Robert K. Merton
Robert K. Merton
*****
łe
W isu * ”»! i . .
:h et, i«god-|
To właśnie na tę tendencję do eufemizmów logii, jak sądzę, niektórzy (głównie, lecz nie •, czarni) badacze społeczni starają się usilnie zw« gę (głównie, lecz nie wyłącznie białym) badaczom nym, Ze znanych mi autorów najtrafniej ujął to Clark: „Jest zrozumiałe, że jednostki bardziej u] jowane mogą próbować chronić się przed nieuni konfliktem i cierpieniem wynikającym z akceptai że są one współwinne głębokiej niesprawic Tendencja do rozważania niepokojących problen łecznych, takich jak dyskryminacja rasowa, s< czy wyzysk ekonomiczny, w oderwanych i prawnych, politycznych, społeczno-ekonomicz psychologicznych, jak gdyby te uciążliwe k oznaczały cierpień rzeczywistych ludzi, jest ta
na z doświadczeniem życiowym, że winna być interprę. towana Jako mechanizm obronny.”1*
Od konfliktu społecznego do kontrowersji intelektualnej
Być może dostatecznie dużo powiedziano już tutaj na temat tego, jak mogą się zbliżać do siebie perspektywy członków grupy i outsiderów — niezależnie od różnic między nimi — przez wzajemne przyswajanie idei i przyjmowanie w toku formułowania problemów naukowych uzupełniających się bądź częściowo pokrywających punktów widzenia. Jednakże te teoretyczne możliwości tworzenia syntez są często powściągane przez dzielące środowisko badaczy i naukowców procesy społeczne. Wewnętrzne podziały i polaryzacje w skali ogólnospołecznej
__r^T przeciwdziała ją wykorzystaniu tych możliwości.
iinlrarh ostrego konflik.t\i każdy wrogi obóz wy-^ wvsoce selektywny sposób patrzenia xva to. co HH _ u przeciwników. Przyjmowane są perspeictywy
^Mpotwierdzające sią; zarówno członkowie ffrtipry. |aftt j 11|||| | iy dążą cło odcięcia się od idei i informac)l oto •«Mą|ących cło ich koncepcji. Zaczynają dostrzegać w \n-,ch przede wszystkim to, na co uczulają icb
nastawienia, i stąd łatwo biorą część za caV
aań zostaje zredukowane w wyniku wzajemnego wy-bcowania Ł które jest skutkiem publicznego wypór Tania jM grupy przeciwnej. W procesie tym każda grupa sdnto* Jasa. coraz mniej gotowości do wnikania w wyóbratawi ■ ^aych grup, ponieważ wydaje się oczywiste, że nie ■Jmmii uf się ideami ludzi, którzy zdolni są do wypaczeń. Członkowie poszczególnych grup zajmują sftą aięc dorobki em irrnycb tylko o tyle, o ile służy to uacy draniu środków do nowycb ataków _
sinych wytwarza usztywnione doktryny typu lała raić**. Nawet orientacje intelektualne, któ] ińe nie są sobie przeciwstawne, traktuj e się gdyby były ze- sobą sprzeczne. A 1 b o człoiM albo outsider ma dostęp do W polu takiego spolaryzowania konfliktu zostaje niewiele miejsca dla trzeciej strony, fila wynik badań byłby obojętny, strony, która próbo' potraktować ów konflikt z intelektualnym krytycyn Zazwyczaj ci, którzy
w krzyżowy ogień między wrogimi naści od repertuaru epitetów,
stronnictwo przeważające, etykietuje sią stępców, faryzeuszy lub renegatów ubr~
jako , .tylko eklektyków’*. przy czyi