476 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA
wiać to, co uczynił pan Leonard Bloom, siedząc pod wieczór nad brzegiem morza1; Miły Boże, nie miejcie mi państwo za złe tego wyznania, nawet nie powiem: wstydliwego, pisarstwo, proszą państwa, jest z samej swej natury bezwstydne, raczej uśmiechnijcie się pobłażliwie w stronę mglistego cienia, ostatecznie ów cień, choć może trudno to sobie teraz patrząc na mnie wyobrazić, istniał w kształtach chłopca szesnastoletniego, był zdrowy i dobrze rozwinięty. Aby jednak zgodnie z prawdą przydać tej pradawnej przeszłości również i wzniosłego akcentu niejakiego uduchowienia, pragnę państwu zakomunikować, że w łaśnie owego lata, a może nieco później, kiedy powróciłem do Jelenia, zacząłem pisać wiersze, niestety, pamięć mnie w tym miejscu zawodzi, zniszczyłem cały ten dorobek opuszczając Jeleń, tak jest, z końcem roku szkolnego opuściłem Jeleń, i to nie tylko dlatego, iż skutki moich nowych wieloznacznych nawyków okazały się tak jednoznaczne na świadectwie z siódmej klasy, pod postacią pięciu dwójek zdradzających całoroczny stan mego ducha i ciała. Chyba instynkt samozachowawczy sprawił, iż w obliczu porażki tak sromotnej wykazałem jednak pewien hart ducha, odmawiając kategorycznie kontynuowania nauki w Jeleniu. Posiadałem jeszcze wówczas wiarę, zresztą uzasadnioną, kiedy ma się siedemnaście lat, więc posiadałem, proszę państwa, wiarę, iż ze zmianą otoczenia zmiany i mnie obejmą. Sądząc po uporze, w jakim przy tym postanowieniu trwałem, można przypuszczać, iż samotne praktyki, do duchowej oraz cielesnej sfery przynależne, aczkolwiek tyloma atrybutami wolności obdarzone, musiały
CZĘŚĆ H. PROLOG
tyni, gdzie przy uprzejmej pomocy młodych, lecz doświadczonych kapłanek zdjęte zostały ze mnie czary mizoginizmu2, czary, którym tak ulegle poddałem się po śmierci czamobre-wego. Zatem? Czuję niestety, proszę państwa, że nie zdołam dzisiaj doprowadzić mojej relacji do końca, zwłaszcza mój ostatni związek, moja miłość ostatnia, hic et nunc, moja nieuleczalna choroba... Nim jednak minie nasze spotkanie, chciałbym, nawiązując... byłem, proszę państwa, dwukrotrrie żorra-ty i z pewnym zażenowaniem, a może raczej z odrobiną żalu muszę wyznać, że żadnego z tych związków nie mogę utożsamić z miłością. Wydaje mi się, że mój rodzaj miłosny w spo-śStrbezwzgtędirie konsekwentny i uporczywy domaga się cierpienia. Nie chcę analizować w tej chwili, dlaczego tak jest,
znużyć młodego wygnańca, jeśli po roku owych doświadczeń zapragną! powrotu pomiędzy żywych. Już nigdy więcej do Jelenia nie wróciłem, również i pod dach rodzinny nie zawitałem, chociaż matka czyniła w tym kierunku pewne delikatne aluzje, owszem, w Warszawie pozostałem, domem moim stał się internat ojców marianów na Bielanach. Zdaje mi się jednak, proszę państwa, że oddalam się cokolwiek od właściwego tematu prelekcji. Czyżbym już był senny i dlatego tak skłonny do dygresji? Nie, proszę państwa, chyba jeszcze nie usnę, choć mimo zamkniętych oczu i przysłoniętych kotar czuję, że światło dokoła mnie coraz wyraźniej staje się światłem dziennym. Zresztą moich nowych przyjaciół, Jurka Mikulskiego i Antka Gniewosza, odnajdziecie państwo bez trudu, oczywiście pod zmienionymi nazwiskami, w jednym z początkowych rozdziałów Natchnienia świata. Również i uroczy, choć cokolwiek ftywolny domek ciotki Reginy, nieomal rodzaj intymnej świą
Aluzja do sceny z Ulissesa Joyce’a, w której bohater, Leopold Bloom, snuje na plaży erotyczne fantazje i prawdopodobnie się przy tym onanizuje.
muoginizm - niechęć, patologiczny wstręt mężczyzny do kobiet.