HPIM4480

HPIM4480



224

Elżbieta Zakrzewska -Mamtrn

bardzo widać. Lekarze nie chcą się do tego przyznać, ale my częściej im mówimy, niż oni nam. Przewijamy dziecko i wj. dzimy zmiany, lekarze rzadko widzą, czasami nic zauważają. My możemy mówić tylko o bardzo widocznym Downie. Jeśli lekarz nie jest pewien, daje skierowanie do poradni genetycznej, ale nie mówi o zespole Downa, tylko o upośledzeniu. Tak nas nauczyli, że zespół Downa nazywa się wtedy, gdy są typowe cechy. W przypadkach niejasnych nie wiemy, co to jest, z bruzdą różnie bywa. ale tak nas w szkole uczą typowych cech. |-..j Czasami są różnice zdań między lekarzami, na początku, zaraz po porodzie. Zawsze mówią -podejrzenie-. Matce też się mówi, że może być, ale nie musi. Nigdy nic mówimy, że na pewno, bo na tyle nie jesteśmy kompetentni".

Wypowiedź tej pielęgniarki jest o tyle nietypowa, żc wyłamuje się ona jak gdyby z „wspólnego frontu" podobnych w innych wypowiedziach strukturalizacji sytuacji. Uchyb rąbka kulis. Mówi wręcz o tym, czego na podstawie innych wypowiedzi można się tylko domyślać. Podkreśla ponadto pewną okoliczność, która nie występuje w pozostałych wywiadach. gdyż, jak można sądzić, okoliczność ta mogłaby się przyczynić do ..rozmydlania'1 definicji sytuacji, i tak już wymagającej podtrzymywania i pewnego typu dbałości o jej jednoznaczność. Chodzi mianowicie o to, że w gruncie rzeczy nic istnieje dychotomiczny podział: dz!»J.o „dobre" — dziecko z zespołem Downa. Różnica ta jest raczej sprawą stopnia i stanowi pewne kontinuum stanów, na którego krańcu znajduje się „pełnoobjawowy” zespół Downa. W środkowej części kontinuum, jak można domniemywać, znajdują się różne postaci mozaikowatości (dodatkowy chromosom występuje nie \vc wszystkich komórkach ciała — przyp. EZM), a także inne niż zespół Downa postaci wad genetycznych. I znowu, pomijanie tego zjawiska przez prawie wszysr-kich respondentów ma znaczenie funkcjonalne. Świadczyć może nie tyle o cym, iż respondenci nic dostrzegają samego zjawiska, ile o tym, że jego uwzględnianie przyczyniłoby się do skomplikowania i niejednoznaczności społecznego kontekstu definicji sytuacji. Tak więc pielęgniarka, o której mowa, jest w swoich wypowiedziach bardziej „szczera" niż pozostałe osoby i w dalszych analizach będę jeszcze miała okazję przytaczać jej poglądy odbiegające od przyjmowanego standardu. Chcę wyraźnie przy tym zaznaczyć, ii słowo „szczera" użyłam w cudzysłowu i po to, by zasygnalizować, że nie uważam pozostałych osób za „nieszczere", lecz jedynie za bardziej „przywiązane" do wspólnych uzgodnień.

Kolejny problem dotyczący rozprzestrzeniania się definicji sytuacji związany jest z procesem „wychodzenia” owej definicji na zewnątrz, poza wiedzę personelu, czyli — udostępnianie tej wiedzy matkom. Omawiałam już ten problem w jegp ujęciu psychologicznym. Obecnie chciałabym zastanowić się nad tym, jaki algorytm działań rządzi w tym zakresie, nie tyle „rzeczywiście", w codziennym życiu szpitala, ile w opiniach wypowiadanych na użytek socjologa. Czyli, jak można domniemywać, w opiniach „odświętnych", tworzonych przez personel w celu narzucenia pewnego typu racjonalności na bezład i bałagan tego, co dzieje się „od kuchni". Pytanie wywiadu zostało sformułowane następująco: „Kro zwykle informuje matkę? Kiedy? Jak to się odbywa?" A oto uzyskane odpowiedzi:

Pielęgniarka: „Oczywiście lekarz. Przy urodzeniu, jak dziecko jest obejrzane na punkde noworodkowym. Później na obchodzie pediatrycznym. Jeśli na sali porodowej jest jedna pacjentka, to doktor od razu informuje. Później udziela dokładniejszych informacji na sali albo prosi do pokoju lekarskiego- Nigdy nie byłam obecna przy takiej rozmowie".


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HPIM4468 200 Elżbieta Zakrzewska-Manter^ w odwrotnym kierunku. Innymi słowy, dochodzi do zamieniania
HPIM4470 204    _Elżbieta Zakrzewska-Mamerjt ■icjacli jej zakres obowiązków zawodowyc
HPIM4476 216 _Elżbieta Zakrzewska-Mamcr^ Radzenie sobie z tą sytuacją polega na ujmowaniu jej w kate
HPIM4482 228 Elżbieta Zakrzewska-MatUcrp 4mv, ale ona nie uwierzyła, mówiła, ie dziecko jest podobne
HPIM4483 230 Elżbieta Zakrzewska-Mantrry, noki za sprawne funkcjonowanie oddziału. Dwa omówione wyże
HPIM4488 240 Elżbieta Zakrzewska-Maaurp ny, lecz również cechy intelektualisty — eksperci* od spraw
HPIM4491 246 Elżbieta Zakrzewtka-Manterjf kiej matce, ona tego wymaga, a nawet chce. Dzieci traktuje
HPIM4492 Elżbieta Zakrzewska -Mrttucrjs 248 dziewięć miesięcy, ciągle martwienie się, czy będzie nor
HPIM4494 252 Elżbieta Zakrzewska-Mamer^ cych w Warszawie, mających wyższe lub średnic wykształcenie.
HPIM4495 254 Elżbieta Zakrzewską.^ ettów społecznych. Tl. Zbigniew Boluuński. Andrzej Pi* ski. Kultu
HPIM4469 202    Elżbieta Zćkrz*wik*t-Mantry, zdiowi ludzie, którym nic przychodzi do
Elżbieta Skiba Dziękuję bardzo bez Was nie dałabym rady jesteście naprawdę niezastąpieni OiMi - 3 g
■D OID (270) 3/2014 ki produkcyjne w zakażonych stadach są bardzo obniżone. Ponieważ nie stosuje się
HPIM4402 68___MmJer MMKtyi ma tycznie i bez zastanowienia, czy odwołuje się do epysteij. cjalncj wie
70431 str46 (4) giem mody będących ubiorach chodzili również lekarze i nadworni astrologowie. Nadawa

więcej podobnych podstron