54 ERWIN PANOfSKY
sprzecznych motywów, z których obydwa uświęcone były przez autorytet, nie mogli budowniczowie po prostu odrzucić jednego na rzecz drugiego. Motywy te musiały być opracowane tak, by ostatecznie dały się pogodzić ze sobą, podobnie jak jakieś stwierdzenie św. Augustyna musiało zostać pogodzone z odmienną wypowiedzią św. Ambrożego. I to, w moim przekonaniu, tłumaczy w pewnym stopniu ów niepewny, lecz uparcie konsekwentny rozwój architektury wczesnego i dojrzałego gotyku — także i ta ewolucja postępowała według schematu: videtur quod — sed contra — respondeo dicendum. Chciałbym zobrazować to najpobieżniej na przykładzie trzech charakterystycznych problemów — można by rzec, quaestio-nes — architektury gotyku: rozety fasady zachodniej, organizacji ściany nawy pod triforium oraz ukształtowania filaru nawy głównej.
O ile wiem, zachodnie fasady kościołów przepruwano zazwyczaj oknami, a nie rozetami, dopóki Suger — być może pod wrażeniem wspaniałego okazu w północnym transepcie St-fitienne w Beauvais — nie zechciał U. « wprowadzić tego motywu do fasady zachodniej kościoła St-Denis, nakładając tedy wspaniałe Non na Sic wielkiego okna poniżej rozety. Dalszy rozwój tego nowego motywu napotkał na wielkie trudności.5* Jeśli -średnica rozety była stosunkowo mała czy nawet zmniejszona (jak np. w Sen-Jis), pozostawała niezręczna i niegotycka powierzchnia muru po bokach rozety i pod nią. Jeśli zaś powiększano rozetę mniej więcej do pełnej szerokości nawy, powstawał (przy spoglądaniu od wewnątrz) konflikt ze sklepieniami nawy głównej, należało też w tym przypadku najszerzej rozsunąć skarpy fasady, co pociągało za sobą niedogodne zmniejszenie przestrzeni, użytkowanej zazwyczaj na portale boczne. Poza tym, sam pomysł odrębnej okrągłej jednostki kolidował z ideałami gotyckiego smaku w ogóle, a w szczególności z ideałem fasady gotyckiej pojętej jako adekwatne odzwierciedlenie wnętrza.
Nic tedy dziwnego, że Normandia i — z kilkoma tylko wyjątkami — Anglia odrzuciły ten pomysł i po prostu powiększały tradycyjne okno, dopóki nie wypełniło ono całej dostępnej powierzchni, podczas gdy Włochy w sposób znamienny powitały rozetę entuzjastycznie ze względu na jej zasadniczo antygotycki charakter.54 Architekci Domeny Królewskiej i Szampanii czuli się jednak zobowiązani do przyjęcia motywu uświęconego .1. 48 autorytetem St-Denis i jest rzeczą niemal zabawną śledzić ich zakłopotanie.
Twórca Notre-Dame miał szczęście o tyle, że korpus jego budowli byl pięcionawowy. Śmiało, choć nie całkiem uczciwie przechodząc do porządku nad tym faktem, zbudował on trójdzielną fasadę, której partie boczne były na tyle szerokie w porównaniu ze środkową, że wszystkie problemy zostały z łatwością rozwiązane. Mistrz Mantes jednak musiał zmniejszyć odległość między skarpami w stosunku do szerokości nawy głównej (w istocie tak bardzo, jak to tylko było możliwe), ale nawet i wtedy przestrzeń pozostała dla bocznych portali nie była wcale wielka. Mistrz Laon, dążąc zarówno do wielkiej rozety, jak i do obszernych bocznych portali, uciekł się do pewnego wybiegu: przełamał on skarpy tok, że odległość pomiędzy
ich dolnymi odcinkami, ramującymi portal środkowy, jest mniejsza od odległości pomiędzy górnymi, ramującymi rozetę — a następnie okrył owo przełamanie skarp ogromnym „liściem figowym” swego portyku. Mistrzo- ii « wie Amiens, wreszcie, mając nadmiernie wysmukłą nawę główną, potrzebowali aż dwóch galerii (królewskiej i jeszcze jednej bez posągów), by wypełnić przestrzeń pomiędzy rozetą a portalami. n. ao
Jednak „ostateczne” rozwiązanie powstało dopiero w latach 1240—50 w szkole Reims, której szczytowym osiągnięciem był kościół St-Nicaise: u. M rozeta wpisana została w ostrołuk olbrzymiego okna, stając się przeto jak 1 52 gdyby elastyczna. Mogła ona obecnie być obniżona, by nie kolidowała ze sklepieniami, a przestrzeń pod rozetą mogła być wypełniona laskowaniem i szkłem.
Cały układ odzwierciedla teraz przekrój poprzeczny nawy, a przy tym okno pozostaje oknem, zaś rozeta — rozetą. Bowiem połączenie okna 1 rozety w St-Nicaise nie jest, jak by można było sądzić, zwykłym powiększeniem dwudzielnego maswerkowego okna, jakie np. po raz pierwszy oglądać możemy w fasadzie katedry w Reims. W takim oknie element wieńczący u w otwór nie jest — jak w rozecie — formą dośrodkową, lecz odśrodkową, nie kołem, którego szprychy wybiegają promieniście z piasty, lecz kręgiem ze szpicem wyrastającym z obwodu. Hugon Libergier nie doszedłby nigdy do swego rozwiązania drogą zwykłego powiększenia dawnego motywu — dokonał on genialnego pogodzenia videtur quod z sed contra.55
Rozważając zagadnienie organizacji ściany pod triforium (zanim ściana została wyrugowana przez pierwotne empory o własnym oświetleniu) musimy stwierdzić, że styl romański dostarczał, z grubsza biorąc, dwu sprzecznych rozwiązań: jedno z nich podkreślało dwuwymiarowość powierzchni i poziomą odległość, drugie natomiast — głębię i rozczłonkowanie pionowe. Z jednej strony, ściana mogła być ożywiona ciągłym fryzem małych jednolicie spacjowanych łuków, jak w La Trinitó w Caen, St-Mar- U 54 tin w Boscherville, Le Mans i kościołach typu Cluny-Autun, z drugiej natomiast — poprzez ciąg wielkich łuków (przeważnie dwa przypadały na jedno przęsło, a każdy z nich przedzielony był małą kolumienką, tak że tworzyło się, że tak powiem, „ślepe okno"), które otwierały się na przestrzeń dachową ponad nawami bocznymi, jak w Mont-St-Michel, narteksie Cluny, Sens itd. jj. 55
Właściwe triforium wprowadzone w Noyon ok. 1170 jest pierwszą ii. 56 próbą syntezy tych dwu typów: łączy ono zaakceptowanie ciągłości poziomej z podkreśleniem cienistej głębi. Lecz rozczłonkowanie pionowe w obrębie przęsła zostało tu całkowicie stłumione, co daje się odczuć tym wyraźniej, skoro okna nawy głównej stają się teraz dwudzielne. Tak tedy w chórze St-Remi w Reims i w Notre-Dame-en-Vaux w ChSlons-sur--Marne służka czy służki (dwie w St-Remi, jedna w ChSlons) poprowadzo- u 57 ne są od dolnej listwy triforium ku strefie okien, gdzie służą jako obramienia otworów okiennych, dzieląc samo triforium na dwie lub trzy części. Takie rozwiązanie zostało jednak odrzucone w Laon, podobnie jak około u. 35 połowy stulecia w Chartres i Soissons. W tych pierwszych budowlach doj-