Naga małpa pr red telewizorem l Ypli Am a w ftriciK? jKytłwIugii rwołit yjnrj
poczucie bezpieczeństwu) oraz gwarantują możliwość znalezienia pożywienia. Naszym zdaniem wszystko to bez trudu zakwalifikować można do kategorii kiczu. Dzieci, z racji krótkiego uczestnictwa w kulturze, mogą tę wrodzoną ewolucyjną cechę prezentować w sposób „nieskażony”. Stąd ich zamiłowanie do treści i form kiczowatych. Dowodzą tego wyniki pionierskich badań w naszym kraju Katarzyny Pod kiszewskiej fzoh. 2004J.
Pod kiszewska przebadała gusta dzieci w trzech kategoriach wiekowych: 5-7-ietnich, 8-13-letnich oraz 14-19-letniej młodzieży licealnej. Badała ich preferencje, pokazując między innymi krajobrazy (od najbardziej abstrakcyjnego pejzażu Leona Tarasewicza, przez dzieła Gustawa Klimta, El Greca i Vinccntn van Gogha aż po kiczowaty Widok na kanion Thomasa Morana i hiperkiczowa-te produkty Komara i Melamida) oraz zestaw „dzieł różnych", od uznanej sztuki wysokiej (jak obrazy Jacksona Pollockn i Pabla Picassa), przez dzielą klasyczne, acz dzisiaj nieco trącącc kiczcm (jak Narodziny Wenus Sandro Botticełliego), aż po kicz (taki preparowany z myślą o dzieciach jak Zebra Sophie Harding i taki „zwyczajny", jak Władca doliny Edwina Hcnry’cgo i Psy grające w karty M. Co-olidgea). Ważny i spektakularny wynik związany jest z faktem, że zdecydowanej większości przebadanych zachwyt nad kiczem nie przechodzi nawet w liceum, gdzie młodym ludziom powinny zostać wpojone podstawy kultury wysokiej. W każdej grupie wiekowej obrazami najczęściej wskazywanymi jako piękne były pejzaże rosyjskich prześmiewców i krajobraz namalowany przez Morana. Najbrzydsze krajobrazy, zdaniem młodych i bardzo młodych Polaków, namalowali Leon Tarasewicz i Paul KIce. Nic dziwnego, skoro ani na jotę dzielą tych artystów nie przypominają położonej nad zielonkawą wodą sawanny. Najpiękniejsze dzielą z kategorii „różne"
- zdaniem badanych przez Podlaszcwską dzieci I młodzieży — to jeleń na rykowisku I lenry'ego, zebra Harding i psy Coolidge'a. Dzieci, jak na ewolucyjne maszyny przystało, wybierały obrazy ze zwierzętami, kojarzące się z obfitością, zn którymi - prócz obrazka z psami grającymi w karty - malowały się góry, niebieskie niebo, zielona trown i tak dalej, i tak dolej. Najbrzydszy obraz zdaniem młodych badanych namalował Pollock, który pobił na głowę drugiego na lifcie najbrzydszych Picassa.
Generalnie okazało się, że im dzieci młodsze, tym częściej wybierały kiczowate obrazki. Stało się też jasne, że socjalizacja wtórna w szkole czy w specjalnym ośrodku „oduczała” dzieci zamiłowania do kiczu. Najmłodsze dzieci uczestniczące w pojłołudniowych zajęciach plastycznych częściej wybierały klasyczne dzieła malarskie (Leonarda da Vincl czy Botticeilego), przedkładając je nad superki-czowate produkty Komara i Melamida. „Zwyczajny" trening szkolny w zakresie estetyki nic rugował jednak z umysłów zamiłowania do sawannopodobnych przedstawień. „Dzieła" Komara i Melamida ceniło niemal 27 procent przedszkolaków i prawie 23 procent licealistów. W sumie odsetek rozmiłowanych w kiczu był w tych skrajnych grupach wiekowych podobny i zawsze, przy okazji krajobrazów i dzieł „różnych”, sięgał bądź przekraczał 50 procent. Różnica między tymi kategoriami była taka, że nieco więcej licealistów niż przedszkolaków doceniało Pollocka, van Gogha czy El Greca. Nieco więcej nie znaczy dużo...
Nic więc dziwnego, że scenografia większości programów telewizyjnych nadawanych przez dowolną stację koresponduje z naszymi ewolucyjnymi gustami. Przeładowanie kolorem, hipersymetrią umalowanych prezenlerskich twarzy i sawannopodobnymi elementami studia to superbodźce, które przyciągają naszą uwagę, tak jak podobne, acz nie doprowadzone przez naturę na skraj przesady, bodźce środowiskowe przyciągały uwagę naszych dalekich przodków. Kiedy takich kiczowatych supcrbodźców brak, jak się dzieje w wypadku niektórych produkcji TVP Kultura, ich oglądalność oscyluje wokół ośmiuset osób...