■jL. Rozdział IV. Nadprzyrodzony sens poczynań narody
To dziecię jest rzeczywiście bytem szczególnym. Guślarz rozmawiał w kaplicy zduszami umarłych, które przechodziły ciężki proces oczyszczenia. Ewa rozmawia & aniołami. Znajduje się. więc na najwyższym szczeblu bytów rozumnych uwięzionych w dek, nawiązuje bowiem bezpośredni kontakt z hierarchią niebieską. Konrad w swej pysze sądził, iż wysforował się przed aniołów, chociaż w istocie osuwał się w objęcia diabłów. Ewa, której wiedza nie przekracza wyobrażeń dziecięcych, już tu, na ziemi, została włączona w tajemnice nieba.
Po rozwiązaniu wianka aniołowie odlecieli do swego niebiańskiego donn i na sercu Ewy pozostała tylko róża, Anioł Światła Wiekuistego.
Ja będę ją bawił, nim błyśnie ranek,
Na sennym jej sercu złożę me skronie:
Jak święty apostoł, Pański kochanek,
Na boskim Chrystusa spoczywał łonie.
Anioła i Ewę łączy więc ta sama miłość, która zrodziła się podczas Ostatnią Wieczerzy między uczniem Janem i jego mistrzem, Jezusem, Synem Bożym. Miłość, która prowadzi ludzi dflJtoga----
W „wyobrażeniowych obrazach” „odpowiednich dla ludzkiej duszy” Ewie, współczującemu z prześladowaną młodzieżą Wilna aniołowi, została objawiona transcendencja Polski. Widzenie senne Ewy zdradziło, że myśli i czyny narodu j i zakorzenione są w niebie; że nad jego dziejamiczuwa Opatrzność; że jego I historia to nieustanne uczestnictwo w uczcie Pana. “Nawet wówczas, kiedy; I zamiast „wody życia” naród ten musi pić ocet zmieszany z żółcią. Nawet] I wówczas, kiedy sala biesiadna przypomina kazamaty.
2. Wniebowstąpienie „bezrozumnej narodowości polskiej”
Widzenie Księdza Piotra ma doprawdy szczególny charakter. Konradowi chociaż jest tutaj, w celi więziennej, wydaje się, że jest tam, wśród gwiazd, przed Bogiem. Bernardynowi nic się nie wydaje. Wie, że jest tutaj, w swojej zakonnej celi, i tutaj widzi przyszłą rzeczywistość. To, co mówi Konrad, jest wielką improwizacją fantazji. To, co mówi Ksiądz Piotr, przypomrrrrr-wyJdąd teologiczny^
Widzenie to uchodzi za proroctwo. Tak przyjęli je współcześni Adama Mickiewicza. Z podobnym nabożeństwem podchodzono do tego tekstu w latach
poauejgycfa- Z Dziadów wszakze wynika, że braciszek bernardyni jest, co prtw^*^ESwMzem3 ąle prorokiem w całym tego słowa znaczeniu — nk jest.1 Aby uzasadnić to stwierdzenie, muszę się teraz zająć postacią profety # Starym Testamencie.
Wizje prorockie były z reguły skupione na historii. Na życie wewnętrzne profeci zwracali mniej uwagi. Najczęściej widzieli znaki dotyczące przyszłych wydarzeń z dziejów narodu wybranego, oczywiście tylko szczególnie ważne. Czas widzenia był bowiem czasem eschatologicznym. Gerhard von Rad zastrzega, że chodziło tu o widzenie wydarzeń „ostatecznych”, które dokonają I ńę,co prawda, jeszcze w historii, zamkną wszakże pewien etap dziejów Izraela.2 .Takie wydarzenia były znakiem nowego działania Jahwe, które określało historyczną Egzystencję ludu Bożego. Przepowiadanie wykluczało jakiekolwiek kalkulacje polityczne. Oglądane w wizji przyszłe wydarzenia przynieść miały pewność, że niebawem, że kiedyś Bóg bezpośrednio zajmie się narodem wybranym. Prorokowanie uczyło wiary w czuwanie Opatrzności nad dziejami. Na niej zbudowano teorię prowidencjalizmu.
Widzenjg Księdza Piotra również,dotyczy historii, aczkolwiek w połowie jest raczej odczytywaniem jej sensu, ą tylko częściowo - przepowiednią. Zgodnie ze starotestamentowym profetyzmem dzieje są tu przedmiotem oddziaływania Boga, który odsłania czasem swoje zamiary wobec wybranego przez siebie I Harodtpfitoria jawi się w tym widzeniu jako droga, po której naród wędruję razem ze swoim Bodem. Widzenie usuwa więc lęk o sens dziejów. Wyjaśnia znaczemepbęcnych wydarzeń, które z pozoru wydają się całkowicie beznadziejne. Pr^^iiczenia riyizja jesTwi^ rowniez pocieszenidp, chociaż skądinąd wiadomo, że na ogół Bóg nie cacka się ze swym ludem; uprzedza, ale i grozi.
Mimo tych podobieństw nie sposób — na razie — nazwać Księdza Piotra prorokiem. Każde widzenie, każde słyszenie głosu Bożego było z reguły nauką znieba. Naukę taką prorok zamykał y swego rodzaju „urzędowym protokole!!, który przybierał formę zapisu. W pierwszej fazie kształtowania się tradycji profetycznej „prorok świątynny” nie brał do ręki zwojów skóry. Ale w fazie dojrzałej pełno już było „proroków piszących'. Zapisany przekaz ze „sfery niewidzialnej, niematerialnej” stawał się w ten sposób opieczętowanym orędziem Boga; testamentem Pana. Od tej pory los profety związany był z losem %j. Księgę z reguły prześladowano, ale jej cierpienia stanowiły tylko znak trymfii stów Jahwe. Zapisany tekst proroctwa, przeznaczony „na przyszłe "ńeki”, odgrywał w ten sposób rolę twórczą, ponieważ pokolenia narodu