum u Mikołaja z Kuzy, .1 lakże w jego koncepcji człowieka - „małego Boga" i mikro-kusmosu.
|a jestem cząstką przenikającego wszystko absolutu, ostatecznej - jak u Talesa - zasady, jestem w nim i z nim rozciągam ar na wszystko. A równocześnie odbijam wszystko w sobie, przepuszczam przez siebie - stając się mikrokosmosem, ale nie tracąc swej własnej istoty i swej najgłębszej, metafizycznej niewinności. Dnem mojej duszy dotykam Absolutu.
Równocześnie jednak wtopiony jestem w wielki porządek iWiala, w jego przeznaczenie. Przeze mnie także spełnia się
243