cych poza czasem. Utwór muzyczny znosi „szczelino-wość” chwili obecnej, jej nieokreśloność między niebytami przeszłości i przyszłości: w ustrukturalizowanym przez melodię czasie tracą sens podziały na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, teraźniejszość trwa tak długo, jak długo trwa melodia. Melodia przy tym istnieje poza czasem. Melodia odległego dzieciństwa czy j młodości daje się odtworzyć w nie zmienionej formie j po wielu latach. Odtworzenie takie jest uobecnieniem czasu przeszłego, wywołuje ono nieraz silne wzruszenie, poczucie przeżywania czegoś niezwykle dla nas istotnego i doniosłego.
Podobnie rytm. Rytm werbla czy tam-tamu, a także współczesna muzyka rytmiczna zniewala nas do fizycznego w nim udziału — jeśli nie do tańca, to przynajmniej do postukiwania, potakiwania, huśtania się, klaskania, kołysania itp. Rytm jest struktu- -t, ralizacją amorficznego żywiołu czasu — tajemniczego i niepojętego. Rytm nadaje mu konkretny, fizy- ; cznie odczuwalny kształt. Nasza obecność w rytmie jest naszą obecnością w Kosmosie. Podczas występów Niemena jego gesty i zachowanie się na scenie ma wiele z gestów czarnoksiężnika dyrygującego rytmami Kosmosu. Młodociana widownia odpowiada na to, jak wiemy, przeraźliwym wrzaskiem i rzucaniem do góry części garderoby. Szczególną jednak rolę pełni rytm w różnych pierwotnych obrzędach, wielkich masowych uroczystościach, na paradach wojskowych itp.
Gdyby więc chcieć przekazać werbalnie to, co niesie ze sobą forma w muzyce, należałoby powiedzieć wszystko, co powiedziano o czasie i o człowieku w filozofii europejskiej, hinduskiej 1 2— i byłoby to w dalszym ciągu nie wszystko.
Forma w sztuce, zdaniem Wygotskiego2, jest po to, by przezwyciężyć treść, którą w wielkiej literaturze bywa smutek, okrucieństwo, tragedia losów ludzkich, śmierć. Forma w dziele literackim jest skonstruowana tak, iż śmierć przestaje być tylko śmiercią, okrucieństwo — okrucieństwem, a smutek — smutkiem. Forma artystyczna ustosunkowuje nas do świata, reguluje nasz stosunek do Kosmosu. Dzięki artystycznej formie możemy czuć się po ludzku nawet w święcie, gdzie istnieje smutek i okrucieństwo.
Treścią Hamleta dla przykładu jest zemsta Hamleta za śmierć ojca. Hamlet dowiaduje się, iż król jest mordercą jego ojca, że on, Hamlet, powinien dokonać zemsty. Logika treści wymaga, by Hamlet w następnej scenie po uzyskaniu tej informacji poszedł i zabił króla. Logika formy oddala jednak zemstę, uniemożliwia ją, dając w końcowej scenie nieoczekiwane rozwiązanie. Dzięki formie ta banalna skądinąd historia uzyskuje wiele znaczeń metafizycznych. Cóż by nas obchodziły zamierzchłe dzieje duńskiego księcia, który chce pomścić śmierć ojca, gdyby nie to, że dzięki dialektyce treści i formy w opowieści tej zostały potencjalnie zawarte pewne sądy o życiu i o śmierci uznane w naszej kulturze za bardzo ważne.
W sztuce kształconej owa dialektyka formy i treści rozgrywa się w świecie imaginacji. Autor najpierw sam wyobraża sobie, a później każe nam wyobrazić sobie okrucieństwo, śmierć, rozpacz, by następnie dzięki artystycznej formie wszystko to podporządkować nadrzędnej idei, przezwyciężyć, wywołując w nas owo poczucie oczyszczenia określone mianem „katharsis”. Stąd pewna niezależność sztuki kształconej od realiów życia. Dzieła Sofoklesa czy Szekspira istnieją w kulturze w pewnym sensie poza czasem.
Poprzez sztukę kształconą przeżywamy więc zło w sposób symboliczny i w sposób symboliczny je przezwyciężamy. Zło istniało jednak zawsze i istnieje nadal w sposób realny, konkretny. Istnieje też sztuka, która nie jest dialogiem ze złem wyimaginowanym, ale z rzeczywistością konkretną. Sztuką
105
---- \
Zob.; L. S. WygotKlcij: Pslękołoglja iskusstwa, Moskwa 1968.