434 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA
głupcy odpowiadają ciosem na cios, to jest poziom „pyskówek”, rodzinnych awantur i prymitywnych kłótni miłosnych dobry gracz tak zagra, aby sytuację niekorzystną możliwie szybko obrócić na swoją korzyść, należy zatem atak zbagatelizować, pomniejszyć, rozcieńczyć, utrzeć zręcznie sytuacji nosa.
I oto, co Marek ma do rozważenia po ostatniej kwestii Ksawerego (z nim osobno się porachuję, ludzi, z którymi się ku-szuje188, należy przerabiać na osobności): przed sobą ma kieliszek wódki oraz szklankę z wodą mineralną. Moment refleksji i szybka decyzja: sympatyczny, chłopięcy uśmiech, lekki ruch dłoni, prawie nie sposób, żeby się nie zetknąć z nieruchomym szkłem, więc szklanka się przewraca, woda po stoliku się rozprzestrzenia, niechże teraz wszyscy uczeni diabli gonią modliszkę i niedźwiadka!
- Upiłeś się - mówi Panek.
Na to Marek, bardzo wiarygodnie udając zmieszanie i przywołując najsympatyczniejszą barwę głosu:
- Przepraszam, bardzo mi przykro. Czuję się, jakbym przewrócił ustrój.
Po czym, nachyliwszy się ku Ksaweremu, obejmuje go przez ramię i szepce do ucha gorącymi, trochę wilgotnymi wargami:
- To przez ciebie, bo coś sobie pomyślałem.
1 do Nagórskiego:
- Wiesz, widziałem Ping-Ponga.
Nagórski obojętnie:
p Kogo?
188 buszować - wyraz utworzony od francuskiego czasownika coucher - spać.
- Ping-Ponga.
A Kto to jest? Ona czy on?
- Kazała ci się kłaniać.
Nagórski wzrusza ramionami.
- Nie znam.
- Nie znasz? Prawda! Zapomniałem, że dla niektórych frajerów ona się nazywa Nike, ale dla Szuflady i Sezama, i całej ferajny oblatuje jako Ping-Pong, piłeczka, rozumiesz?
- Zabawne - mówi Nagórski, cofając się nieco do tyłu, aby skryć w cieniu bladość twarzy.
A ponieważ znakomity pisarz nie posiada już, niestety, młodzieńczego refleksu, a i instynkt samozachowawczy ma leciutko nadwątlony, zapytuje z tego swojego cienia:
- Kiedy ją widziałeś?
- Dzisiaj.
- Chyba wczoraj - wtrąca Ksawery, który już w Kameralnej zdążył przeprowadzić wstępne badania śledcze.
Marek Kuran:
-Może wczoraj. Wiesz, Adam, mam dla ciebie pierwszorzędny pomysł, mogę ci sprzedać, słowo daję, to byłoby coś akurat dla ciebie.
- Gdzie ją spotkałeś?
- W takiej jednej chacie* bardzo elegancka melina.
Nagórski w nagłym olśnieniu:
- Możliwe. Bardzo dawno nie byłem u Alicji Singer.
Kuran tak dalece nie potrafił ukryć zdumienia, że wymknęło mu się nierozważne pytanie:
- Skąd wiesz?
- Wiem.
I do Ksawerego, jakby dla podkreślenia, że Marek wyleciał z gry: