1
196 Gospodarka czasem w *Chłopach» Reymonta rozdział III—IV: 30 czerwca — 1 lipca lub 1 lipca—2 lipca, lub 2 lipca—3 lipca; rozdział V: pierwsza dekada lipca; rozdział IX—X: dwie doby w drugiej dekadzie lipca; rozdział XI—XII: rozdzielone od nich dwie doby pod koniec drugiej dekady lipca; rozdział XIII: ostatnia dekada lipca. A może już i początek sierpnia?
Konkluzja wreszcie co do całości Chłopów: jeżeli to dzieło nałożyć na kalendarz i tak próbować uporządkować, Chłopi stanowią intencjonalnie zamierzoną przez twórcę i z wyjątkiem pewnych odchyleń w tomie IV zasadniczo bezbłędnie wykonaną kompozycję czasową o charakterze lineamo-na-stępczym, bez wprowadzonych do płaszczyzny narracji re-trospekcji sięgających przed rok akcji tego dzieła. Retrospek-cje takie, dotyczące powstania styczniowego, istnieją tylko na prawach aluzji w obrębie wydarzeń bieżących. Taką kompozycję czasową nazywamy intencjonalną, ponieważ zasadnicza koncepcja cyklu: człowiek i jego czyny, człowiek podległy porządkowi prac rolnych oraz porządkowi obrzędowo-oby-czajowo-liturgicznemu, dzięki omówionej strukturze czasowej Chłopów najprościej i w sposób najbardziej dla czytelnika dostrzegalny dawała się realizować.
6
Hierarchia płaszczyzn czasowych dzieła oraz ontologiczna wobec nich uległość człowieka prowadzą ku ostatniemu zjawisku, które w zakresie struktury czasowo-kompozycyjnej Chłopów wypada rozpatrzyć. Jest to sprawa bezczasu historycznego7, w jakim zawieszona została fabuła Chłopów.
Sięgnąć trzeba po zapoczątkowane na wstępie niniejszych rozważań pojęcie czasu środowiska jako kolejnej — po czasie narracji i czasie wydarzeń — płaszczyzny czasowej dzieła epicko-fabulamego. Czas środowiska stanowi bowiem ten układ odniesienia, występujący w obiektywnej rzeczywistości historycznej, do którego przyrównując powieściowy czas zdarzeń możemy się domyśleć, kiedy w ramach owego układu odniesienia lokalizować czasowo wydarzenia utworu. Bywa, że pisarz celowo podaje daty tak wyraźnie — świadectwem
i Pojęcie „bezczasu historycznego” zostało bliżej omówione, tak-fe na tle zjawisk podobnych w literaturze Młodej Polski, w roz-Próba nowego odczytania Chłopów" Reymonta.
czasem to «Chlopach» Reymonta 197
. v | dnie Marii Dąbrowskiej — że owa lokalizacja nie żadnego kłopotu.
^Tak wygląda czas środowiska w Chłopach? W którym tfzybliżcmii dziesięcioleciu lub w którym roku można by f ^mieścić? O roku w ogóle nie ma mowy. Przecież pisarz • teiicjonalnie pominął dzień Nowego Roku, trudno bowiem I ISbie wyobrazić Nowy Rok jako taki. Funkcjonuje cm I \^gze — z datą. Już to pominięcie posiada wymowę na-wjonioną w stronę historycznego bezczasu. Nie tylko to: pewne ^każówki czy też pominięcia przestrzenne na ten sam kierunek są nakłaniane. Lipce Reymontowskie leżą w pobliżu Unii kolejowej; leżały wówczas, kiedy mieszkający w Krosnowe młody Reymont je poznawał; leżały wreszcie w dziesięcioleciu przypuszczalnej akcji trzech pierwszych tomów powieści. Tymczasem nikt w Lipcach ani w okolicy o kolei nie słyszał. Taka topografia przesuwa również powieść w stronę swoistego bezczasu. Linia kolejowa warszawsko-wiedeńska, obok której położone są Lipce, została przecież otwarta w roku 1858.
Temu zanurzeniu Lipiec w jakiś bezczas historyczny służy również organizacja innych elementów przestrzenno-topograficznych powieści. Otaczający Lipce horyzont topograficzny jest w charakterystyczny sposób zamknięty, jak gdyby wykluczał on inne formy bytowania prócz tych, które pisarz ewokuje. Nie słyszymy w cyklu o żadnym wielkim polskim mieście, ba, nawet o miastach wymiaru niedalekiego Łowicza: jakby z lipeckich ludzi nikt nigdy tam nie był, chociaż słyszymy o wziętych do wojska i skądś z daleka przesyłających listy, chociaż Antek głośno rozmyśla, czyby nie wyemigrować do Hameryki.
Nie tylko procesja obchodząca graniczne kopce wsi zamyka Lipce w jakimś magicznym kole ochronnym. Podobnie jest z całą organizacją terytorialno-czasową tego dzieła. Jej funkcje pięknie określił znakomity tłumacz francuski Chłopów — Franck-Louis Schoell:
„Wieś polska Reymonta, ta z lat jego młodości (1875—1890), należy teraz do dalekiej przeszłości. Pewien Polak spośród moich przyjaciół porównał ją z kokonem. W istocie rzeczy kokonem jest ta wieś Lipce, szczelnie zamknięta w sobie, bajecznie wprost oddalona od świata, kolei żelaznej, morza. [...] Cały świat się urbanizuje. Ale szczęśliwi nieszczęśni mieszkańcy tych mrowisk z betonu i szkła będą tęsknić coraz
eli
m
to
ih
>
są
y
k
e
a
e
i
i