Ruga małpa przed ttłrwtnma fnpMiiu » świfilr w IroUKjii raafn yjw|
ale socjologia do nich jakoś nie dociera) pragnie wszystkiego nowego, wszystkiego oślepiającego swą niecodziennością, byle tylko to coś zostało jej dostarczone na talerzu w postaci łatwej do skonsumowania. Byle tego czegoś odstającego od standardów, czegoś zaskakującego, sama młodzież nie musiała z mozołem wymyślać. Do tego jest bowiem za sprawą jakiegoś tajemniczego czynnika niezdolna.
Pal licho, jeżeli młodzież zostanie zainspirowana na przykład do szlachetnego wolontariatu za sprawą lansowanych w telewizji barwnych i nieco szaleńczych akcji w rodzaju dokopywania się do wody na spustoszonej przez tsunami Sri Lance (czym zajmuje się fundacja janiny Ochojskiej) albo ratowania noworodków za pomocą sprzętu kupionego przez Wielką Orkiestrę świątecznej Pomocy. Jest znacznie gorzej, gdy nuda skłania nastoletnich odbiorców do naśladowania zachowań zatrudnianych przez niektóre stacje telewizyjne — pardon — cymbałów i do odtwarzania pokazywanych przez telewizję zjawisk, czasem beznadziejnie wręcz głupich. Nic znaczy to wcale, że kiedyś nastolatki bywały grzeczniejsze, że nie podkładały dla przykładu pinezek pod miękkie części ciała nauczycieli albo nie wywracały do góry nogami ławek w parkach. Chodzi o to, że wzorce do lego rodzaju zabaw czerpane są dziś wyłącznie z mediów i przez len nieszczęsny medialny wzorzec nie zajmuje się nimi wyłącznie młodzieżowy margines. Stały się zabawą dzieciaków z dobrych domów.
Na szczęście odtwarzanie matołkowalych zachowań telewizyjnych pajaców nic jest w Polsce szczególnie wierne. Duch innowacji bowiem w młodym narodzie nic ginie i nasza sympatyczna młodzież wprowadza w tym, co widzi w telewizji, pewne modyfikacje, dopasowując telewizyjne wzorce do zgrzebnej polskiej rzeczywistości. O czym w ogóle mowa? Mowa o modzie, która niczym wirus uczepiła się młodych umysłów i nic chce puścić. Zamiłowanie do ekstremalnych i niecodziennych nowości widać wyraźnie w uwielbieniu i niesłabnącym (na razie) zainteresowaniu, jakim gimnazjalna dzieciarnia i licealna młodzież darzą autodestrukcyjne wygłupy wszelkich „Jackassów", „Dirty Sanchezów”, „Viva La Barnów” oraz
specjalistów od malowniczego demolowania mieszkań bliźnich, którzy w jakiś sposób podpadli.
Swoją drogą ta epidemiczna metafora jest trafna, ponieważ dziwaczne mody przychodzą nie wiedzieć skąd jak wirus grypy, a potem gwałtownie odchodzą wyleczone. Czy zastanawialiście się czasem, dlaczego nucicie u kosmetyczki bądź przy goleniu niezbyt wyrafinowaną pieśń Ooops! I did it agam Britney Spears choć - ujmując to bardzo delikatnie — tej akurat diwy nie darzycie zbytnią estymą? No właśnie, nucicie jej piosenki, bo są zaraźliwe, są niczym wirus. Podobnie było z modą na opowieści o dokonaniach walecznego Chucka Norrisa, czy z dawno już przebrzmiałym wymienianiem się kolorowymi, nadrukowanymi kartkami z notesów między dzieciakami. Po prostu czepia się toto umysłów i przez miesiąc czy dwa nic chce puścić.
Wróćmy do telewizyjnych destruktorów, wygłupiających się z narażeniem żyda własnego i kolegów. Dla zupełnie niezorientowanych: bohaterowie wymienionych wyżej programów przybijają sobie moszny do desek, napletki traktują zszywaczem, publicznie robią sobie lewatywy po amatorsku skonstruowanym sprzętem, zjeżdżają w supermarketowych wózkach z wysokich wzniesień, przebrani za małpy grasują nocą po ulicach, nago drażnią elektryczne węgorze w zoo, od tylu i podstępnie traktują golarką fryzury przyjaciół, w opasce biodrowej wykonują dzikie tańce w sklepie zc sprzętem stereo oraz testują na sobie gaz łzawiący i elektryczne paralizatory rażące za pomocą wbijających się w ciało haków, a poza tym - no cóż - głównie puszczają bąki, obtlukują się i ranią w tandemach, tercetach, pięciokątach i w całkiem sporych grupach.
Można to potraktować jako rodzaj happeningowej działalności artystycznej, z której od biedy - mając trochę lat na karku i nieco więcej od gimnazjalisty oleju w głowic - można się pośmiać. Kiedy jednak oleju ma się w głowie nieco mniej, do tego lat ma się raczej niewiele, kiedy bardzo, ale to bardzo doskwiera nuda i kiedy jedynym pragnieniem jest doświadczenie czegoś ekscytującego, co podpowiada telewizja, sprawy przedstawiają się odmiennie. Nastolatki
87