ZBICNIKW K/' SZKWSKI I?
ZBICNIKW K/' SZKWSKI I?
i
cuskiej tragedii romantycznej był przesadzony. Ciekawie zapowiadająca siej współpraca Dumas-Georgo. w trybach przomysłu teatralnego na' bulwarze przeradzała się w sztukę wulgarną. Nawet Wiktor Hugo potulnie zastosował sie do kaprysów' aktorki, zmanierowanej łatwym powodzeniem na bulwarze, i nie wstydził się naśladować Tour de Nesle w swojej Marii Tudor. Osobistej odpowiedzialności za wynaturzenia francuskiego teatru romantycznego nie ponosi zresztą ani on, ani George, ani Harcl, który nimi kierował. Takie były wymagania przcmys.ui teatralnego. Otóż Słowacki wiele zawdzięczał zetknięciu z paryskim przemysłem* teatralnym, ale do jego codziennej praktyk' ostatecznie się nie dostosował.
Na tym można skończyć śledztwo w sprawie teatralnego kształtu Ba ] ta dyny.. Zaczęliśmy je od lektury gazet, która zaprowadziła nas ńa. bulwar, do paryskiej' dzielnicy teatralnej. Szukając poszlak przebyliśmy całą: od krańca zachodniego (Funambules) po wschodni (wielka opera), żeby skończyć pośrodku (Porte-Saii.it-1 Martin). j • ;•
f r
cnót i wad. Ludzie nic byli tam „prawdziwymi", na czym tak zależało Słewack'-'v mu (pomijając fakt. żc znał chyba tylko Chłopa milionowego). Znał przypuszcza j j
Lektura gazet uprzytomniła nam, że zanim Słowacki zaczął układać tragedie tak, jakby je gmin układał, mógł się zapoznać w Paryżu z programem Arsenąkjjl który nawet odrodzenia teatru spodziewał się po takiej twórczości. W paszcze^.i gólnych teatrach zaznajomiliśmy się z trzema zjawiskami, na które się Arsenał; powołał. Z feerią autentycznego gminu w .Funambules. Ze „stylizacją" pierwiastków gminnych w operze. Wreszcie z jedynym rodzajem francuskiego aktorstwa na prawdę romantycznego — poza feerią i operą — z aktorami melodramatu. •, Wyniki wszystkich poszukiwań dadzą się ująć w dwa wnioski. Pierwszy do-,* tyczy powstania Balladyny. Zgodnie z dawniejszymi poglądami traktowaliśmy'; dramat Słowackiego jako jeszcze jeden przeiaw ruchu ogólnoeuropejskiego, które-.* mu 'drogę najwcześniej i najdokładniej wytyczył Tieck. Już Kleiner zwrócił jed-{'# r.ak uwagę, że Balladyna najmniej przypomina twórczość niemieckich zwolennl-l; ków folkloru. Zstępowali oni na ogół do folklorystycznego chaosu, by stworzy.*!*' nowy chaos, czego nie można powtórzyć o Balladynie. Więcej podobieństwa mi?.-;-łaby z odmianą austriacką, a zwłaszcza z utworami Raimunda. Tam można zna' łeźć Die Unheilbrinęende Krone, Króla żołędnepo (granego w Polsce poci takim tytułem w przekładzie J. N. Kamińskiego) i Chłopa milionowego (a więc jeszcze jeden utwór osnuty wokół motywu „z chłopa król"). Jednak austriacki dramat, ludowy był na wskroś moralizatorski i alegoryczny, ulubił sobie personifikacji
nic najlepiej i najbardziej przejął się francuską odmianą ruchu. OddzialywanSt’
francuskiej kultury teatralnej zawdzięczamy pewnie ambitną próbę _
pomysłów awangardowych z gustem do psychologii, a już z wszelką pewnością-nieskazitelnie logiczną kompozycję Bałładj/ny." Ą
Drugi wniosek dotyczy tego, co Słowacki stworzył. Stanowi polemikę z prze-: konaniem, ie był kompilatorem Szekspira. Dziwna rzecz, do ostatnich czasów: krytycy jakby nie odczuwali śmieszności tego przypuszczenia, żc można ..pole-' czyć" w jedno kawałki Snu nocy letniej. Burzy, Makbeta oraz. Króla Lear-ę ’ i stworzyć dzieło interesujące (czemu od dawna nie zaprzeczali). Jak gdyby we, . wszystkich okresach, które nastąpiły po Szekspirze, dramatopisarze europejscy' : nie tworzyli pod jego patronatem za każdym razem czegoś zupełnie nowego (co
