Tak wiele napisano o rodzinach, a lak mato o niebezpieczeństwach ich leczenia zagrażającym terapeutom. J.S. Bergman 1985, Przedmowa xiii
Największą trudność w szkoleniu terapeutów rodzinnych upatrujemy nie w opanowaniu technik terapeutycznych, ale w dokonaniu podstawowej reorientacji w swoim myśleniu. Zmiana z myślenia linearnego na myślenie cyrkularne oraz konieczność innego widzenia powstawania objawów, ich roli w systemie rodzinnym, a przede wszystkim rozumienia znaczenia relacji międzyludzkich dla ich powstawania, jest często ogromnie trudna. Mamy wrażenie, że jest wyraźnie trudniejsza dla lekarzy niż dla psychologów lub przedstawicieli innych zawodów, jak też dla ludzi pracujących długo w innym niż systemowym paradygmacie. Jednym z powodów tych trudności, zwłaszcza dla lekarzy, jest naturalna tendencja do wspierania identyfikowanego pacjenta jako osoby, która powinna pozostawać pod szczególną opieką terapeuty. Pamiętam dobrze, jak w początkach szkolenia się w terapii rodzin miałam szczególną, niemalże automatyczną tendencję lokowania uwagi na identyfikowanym pacjencie, a nie na całym systemie rodzinnym. Myślimy, że przede wszystkim czas, a poza tym dobry zespół szkolący mogą pomóc w przejściu przez ten trudny etap zmiany paradygmatu myślowego. Jesteśmy przekonani, że nie jest łatwo zawsze posilugiwać się paradygmatem rodzinnym w codziennej pracy klinicznej. Jest to bardziej proste w odniesieniu do terapeutów pracujących wyłącznie w ambulatoriach terapii rodzin lub zajmujących się głównie terapią rodzinną. W tych przypadkach paradygmat rodzinny ma szanse stać się naturalnym i automatycznym sposobem myślenia o świecie i relacjach między ludźmi, w tym także w systemie rodzinnym. Inni, którzy w swojej pracy zmuszeni są do zmiany paradygmatu, np. pracując także z indywidualnym pacjentem w koncepcji psycho-dynamicznej, mogą mieć spore trudności. Z drugiej strony powiedzieć można, że coraz częściej pojawiają się głosy sugerujące konieczność integracji wielu podejść w pracy z pacjentem. Czy jest to w ogóle możliwe, a jeśli tak, to do jakiego stopnia, pozostaje dla nas niełatwym i stale otwartym pytaniem. Pewną próbę odpowiedzi na pytanie próbuje dać Pietruszewski (1994) w swoim artykule, który był kilkakrotnie cytowany w poprzednim rozdziale. Próbowaliśmy ustosunkować się do tego zagadnienia przy okazji rozważań nad różnymi typami myślenia w części podręcznika poświęconej myśleniu cyrkularnemu. Inną istotną trudnością terapeuty rodzinnego jest konieczność pozostawania częścią systemu rodzinnego, a jednocześnie utrzymywania metapozycji wobec niego. Ta pozycja terapeuty jest niezwykle trudna i stale mogą zdarzać się, szczególnie w początkach pracy, trudności w jej utrzymaniu, bez oscylowania ku jednemu z biegunów. Opanowanie tej sztuki wymaga długiego szkolenia, a zwłaszcza lat pracy w superwizji najlepiej zespołu terapeutycznego, którego jest się częścią. Do lat sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych AP szkolenie w terapii rodzin rozpoczynało się zwykle po zakończeniu specjalizacji w jednej z typowych dyscyplin takich jak psychiatria, psychologia itp. oraz zyskaniu pewnego doświadczenia klinicznego. Dopiero wtedy przyszły terapeuta rodzinny rozpoczynał szkolenie w terapii rodzin. W chwili obecnej, niewątpliwie dzięki ustabilizowaniu się profesji, jaką stała się terapia rodzin i zyskaniu przez nią odrębnego statusu, szkolenie można rozpocząć od razu, bez poprzednich doświadczeń klinicznych. Najczęściej odbywa się ono w niezależnych Instytutach Terapii Rodzin, nie związanych z innymi organizacjami uniwersyteckimi lub szpitalami. Przykładem ich jest wymieniany przez nas często Instytut Terapii Rodzin Ackermana w Nowym Yorku lub Mental Research Institute (MRI) w Pało Alto w Kalifornii. Dyskusja, która droga jest lepsza, jest przedmiotem stałych kontrowersji. Lebov (1987) i inni są zwolennikami tej drugiej drogi stawania się terapeutą rodzinnym, argumentując, że wcześniejszy trening w innych rodzajach psychoterapii, a zwłaszcza indywidualnej, może w dużym stopniu utrudniać zmianę paradygmatu. Podkreślają oni także, że dobre instytuty terapii rodzin są w stanie zapewnić całościowe, kompetentne szkolenie. Inni są z kolei zdania, że szkolenie w terapii rodzin jako część programu całościowego szkolenia w psychologii lub psychoterapii, najlepiej w ośrodkach uniwersyteckich, daje większą szansę zintegrowania terapii rodzin z innymi modelami terapii.
W poniższych zestawieniach cytowanych za Cleghorn i Levin (1973) staramy się pokazać umiejętności teoretyczne i praktyczne konieczne dla szkolącego się terapeuty rodzinnego.