V Ko^telWwU
antypo*)i>wisi)vznej. untypsychologisiyczncj. amyidiogrtdicznej rewby w polskiej humanistyce. Metodologicznie — ważną inspiracje * lano* di da teoria .socjologii Floriana Znanieckiego. Jako teoretyk literatury Truczyfcb bjł prekursorem stnikturalizmu; pierwszynt głosicielem poglądu opauu>wr. w fikcji wyróżnik „literackoścl"; pionierem traktowania historii literatury yj historii sztuki poetyckiej. A druga funkcja, teoria jako przygotowanie A praktyki? W fto^>rat*ie o krytyce literackiej (1931) Troczyńs ki pnqniily synemiiyzacjc tego gatunku. Wyróżnił 4 jego typy: krytykę społeczną, byiyir zawartości psychologicznej i intelektualnej, wreszcie — krytykę fomufeKayt estetyczną i. Pierwszą z nich wyłączył niejako, określając ją mianem publicysjb literackiej. Czwartą — uznał za krytykę właściwą. W tym też duchu -inii o hardziej umotywowane prześw iadczenie o autotelicznym charakterze lilciŁr,
— zaczął uprawiać krytycznoliteracką działalność.
Istniał w mej pewien słaby punkt. Wśród kryteriów oceny i zasad interpretuj Troc/yibki umieścił postulat odtworzenia założeń artystycznych ulwotu i b» 1 fronucji ich z .wykonaniem". Był to postulat niebezpieczny: stanowił cewatą furtkę, przez którą łatwo mogły prześliznąć się zarówno interpretacyjni dowolność, jak chimeryczność ocen (a także — odrzucony przez bytjb
— psychologi/m). I istotnie. Troczyrtski potknął się parokrotnie na uiaiae Jtrytyk wie lepiej od autora, co ten chciał napisać", m.in, w ewidem krzywdzącej ocenie Nocy i dni.
Do najciekawszych świadectw presji, jaką ówczesny „duch czasu" wywal na literaturę, należy ewolucja, która stała się udziałem lego rujtw&E farmalistycznego z fonnalistycznych krytyka w połowie lat triydńetf}ó Troczyński bowiem tylko do pewnego momentu bronił absolutnej autorom literatury. Artykuł Porządek moralny sztuki był jedną z pierwszych jejo enuncjacji, w których zaprzeczył istnieniu ..specyficznych zagadnień any»t>«-nycb" i w których prawdziwego artystę zaczął odróżniać nie tjfts <1 ..pJjntaionT-uty litary sty. ale także — od „sztukmistrza". Tu także padły typm dla tej epoki słowa. „Trzeba umieć / siebie wykrzesać trochę heroizmu*.
Porządek moralny sztuki wydrukowany został w zbiorze szkiców litenebd zatytułowanym Od formizmu do moralizmu (1935). Trudno było o tytuł młot) oddający ewolucję Troczymkicgo. 1 nie jego jednego: Bogiem a prawdą ta właśnie można by nazwać książkę o literaturze międzywojennego Dwudre stolec ia.
W nowym duchu były już tet pisane zawarte tu szkice o prozie: Trooyifc wyrażał v. nich przekonanie o kryzysie powieści psychologicznej i - uwił na reportaż.
Przede wszystkim jednak zbliżył się do młodych krytyków onascy 488 moralistyczno-pcrsonulisiyczncj: powiedzieć możnu, że stal się jednym i od
Jwrtciwwy lic ku młodej literaturze, dokonywał w niej podobnych jak oni oy borów i podobnie je motywował. Szc/cgólnic bliskie były mu dwie tonacje. ngiUMi i groteski — zestaw prawic identyczny i formuł* tragiczności i drwiny, w którą Kazimierz Wyka — tul po wojnie — ujął przedwojenną akctoU swojego pokolenia.
Omawiając twórczość Konstantego Troczy ńslucgo. przeskoczyliśmy granicę aśędiy krytyką literacką a nauką o literaturze, znaleźliśmy się, by tik rzec, po chydwu stronach tej granicy. Przypadek Troczyńskicgo nie byl w Dwudziesto* los odosobniony, choć o tyle nietypowy, Ze naukowe jego zaśnieraowaaij I koncentrowały sic na teorii. Nierównie częściej krytyka literacka wchodziła, pod tym samym piórem, w związki z historią literatury. Czy. aa odwrót, historia tentury i krytyką literacką. Tak np. ów podwójny status reprezentowali: Zygmunt Wasilewski. Adam Grzymała-Sicdkcki Tadeusz Boy-Żeleński: inna sprawo, żc historycy — raczej z racji zajmowania się literaturą przeszłości sił z racji naukowego jej traktowania.
Tendencja do zacierania sic granic między obydwiema tymi dyscyplinami przejawiło się zresztą nie tylko w praktyce, takie — w działalności leoretycz-acj- Stała sie mianowicie przedmiotem jednej z w-a/niejszych dyskusji o krytyce.
Uóre toczyły się w Dwudziestoleciu.
Dyskusję lę otworzył Manfred Kridl głośną rozprawą Historia literatury a krytyka literacka, opublikowaną w zbiorze Krytyka I krytycy (1923). Wyraził w niej przekonanie o nieistnieniu zasadniczej, logicznej różnicy” między tymi dwoma rodzajami: „wziąwszy rzecz abstrakcyjnie", stanowią one -jedność, mającą wspólną podstawę, wspólne zadania i cele". Szeroko tezę tę motywując i starając się wykazać fikcyjność wszystkich kryteriów podziału odgraniczającego • powszechnie przyjętym odczuciu dwie te dziedziny. Kridl pominął wszakże jedno z nich, kapitalne: kryterium oddziaływania (relacja krytyk — pisarz współczesny, epoka współczesna, mott być obustronna: relacja historyk literatury ~ pisarz i epoka należący da przeszłości musi być jednostronna). Z rozprawy Kridla wynikał jednak także wniosek pozornie uboczny, w gruncie rzeczy jednak ważniejszy od głównej tezy. Był to postulat uściślenia krytyki literackiej, przybliżenia jej do metod naukowych. Wszystkiemu, co nie da się „umotywować i uzasadnić”, wszystkim subiektywizmom ■ impresjonizmom nie uznającym ładnego metodycznego sprawdzianu — Kridl odmawiał po prostu prawa do miana krytyki.
Zarówno Kndla zasada unifikacji obydwu dyscyplin, jak jego rygoryzm ipołkaly się nu ogól i odporem. Solidaryzował się z um wprawdzie — w ferworze gromienia historycznoliterackich dyletantów — Gabriel Korbut 489