18 Wolter- rozumny lad i do moralne
„Na św-iecic istnieje zło. I kpią sobie ze mnie ci, którzy powiadają, że tysiąc niedoli składa się na prawdziwe szczęście. Tak, jest zło, i mało ludzi chciałoby od nowa zacząc swą karierę, być może me więcej niż jeden człowiek na sto tysięcy. I kiedy mi mówią, że wszystko mogło być inaczej, to obrażają mój rozum i lekceważą mój ból. Robotnik, który •na kiepski materiał i nieodpowiednie narzędzia, ma prawo rzec: nie mogłem zrobić tego inaczej. Lecz kto Tobie, mój biedny Aleksandrze Pope, moj żałosny garbusie, którego znałem i kochałem, powiedział, że Bóg nie mógł Cię stworzyć bez garbu? Ty sobie szydzisz z historii o rajskim jabłku. A przecież ono (mówiąc po ludzku i abstrahując od wszelkich dogmatowi jest bardziej rozumne niż optymizm kogoś takiego ,ik Leibruz, ono przynajmniej wyjaśnia, czemu jesteś garbaty i cokolwiek złośliwy [...] Tak mówiąc między nami, to i Leibniz, i Shaftesburry, Bolingbroke, i Pope marzyli tylko o tym, żeby być ludźmi dowcipnymi. A ja cierpię i mówię o tym”*.
Wolter pokona kryzys, upierając się przy przekonaniu, że świat to jiewien rodzaj ładu i że posiada sens, co było dogmatem, bez którego nie umiałby żyć. Lecz zagłada Lizbony nie stanowi dla niego włącznie pretekstu do poetyckich wzlotów: ona rzeczywiście odc.snęła się na jego życiu, życiu człowieka już sześćdziesięcioletniego. W czasie tego kryzysu, tej zimy na przełomie lat 1755-1756, coś się w mm załamało. W tym okresie ma swre źródło zarówno Kandyd, jak i nc wa postawa wobec życia, którą zajmuje Wolter. Właśnie wtedy „wielki człowiek” stał się, jak stwierdza Theodore Besterman, tym Wo terem, który' przeszedł do historii7.
Filozoficzny wstrząs wywołany kataklizmem w' Lizbonie nie dotyczy wyłącznie Woltera. W latach 1755-1756 w całej Europie opublikowano ponad sto książek, broszur i pamfletów poświęconych kat; strofie, nie wspominając już o wielkiej liczbie artykułów w gazetach8. Wydarzenie podziałało na zbiorową wyobraźnię i wy wołało falę niejasnego niepokoju, który objął umysły. Na przykład, Goc the pisze w swych wspomnieniach, że gdy miał sześć lat, „dobroć Pana Boga wydała mu się w' jakimś stopniu podejrzana”, gdyż:
„Niezwykłe [...] wydarzenie światowe po raz pierwszy wstrząsnęło io głębi umysłem chłopca. 1 listopada 1755 roku nastąpiło trzęsienie cierni w Lizbonie i przejęło grozą cały świat, przywykły już do ciszy
i spokoju. Najpotworniejsze nieszczęście dotknęło niespodziewanie wielką, wspaniałą rezydencję, zarazem miasto handlowe i portowe Ziemia drży i trzęsie się w posadach, morze huczy, zderzają się okręty, walą domy, kościoły i wieże leżą w gruzach, część pałacu królewskiego pochłania morze, rozpadła ziemia zdaje się ziać płomieniem, gdyż wszędy unoszą się z ruin dymy i pożary. Ginie po społu sześćdziesiąt tysięcy ludzi przed chwilą jeszcze spokojnych i zadowolonych, a najszczęśliwszym jest chyba ten, kto nic może już ani odczuć, atu uświadomić sobie swego nieszczęścia Płomienie szaleją dalej, a razem z nimi szaleje zgraja uwięzionych dotąd, a przez to wydarzenie oswobodzonych zbrodniarzy Nieszczęśnicy, którzy ocaleli, zdam są na rabunek, mordy i wszelkie zniewagi; tak oto przyroda ze wszech stron objawia swą nieokiełznaną moc. [...] Chłopiec, któremu lvle razy wszystko to opowiadano, niemało był przejęty. Bóg, stwórca i opiekun nieba i ziemi, który jawi mu się w wyznaniu pierwszego artykułu wiaty jako mądry i łaskawy ojciec, nic okazał bynajmniej swych ojcowskich uczuć skazując na zagładę zarówno sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych. Daremnie młody umvsł chłopca starał się bronić przed tymi wrażeniami, tym bardziej że nawet mędrcy i uczeni w Piśmie nie mogli jak należy wyjaśnić zjawiska"9.
Nic więc dziwnego, że ówczesne gazety i magazyny donoszą, że wśród ludu szerzą się odwieczne lęki, jakoby wkrótce miał nastąpić koniec świata i dzień Sądu Ostatecznego. Reakcja wykształconych elit natomiast, zwłaszcza po poemacie Woltera, ma charakter filozoficzny, wyrażając się w niepokoju metafizycznym i moralnym, co przejawia się nawet w rozważaniach dotyczących literatury'. Ludzie pytają, jak, na przykład, powieść może zachować swój moralizatorski charakter i być wyrazem „optymizmu”, że dobro nieuchronnie odnosi zwycięstwo nad ziem, skoro wr Lizbonie trzęsienie, nie czyniąc żadnych rożnie, zabiło zarówno ludzi uczciwych jak łajdaków?10
Na te lęki literatura apologetyczna daje tradycyjną odpowiedź - trzęsienie jest przejawem gniewni bożego. W związku z tym jednak rodzi się dość delikatne pytanie; jakie są przyczyny tego gniewni i dlaczego ugodził on właśnie w Lizbonę? Tę trudność protestanci i janseniści rozwiązują z łatwością - przygarniając gościnnie Inkwizycję i jezuitów, Lizbona z całą pewnością zasłużyła sobie na najwyższą karę. Z kolei apologeci jezuiccy są w poważnym kłopocie.