426 J. ANDRZEJEWSKI, MIAZGA
nie wywołuje w swych obywatelach postaw identyfikacji podbudowanej dumą. A naród i państwo, którego obywatele się wstydzą -jest zagrożony w swojej egzystencji
niedziela, 3 maja
Poprawianie tekstu z „ Twórczości” (scena w nocnym tarze Bristolu). Chciałbym już to mieć za sobą, żeby wejść w pu-sty gąszcz części III.
Po wczorajszym nawrocie zimy dzisiaj prawie wiosennie. poniedziałek, 4 maja
. Wczoraj w Teatrze Kameralnym na premierze sztuki Stefana Otwinowskiego Pacjent177. Trochę niezwykły wieczór, jak gdyby intymna i wspomnieniowa warstwa rozgrywających się na scenie wydarzeń miała w sobie coś z magicznej siły pałeczki Prospera, wyczarowując wokół mnie zarówno w teatrze, jak i po przedstawieniu, gdy wstąpiłem do sąsiedniej restauracji, ludzi z różnych minionych czasów. W pewnym momencie doliczyłem się ich aż czterech. Wśród nich dwóch nie widzianych od lat tak wielu, iż pozostając w mojej pamięci jako młodzi i piękni, w pierwszej chwili, gdy ich ujrzałem, wydali mi się ludźmi całkiem nieznajomymi, musiałem się im dobrze przyjrzeć, aby spod tuszy jednego i łysiny oraz zwiędłej twarzy drugiego wyłaniać się poczęły nikłe i zniekształcone ślady ich dawnych ciał. M.K.m, którego nie widziałem chyba ze dwa
176 J. Szczepański, Przyczynek do wychowania Polaków, „Polityka” 1970, nr 17, s. 10.
177 Sztuka w reżyserii Jerzego Rakowieckiego.
178 Marek K. - postać autentyczna, chłopak, z którym Andrzejewski był związany w latach 1962-1966.
lata, też czas trochę strywiąlizował. Nagórski rozsądnie by postąpił, gdyby zrezygnował z wywoływania twarzy Nike z nie-dalekiej przeszłości, uczynił natomiast pewien wysiłek, aby sobie wyobrazić, jak ta twarz będzie wyglądać za kilka lat. Ta uwaga, w gruncie rzeczy bez sensu, wynika z tego, że już od dawna się zastanawiam i nie mogę się zdecydować, a wczoraj wieczorem myślałem o tym ze szczególną rozterką, w jaki mianowicie sposób zakończyć wątek Nagórskiego i Nike. Prawienia pewno wiem, że w sobotę pod wieczór Nike musi tło Nagórskiego zadzwonić. Lecz jak on na ten telefon zareaguje? —■OfnĘmniej kilkamożliwych -wariantów, a dwa zasadnicze /jeszcze raz powrót albo rozstanie ostateczne. Pojęcia nie mam, / co wybrać. Wmieszał się w tę całą historię element przewrot-/ ny i płochy: gdy przed sześcioma laty zaczął mi się kształto-/ wać ten wątek miłosny - sfera i klimat moich przeżyć własnych pokrywały się z doznaniami Nagórskiego, byliśmy obok sie-i bie, ja się z nim dzieliłem moimi rozterkami i on je podejmować musiał, dzisiaj jesteśmy na całkiem odmiennych etapach, ja to już mam dawno poza sobą, patrzę na to wszystko z wystygłej i obojętnej perspektywy wiosny roku siedemdziesiątego, on - ze mnie i przeze mnie wymyślony - wciąż zaklęty, tkwi w moich latach sześćdziesiątych czwartych i piątych. Kłopot. Trochę śmieszny, ale kłopot.
Stefanowie™ zatrzymali się w Związku Literatów, a ponieważ pod koniec przysiadłem się do nich i do ich gości z teatru, wracaliśmy przed północą razem, pustym Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem. Oni od dwudziestu pięciu lat w Krakowie, ja w Warszawie - bardzo rzadko się widujemy, zawsze jednak o nich myślę z miłością i czułym wzruszeniem,
179 Stefan i Ewa Otwinowscy.