Znaczy „lepszego"). Jedną z najciekawszych ilustracji tej prawdy stanów; twórczość romantycznych entuzjastów Szekspira. Najgorliwsi bywali istotnie przekonani. źo tworzą wedle jego metody, choć tworzyli oczywiście inaczej. Inny teatr. inne aktorstwo, inne postaci. W żadnej tragedii Szekspira nic ma tak niesłychanej kariery, jaką w ciągu pięciu aktów robi Balladyna. Zdaje się, że kariery chłopek nie bardzo Szekspira interesowały. Jeśli Słowacki istotnie zapożyczył się u kogoś na ten pomysł, to raczej u Lelewela. W jaki sposób nadać mu przekonywający kształt teatralny, tego mógł się dowiedzieć w Porte-Saint-Martin.18
Cóż dopiero mówić o scenerii. Romantycy na każdym kroku dopatrywali się u Szekspira symboli, ale chyba z tą samą przesadą, z jaką całą twórczość ludową interpretowali symbolicznie. W gruncie rzeczy symbolizm stanowi ich własny wynalazek, z wszystkimi jego wadami i zaletami. Widać je w Balladynie, w której spowodowały zawiłość treści, jednocześnie nadając jej teatralny wdzięk. Motywy przewodnie Balladyny stają się wyraziste wtedy, kiedy materiał na symbole widać: wieś, zamek, „eteryczne” sylfy i metamorfozy. Stąd już dosyć daleko do Mofcbefa i Króla Leara. Romantycy początkowo nie orientowali się nawet, jak niepodobna była ich własna praktyka do praktyki elżbietańskiej, a kiedy zaczęli ta pojmować, popadli w nie lada skrupuły.43
Sam Słowacki należał zresztą do tych, którzy z dumą poddawali się pod patroli a*. Szekspira, ale świadomi własnej indywidualności. „Ze wszystkich rzeczy, które dotychczas moja mózgownica urodziła — napisał o Balladynie — ta tragedia jest najlepszą — zwłaszcza że otworzyła mi nową drogę, nowy kraj pwtyczny. nie tknięty ludzką stopą, kraj obszerniejszy niż ta biedna ziemia, bo idealny”. „Jeżeli ma ona rodzinne podobieństwo z którą znajomą sztuką, to chyba /. Królem Learem Szekspira. O, gdyby stanęła kiedy przy królu Learze"! Ciekawe. że nawet nie zająknął się o Makbecie, który najnatrętniej skojarzył się z dziejami Balladyny. Króla Leara wymienił pewnie dlatego, że wydawał mu się jajbardziej „ludową" tragedią Szekspira. Stanowił jakby ilustrację metody, którą Słowacki spróbował zastosować, ale wedle zmienionych zasad, i do innego materiału.
Nowatorstwo Balladyny (niewątpliwe) zaszkodziło jej karierze. Romantyczny »mbolizm najlepiej udał się w operze, w liryce, w noweli. W tych gatunkach pi zet rwał nawet romantyzm. Balladyno stanowi jedną z nielicznych, udanych prób astosowania tej estetyki do teatru dramatycznego. Zatem w repertuarze europejskim pozostała w końcu dość osamotniona. Najbardziej w Polsce, gdzie prawie nic było teatru gotowego na jej przyjęcie, jakże poza tym spóźnione. W teatrze srokowskim drugiej połowy XIX w. nie działała już nawet zmiana otwarta. Podobno jakiś maszynista wkręcił sobie palec w tryby uruchamiające urządzenie.
. odtąd jej zaniechano.“
PRZYPISY
Sprawy teatralnego kształtu Bollodyny referowałem w Poznańskim Towarzystwie Priy-arlóf Nauk (10X11958). w Państwowym Instytucie Sztuki (8 1 1959) i w Katolickim Uniwcr-iyrcie Lubelskim (13V 1359). Bardzo dziękuje wszystkim dyskutantom. Artykuł Stłnowl no-*-ą. zmienioną wersję referatu.
181