Naga małpa przed telewizorem 1'npfriftnM w\vsKilr pvy«lmlmiii rwali* yjiirj
jakichś idei. Są to mężczyźni, którzy zc zdumieniem odkrywają, że kobieta o sercu pałającym patriotyzmem może być takim samym budowniczym powszechnego szczęścia jak oni sami. Z początku owocuje to lekceważeniem koleżanek „po kielni", jednak w końcu, a jakże, oba zespoły pracują wydajnie i radośnie. Dla naszych rozważań istotny jest fakt, że przekazowi temu towarzyszy transmisja wartości antyindywidualistycznych (chyba że za owego indywidualistę uznamy cenionego przodownika pracy, hołubionego przez miliony, jednak jest to „indywiduum" wzorcowe lansowane przez obóz rządzący). W produkcyjninku nikt nie wychyla się przed szereg, każdy pracuje równo i zgodnie, jeżeli natomiast komuś zamarzy się odrobina własnego widzimisię — marny jego los. Z tego właśnie powodu każdy, kto w jakikolwiek sposób mógł „odstawać", pachniał próbą kontestacji porządku i należało go czym prędzej wyprostować. W Przygodzic..., dla przykładu. Bogu ducha winnemu młodemu murarzowi dostało się od brygadzisty za to, że nosił zbyt kolorowe ubranie. Było to rzecz jasna ostrze wymierzone w niepokornych „bikiniarzy" panoszących się po szarawych miastach w wyzywającej pstrokaciźnie i napawających władzę mieszaniną trwogi i obrzydzenia. Przyginanie karku społeczeństwu nie miałoby sensu bez tępienia jednostek wybijających się.
Partia w owym czasie postanowiła sprawdzić, jakie sukcesy uda się odnieść na polu masowej medialnej oświaty, lak dobitnie ujęła to Teresa Bogucka, „można powiedzieć, że eksperymentalnie sprawdzono, jaki efekt przynosi program nastawiony na edukację zarówno propagandową, jak i kulturotwórczą. Co daje fakt, że przez blisko 30 lat miliony Polaków otrzymywały przekaz, w którym w ogóle nie było prymitywnej sieczki, żadnych rechotów, momentów i przemocy, natomiast mocno obecna była kultura wysoka" [Bogucka 2002, s. 20)]. Założenia rządzących były jasne i nic pozbawione szczytnych celów. Próbowano udowodnić całemu światu, że klasa robotnicza, dotychczas kojarzona zazwyczaj z brakiem wyrafinowania, wrażliwości, czy — mówiąc bardziej brutalnie — ciemnotą, może stać się nie tylko Marksowską „klasą dla siebie”, ale również „klasą z klasą
[por. Kozłowski 2007b]. Dzięki podobnym założeniom narodził się Teatr Telewizji, zjawisko arcydziwnc w skali światowej, stanowiące ewenement w rozwoju ogólnoświatowej telewizji. Oto dzięki temu medium w każdy poniedziałek każdy posiadacz telewizora mógł spotykać się ze sztuką na najwyższym poziomie, dramatami czołowych twórców, w interpretacji znakomitych reżyserów i aktorów. Na oczach milionowej publiczności rodził się nowy gatunek telewizyjny.
Triumfy święciła prócz tego znakomita twórczość kabaretowa, w tym słynny „Kabaret Starszych Panów", będący mistrzowskim połączeniem treści i formy, teatru i muzyki. Co prawda oglądalność tych pozycji była nieduża i tylko na fali nostalgii za „smaczkami" PRL-u, która ostatnio bardzo silnie przejawia się w popkulturze, lansowany jest obraz znakomitej i bardzo popularnej niegdyś oferty. Okazuje się, że masy wcale nie przepadały za Teatrem TV, podobnie stosunkowo słabą oglądalnością (co potęgował jeszcze fakt sporadycznych, zwykle comiesięcznych, emisji) cieszył się „Kabaret Starszych Panów”, jak pisze Bogucka „masy, które wybierają programy proste i niewybredne, nie są zjawiskiem tworzonym przez telewizję. */.awszc istniały. ()<l kiedy iiauezyly się czytać, kii lektury budziły głęboką troskę. Od kiedy zostały publicznością kina, telewizji, ich wybory są przedmiotem posępnych rozważań. (...) Bo nie spełniły się utopijne marzenia, że postęp sprawi, iż szerokie masy przejmą styl życia bogatych elit. Na naszych oczach wzorce elit przestają być. pożądaną, wartą naśladowania normą, a staje się nią to, co najbardziej popularne” [Bogucka 2002, s. 21-22]. Mówiąc wprost, z telewizji PRL wiało nudą, którą częściowo zniwelować mógł jedynie kontrolowany odwrót w stronę rozrywki schlebiającej gustom mniej wymagającym, doskonale wpasowującym się w konkluzje na temat ewolucyjnych uwarunkowań percepcji fabuły. A zatem nic dziwnego, że tak wielkim zainteresowaniem cieszyły się emisje teatru sensacji „Kobra", kryminały w stylu „Stawki większej niż życie”, czy po prostu filmy wojenne, silnie - zwłaszcza we wczesnym okresie PRL - pobudzające poznawcze heurystyki bazujące na opozycji „my-oni".
135