178 WPŁYW SPOŁECZNY
Czasem wystarczy akt perswazji jednorazowej, by wytworzyło się określone przekonanie. Na przykład reklama może sprowokować klienta do pójścia do sklepu jeszcze tego samego dnia. Taki efekt może być krótkotrwały. Jednak czasem jednorazowy akt perswazji prowadzi do długotrwałej zmiany przekonań, choćby w przypadkach „cudownego nawrócenia”. Niektóre akty perswazji są jednorazowe nie dlatego, że są od razu skuteczne, lecz ponieważ odbiorca może „uciec” od dalszych wpływów. Zdarza się na przykład, że nowo zwerbowany kandydat do sekty więcej nie przyjdzie na spotkanie. Inne oddziaływania perswazyjne wymagają powtarzania, dzieje się tak choćby w trakcie wpajania przekonania o doskonałości danego kandydata na określone stanowisko polityczne. Wielokrotnie powtarzany przekaz, w zróżnicowanej lub tej samej formie, bywa z zasady bardziej skuteczny niż przekaz jednorazowy (por. rozdział o zachowaniach konsumenta).
Przykładem perswazji „za” jest kampania zapinania pasów podczas prowadzenia pojazdów. Jak podaje Myers (1996), gdy w latach pięćdziesiątych rozpoczęto ją w Stanach Zjednoczonych, Amerykanie zareagowali negatywnie. „Bronili się”, między innymi odwołując się do poczucia kontroli nad sytuacją: „Jestem doskonałym kierowcą i nie potrzebuję żadnych pasów!”. Dopiero racjonalne argumenty, czyli po prostu bezwzględne statystyki śmiertelności w wypadkach, gdzie kierowca lub pasażer miał pasy zapięte, w porównaniu z przypadkami, w których jechał bez pasów, skłoniły kierowców do zmiany postawy i w konsekwencji do wynikającego z niej zachowania. Dziś w tym kraju pierwszym odruchem po wejściu do auta jest sięgnięcie po pas. Robi to także większość nastolatków; bez upomnień rodziców.
Przykładem perswazji „przeciw” jest kampania zwalczająca palenie papierosów w miejscach publicznych, w tym w budynkach publicznych i we własnych domach. W Stanach trwała ona przez dwa pokolenia. Efekt jest szokujący! Przez jakiś czas od momentu przyjazdu do tego kraju sądziłam, że tu nikt nie pali. Okazuje się, że pali przeszło jedna trzecia społeczeństwa, tylko nie robi tego w miejscach publicznych. (Smród w amerykańskich samochodach jest za to nie do wytrzymania, gdyż jest to główne miejsce, w którym pali się papierosy. Ale ponieważ prawie każdy palacz ma samochód dla samego siebie, więc... co za problem?!). Są w tym kraju strefy, w których nie wolno palić w miejscach publicznych nawet na wolnym powietrzu! Jakże drastyczne są efekty tej perswazji w porównaniu z jej brakiem (lub jedynie zalążkiem) w wielu krajach europejskich! Polacy wciąż obrażają się, gdy jako goście są poproszeni przez gospodarza o wyjście na balkon w celu wypalenia papierosa, a nie w sąsiedztwie pokoju dziecka. Francuzi również reagują negatywnie na próby rządu wprowadzenia ograniczeń palenia w miejscach publicznych, wołając „Liberte!”, i trudno jest im zrozumieć amerykańską wersję wolności w tej sprawie (to znaczy, że twoja wolność w paleniu jest ograniczeniem wolności innych, którzy są narażeni na jej skutki). W rezultacie takiej postawy jeden z moich francuskich przyjaciół, palacz, gdy przesiadał się na jednym z amerykańskich lotnisk,