36S J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA
na nią parę razy ciepłym oddechem, biedronka ożyła i za. raz potem pośpiesznie poczęła wędrować po otwartej dłoni Gdy doszła do końca wskazującego palca, zatrzymała się na moment, potem rozwinęła drobniutkie skrzydełka i lekko sfrunęła”.
W opowiadaniu Francekm, napisanym w tym samym mniej więcej czasie, bohater utworu na widok wiewiórki reaguje takim wspomnieniem z dzieciństwa: „Nie wiem dokładnie, ile miałem wtedy lat, ale musiałem być bardzo mały, może trzy lata miałem albo cztery, i jednego dnia brat wystrzelił z wiatrówki do wiewiórki, jeszcze teraz słyszę odgłos strzału i jak przymknę powieki, widzę, jak małe, rude stworzonko, które dopiero co zwinnie po gałęziach skakało i życiem się cieszyło, spada jak kamień z wysokiego drzewa, i kiedy leżała na ziemi, ja do niej podbiegłem, i miała podkurczone pod siebie łapki i oczka otwarte Jakby spała, tylko z pyszczka ciekł strumyczek czerwonej krwi, i po tym zastrzeleniu wiewiórki całą noc nie spałem i miałem wysoką gorączkę”135. |
Przytoczenie tych dwóch przykładów unaocznia, że Nagórski, tak jak początkiem - do Zdrady, tak epizodem z kawką - do tej swojej pisarskiej przygody tu nawiązuje. A że miała ona miejsce mniej więcej w połowie twórczego życia - więc i w Ostatniej godzinie jej echo odzywa się pośrodku utworu. Owe przypływy tkliwości mają niewątpliwie charakter erotyczny, a to, że nie ludzie je wywołują - to tylko oznaka samotności bohaterów. Albowiem ktoś, kto nie potrafi otworzyć się na ludzi, ktoś, kogo trawi paraliżujący wstyd wobec inne-
154 w 1955 roku Andrzejewski pracował nad opowiadaniem Franek, notatki zachowane w warszawskim archiwum pisarza.
135 Cytat z: J. Andrzejewski, Apelacja, Warszawa 1983, s. 25.
go człowieka, ten jest istotą wygnaną, tkniętą piętnem nieodwracalnego wyobcowania Taki ktoś - skazany wyłącznie na siebie - przeżywa wszystkie ludzkie odczucia i odruchy „zastępczo”, w wyobraźni lub pośród przedmiotów i istot, które są martwe, głuche lub ślepe, lub które nie rozumieją ludzkiej mowy.
Taki właśnie jest Leonardo: kawka Mezzanotte jest dla niego ucieleśnieniem tego wszystkiego, do czego jako człowiek z krwi i kości nie mógł czy nie potrafił był się zbliżyć. Jest więc wszelkimi formami kobiecości - jest matką, kochanką i córką. Sens tego epizodu wydaje się jasny. Natury szczególnie wrażliwe, błogosławione, z gwiazdą wreszcie związane -potrafią przeżywać tylko różne kształty swej samotności; zdolne jedynie do kochania „w sobie", mogą się sobą tylko zajmować i z siebie tylko uczynić obiekt miłości. Dlatego też Leonardo wraca później do tego, co pomyślał był po wywołaniu w sobie uczucia sprzed lat, zatem do owego „wówczas mogłem jeszcze zawrócić”, i przeczy temu przekonaniu. Niewinna tkliwość, radosna czułość i ciepło były złudą, której uległ Leonardo dwukrotnie, wówczas, przed laty, i teraz, pod bezpośrednim wpływem wspomnienia. Powrót nie istniał już wtedy, choć organizm wciąż jeszcze był bardzo żywotny. Był on niemożliwy, bo dusza była już zatruta poznaniem. „Nigdy nie byłem młody, tak naprawdę młody - skarży się Leonardo - chociaż urządzałem najwspanialsze maskarady i najznakomitsze festyny, chociaż rozbawiałem najbardziej zgorzkniałych i pochmurnych”.
Czym jest Ostatnia godzina? Jak można ją widzieć na tle całego dorobku twórczości Nagórskiego? Mam wrażenie, że wszelka jednoznaczna odpowiedź spłaszczyłaby zagadnienie. Ostatnia godzina jest pieśnią starości i pieśnią życia, jest te-