Tak jak wielu pływaków, którzy boją się utopie, używa kamizelki ratunkowej, tak wielu terapeutów woli towarzystwo, kiedy toną w problemach rodzinnych.
J. Haley 1962, s. 1.
Prowadzenie terapii wraz z drugim terapeutą szczególnie silnie, choć nie wyłącznie, związane jest z terapią rodzin. Inną formą terapii, w której stosuje się koterapię, jest terapia grupowa. Między tymi dwoma rodzajami terapii zachodzi wyraźne podobieństwo — terapeuta pracuje w obu przypadkach z większą liczbą osób. Koterapię pierwszy zastosował Adler w 1930 r. w kontekście rodzinnym. Dwu terapeutów pracowało razem nad problemami dziecka w obecności jego rodziców. Whitaker (1976c, 1977) był pierwszym, który systematycznie pracował z drugim terapeutą i stworzył dla tej praktyki teoretyczne uzasadnienie. Jak opisaliśmy w rozdziale poświęconym symbolicznej terapii, obaj terapeuci są żywo zaangażowani w to, co dzieje się w trakcie terapii, wymieniają dygresje, często dość osobiste, dzielą się wspomnieniami z własnych rodzin. Dwaj terapeuci stanowią dla rodziny model małżeństwa. Rodzina jest nowo narodzonym niemowlęciem, które ma szansę stać się dzieckiem, dorosnąć, a wreszcie opuścić dom. Niedługo po publikacjach Whitakera pojawiło się wiele innych podkreślających znaczenie koterapii w terapii rodzin. Większość autorów twierdzi, że praca dwu terapeutów ma ich zabezpieczać przed wchłonięciem przez system rodzinny. Inni podnosili, że koterapia lepiej i szybciej pozwala zrozumieć dynamikę procesów rodzinnych oraz proponuje modelową relację przypominającą, jak mówił Whitaker, zdrowe małżeństwo. Jeszcze inni posunęli się tak daleko, że uznali, .że efektywna terapia rodzinna nie może odbywać się w innym modelu pracy niż koterapia. Badania ankietowe potwierdziły, że terapeuci rodzinni preferują pracę w koterapii, lecz badania empiryczne przeprowadzone przez Gurmana i Kniskema (1978, 1979) nie wskazują na istotne różnice pomiędzy terapią małżeńską prowadzoną przez jednego lub dwu terapeutów. Nie należy jednak przywiązywać do tych wyników zbyt dużego znaczenia ze względu na zastrzeżenia metodologiczne do prowadzonych przez powyższych autorów badań.
Istnieją też próby powiązania potrzeby wspólnej pracy z osobowością terapeutów i ich stylem pracy. Wybitni i charyzmatyczni terapeuci pracujący aktywnie, czasami dyrektywnie, zaliczeni przez Beelsa i Ferbera (1969) do tzw. „dyrygentów” nigdy nie pracują z koterapeutą. Należą do nich Ackerman, Satir, Bowen i Minuchin. Tak więc kryteria pracy zespołowej nie mają wiele wspólnego z rodzajem terapii rodzinnej z wyjątkiem mediolańskiej szkoły terapii systemowej oraz kierunków, w które ewoluowała. W tych ostatnich zasada pracy zespołowej wynika przede wszystkim z teorii, w mniejszym stopniu z praktyki. Chociaż i tu zdarzają się pewne odstępstwa. Tomm (1982), znany terapeuta systemowy, stwierdził, że wraz z doświadczeniem zmniejsza się konieczność pracy w zespole. Również Selvini-Palazzoli stwierdza z żalem, że nadchodzi zmierzch koterapii. Przyczyn tego zjawiska upatruje przede wszystkim w instytucjonalnej konsolidacji terapii rodzinnej oraz w tym, że na licznych kongresach terapii rodzin przemawiają wielkie indywidualności, które jeśli nawet pracują z koterapeutą, stwarzają wrażenie, jakby był to margines ich pracy. Także rozwój praktyki prywatnej wyraźnie osłabił rolę zespołu terapeutycznego ze względu na ogromne koszty, którymi trudno obarczać pacjenta. Wobec tego praca zepołowa charakteryzuje głównie pracę w instytucjach. W tych z kolei powstają problemy związane z „przymusowym” czasami charakterem zespołu terapeutycznego. Z pewnością terapia rodzinna w zespole ma swoje niezwykle istotne zalety. W literaturze wymienia się pięć zalet koterapii w terapii rodzin: zapewnienie terapeutom poczucia bezpieczeństwa i ochrony, bardziej obiektywną ewaluację rodziny, modelowanie relacji, zwiększenie efektywności dzięki heteroseksualnej koterapii, satysfakcję i przyjemność z terapii. Warto też przypomnieć, że wprowadzenie szyby jednostronnej do terapii przez Ackermana w latach pięćdziesiątych oraz do szkolenia przez Montalvo w 1973 r. istotnie zmieniło, poszerzyło a jednocześnie ułatwiło pracę zespołową w terapii rodzin.
Chcielibyśmy teraz bardziej dokładnie i szczegółowo zastanowić się nad rolą zespołu terapeutycznego w terapii systemowej. Fragmenty dyskusji na ten temat znalazły się w dwu rozdziałach poświęconych mediolańskiej szkole terapii rodzin i następnym, zajmującym się kierunkami, w które ewoluowała. Uzasadnienie teoretyczne wynika