KSZTAŁT
łośd, lecz również do każdego szczegółu, który przykuwa naszą uwagę. Twarz ludzką, podobnie jak cała postać, widziana jest i rozumiana jako układ, zawierający wszystkie ważne elementy - oczy, nos, usta - do którego można dodać dalsze detale. A jeśli postanowimy skoncentrować się na czyimś oku — oko to również będzie postrzegane jako pełny wzór: kolista tęczówka z ciemną źrenicą pośrodku, otoczona łódkowato wyciętym, obwisłym obramowaniem powiek.
Wcale nie twierdzę, że zmysł wzroku lekceważy detale. Przeciwnie, nawet małe dzieci zauważają drobne zmiany w wyglądzie rzeczy, które znają. Niewielkie zmiany napięcia mięśniowego czy koloru skóry, które sprawiają, że twarz wydaje się zmęczona lub przestraszona, szybko się spostrzega. Patrzący może jednak nie umieć określić dokładnie, co powoduje zmianę ogólnego wyglądu, ponieważ oznaki zmian wtapiają się w zintegrowany układ. Kiedy obserwowanej rzeczy brak spójności, tj. kiedy widziana jest jako zbiór części, detale tracą znaczenie i całość przestaje być rozpoznawalna. Często bywa tak w przypadku zdjęć migawkowych, w których żaden układ ostro zarysowanych kształtów nic wchłania i nic porządkuje masy drobnych i niewyraźnych niuansów. Antropologów zdumiewały trudności, jakie ludom nie obznajomionym z fotografią nastręczało rozpoznawanie postaci ludzkich na obrazach, które nam wydają się tak „realistyczne", gdyż nauczyliśmy się odcyfrowywać ich chaotyczne i bezładne kształty.
POJĘCIA POSTRZEŻENIOWE
Istnieją niewątpliwe dowody, że w rozwoju organicznym percepcja zaczyna się od chwytania charakterystycznych cech strukturalnych. Kiedy na przykład dwuletnie dzieci i szympansc nauczyły się, że z dwóch pokazywanych im pudełek jedno z trójkątem danej wielkości i kształtu zawsze zawiera jakieś przysmaki — bez trudu odniosły tę „wiedzę” do trójkątów o zupełnie innym wyglądzie. Trójkąt zwiększano i zmniejszano, odwracano dołem do góry. Czarny trójkąt na białym tle zastępowano białym na cza rym tle, trójkąt narysowany - trójkątnym klockiem. Okazało się, że zmiany nie przeszkadzały rozpoznaniu. Podobne wyniki uzyskano u szczurów. Lashley utrzymuje, że proste transpozycje tego typu „są powszechne od owadów do prymatów”.
Psychologowie ciągle wiążą proces postrzeżeniowy, widoczny w tego rodzaju zachowaniu, z „generalizacją”. Termin stanowi spadek po poglądach teoretycznych, którym zaprzeczyły same eksperymenty mające dowodzić ich słuszności. Twierdzono więc, że percepcja zaczyna się od rejestrowania przypadków pojedynczych, których wspólne właściwości potrafią uświadomić sobie tylko istoty, zdolne do formułowania pojęć drogą intelektualną. Tym samym podobieństwo trójkątów różniących się wielkością, orientacją i kolorem mieli rzekomo wykrywać tylko osobnicy o mózgu na tyle doskonałym, by z wielu pojedynczych postrzeżeń umieć wypro-
wadzić ogólne pojęcie trójkątności. Fakt, że nie wyćwiczone w logicznym abstrahowaniu małe dzieci i szympanse wykonywały takie zadanie z łatwością - był zagadkową niespodzianką. Wyniki eksperymentów wymagały całkowitego zwrotu w teorii percepcji. Okazało się, że nie można już utożsamiać widzenia z postępowaniem od szczegółów do ogółu. Oczywiste natomiast stało się to, że pierwszymi i podstawowymi danymi percepcji są ogólne cechy strukturalne, a zatem, że trój-kątność nie jest pochodną i wytworem abstrahowania intelektualnego, ale doznaniem bezpośrednim i bardziej elementarnym iż dostrzeżenie pojedynczego szczegółu. Małe dziecko widzi „to, co jest psem”, zanim jeszcze potrafi odróżnić jednego psa od drugiego. Postaram się wykazać, że to psychologiczne odkrycie ma decydujące znaczenie dla zrozumienia formy artystycznej.
Nowa teoria wysuwała pewien osobliwy problem. Ogólne cechy strukturalne, z których, jak sądzimy, składa się postrzeżenie, nie są oczywiście zawarte ani do starczanc cxplicitc w żadnym wzorze bodźcowym. Jeśli na przykład.głowę ludzką -czy jakąś ilość głów - widzi się jako okrągłą, krąglość ta nie jest częścią bodźca. Każda głowa ma swój szczególny, skomplikowany zarys, który jedynie przypomi- f na kulę. Jeżeli jednak nie dochodzimy do okrągłości rozumowo, lecz rzeczywiście ją widzimy, jak i skąd pojawia się ona w postrzeżeniu? Prawdopodobna byłaby odpowiedź, że konfiguracja bodźcowa wkracza do procesu postrzeżeniowego tylko w tym sensie, że wywołuje w mózgu pewien specyficzny układ ogólnych kategorii sensorycznych. Układ ten „zastępuje” pobudzenie mniej więcej tak, jak w opisie naukowym zespól pojęć ogólnych „zastępuje” obserwowane zjawisko. Charakter pojęć naukowych wyklucza przy tym jakąkolwiek możliwość ogarnięcia nimi „samego” zjawiska; podobnie też postrzeżenia nie mogą ujmować „samego” materiału bodźca, ani w całości, ani w części. Jedyne, co może uczynić uczony, żeby poznać jabłko, to zmierzyć je i zważyć, określić jego kształt, położenie i smak. Postrzeżenie najbliższe jest bodźcowi „jabłko”, gdy przedstawia je specyficznym układem takich ogólnych własności sensorycznych, jak krągłość, ciężar, owocowy smak i zieleń.
Dopóki patrzymy na kształt prosty, regularny - powiedzmy, kwadrat - dopóty formotwórczc działanie percepcji nie staje się widoczne. Wydaje się, że kwadrato-wość dosłownie jest dana w bodźcu. Co jednak zobaczymy, gdy opuściwszy świat wyraźnie określonych kształtów stworzonych ~ręką człowieka, zaczniemy rozglądać się po naturalnym krajobrazie? Zapewne dość chaotyczną masę drzew i zarośli. Niektóre pnie i gałęzie będą może miały wyrazisty kierunek, przykuwający wzrok, jakieś drzewo czy krzew w całości będzie może podobne do kuli lub stożka. Uderzy nas może jakaś ogólna faktura zielonego listowia, lecz wielu rzeczy oczy po prostu nic będą w stanie uchwycić. A tylko w tej mierze, w jakiej w chaotycznym krajobrazie udaje się zobaczyć konfigurację ostro zarysowanych kierunków, wielkości, kształtów geometrycznych, barw i faktur - tylko w tej mierze wolno powiedzieć, iż został on rzeczywiście postrzeżony.
Jeśli jest to rozumowanie uzasadnione, musimy przyjąć, że postrzeganie polega
57