HPIM4468

HPIM4468



200 Elżbieta Zakrzewska-Manter^

w odwrotnym kierunku. Innymi słowy, dochodzi do zamieniania się miejscami tekstu i kontekstu. W autobiografii tekstem jest opis pewnych podmiotowych doznań, kontekstem sal — odnotowanie takich słów banalnych, nieważnych, wypowiedzianych mimochodem, które stanowią „wskaźniki* zachodzących procesów. W wywiadach natomiast tekstem są wypowiedzi respondentów, w których ujmowane jest to, co ważne, istotne, co godne opowiedzenia badaczowi. Kontekstem zaś są takie generalne założenia, które sprawiają, że to te właśnie słowa są ważne i istotne, a więc „znaczą" one coś w analizowanej sytuacji, przy czym znaczenia tego mogę się jedynie domyślać na tej podstawie, iż sama przeżyłam w szpitalu kilka dni mojego życia (co zostało opisane w autobiografii).

Owa „podwójna dostępność" rzeczywistości badawczej jest przy cym ważna z pewnego zasadniczego względu. Otóż przystępując do przeprowadzania wywiadów kierowałam się szczególną intencją poznawczą. Nie chodziło mi bowiem o to. aby dowiedzieć się co dzieje się na oddziale noworodków w sytuacji przyjścia na świat dziecka z zespołem Downa.

0    tym wiedziałam już wcześniej, gdyż niespodziewanie i bo żadnego przygotowania zostałam wrzucona w sytuację, loórą później mogłam określić mianem „obserwacji uczestniczącej". Nawiasem mówiąc, moje uczestnictwo w owej sytuacji nie było chyba szczególnie dramatyczne i mieściło się w ramach przyjętych standardów, jako że żadna z respondentek nie przypomniała mnie sobie jako swojej pacjentki sprzed dwóch

1    pól lat, choć ja sama niektóre z tych osób pamiętałam.

Tym natomiast, czego chciałam dokonać przeprowadzając wywiady, była próba odtworzenia schematu „pracy" — mówiąc kategoriami Straussa — jaką wkłada personel szpitala w nicustrukiurowaną. nieuporządkowaną sytuację po to, fojtJttorut narodzin

37~I 7    \O - 441o\szUn, u!. Głoiackiegpw

by uaynić ją uporządkowaną i przcy^y^ąŁ^^io następie. by móc sobie z nią poradzić jak najmniejszym kosztem pflthianym i przy użyciu standardowych procedur znanych j wypróbowanych w innych typowych sytuacjach.

Fakt, że na oddziale noworodków codzienna rutyna dzia-tuiin jest zjawiskiem bardziej może dominującym niż postępowanie z pacjentami na innych oddziałach szpitalnych jest tu*}' do wytłumaczenia. Wynika to bowiem z samej specyfiki oddziału: pacjentami są w przeważającej większości osoby zdrowe: w najwyższym stopniu anonimowe, bardzo do siebie podobne i przebywające na oddziale bardzo krótko — zwykle opuszczają szpital po 4-6 dobach. Stąd więc personel, zwłaszcza pielęgniarki, spełnia przeważnie rolę opiekun-op kąpie i przewija dzieci, nosi je matkom do karmienia m wykonuje rutynowe zabiegi. Pielęgniarka mówi: „Lubię pucować l dziećmi. Pracuję w szpitalu, ale nie mam często do czynienia z chorobą. Ze wszystkich oddziałów oddział no-miodków ma najmniejszy kontakt z chorobami. Noworodek jest osobą, której się nie da nie lubić. To, co się przy nim robi, to jest po prostu miłe, choć mogłoby nie być miłe pe^*starszej osobie”. Inna pielęgniarka: „Zaczęłam pracować t dziećmi starszymi, do 7 lat, w innym szpitalu. Wolałam notą pracę, można było z nimi nawiązać kontakt. Tutaj nam lżej, a poza tym lubię małe dzieci”. Tak więc praca na oddziale noworodków oceniana jest przez tc pielęgniarki jako jniła’ i „łatwa” z tego właśnie względu, ic jest rutynowa, Milko kiedy należy w niej podejmować nieprzewidywane działania, włączać się w procedury ratowania zdrowia i życia -procedur)', które stają się rutyną na wielu innych oddziałach, mających do czynienia z chorymi ludźmi. W moich wspomnieniach również daje się odczuć atmosferę idyllicznego spokoju, wynikającego z tego, iż w szpitalu przebywają


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HPIM4491 246 Elżbieta Zakrzewtka-Manterjf kiej matce, ona tego wymaga, a nawet chce. Dzieci traktuje
HPIM4374 14 Anders Gustotttson. Elżbieta Zakrzewska-Manterys dziesiąte). W badaniach tych wskazano n
HPIM4376 18 Anders Gmumsatt, Elżbieta Zakrzeurtka-Manterys Dwa następne przykłady Dwa dalsze przykła
HPIM4470 204    _Elżbieta Zakrzewska-Mamerjt ■icjacli jej zakres obowiązków zawodowyc
HPIM4472 208 Elżbieta Zakruwska-Mantert o opisanie sposobów rozpowszechniania się definicji sytuacji
HPIM4476 216 _Elżbieta Zakrzewska-Mamcr^ Radzenie sobie z tą sytuacją polega na ujmowaniu jej w kate
HPIM4480 224 Elżbieta Zakrzewska -Mamtrn bardzo widać. Lekarze nie chcą się do tego przyznać, ale my
HPIM4482 228 Elżbieta Zakrzewska-MatUcrp 4mv, ale ona nie uwierzyła, mówiła, ie dziecko jest podobne
HPIM4483 230 Elżbieta Zakrzewska-Mantrry, noki za sprawne funkcjonowanie oddziału. Dwa omówione wyże
HPIM4488 240 Elżbieta Zakrzewska-Maaurp ny, lecz również cechy intelektualisty — eksperci* od spraw
HPIM4494 252 Elżbieta Zakrzewska-Mamer^ cych w Warszawie, mających wyższe lub średnic wykształcenie.
HPIM4495 254 Elżbieta Zakrzewską.^ ettów społecznych. Tl. Zbigniew Boluuński. Andrzej Pi* ski. Kultu
28 (594) 28 Elżbieta Kawecka- Wyrzykowska uzgodnione wcześniej wydatki, jeśli dochody budżetu okażą
DSC03425 Bernard Leupen i inni. Design and Analysis Innymi słowy proces projektowy składa się z nast
HPIM4475 Elżbieta Zakrzeimka-Mitm 214 m dać. że z dzieckiem jest coś nie w porządku. Matka, tak san.
HPIM4478 Elżbieta Zakrzewska-Man, 22052 pracy) polegali tu właśnie na możliwości uporządkowania sytu
HPIM4492 Elżbieta Zakrzewska -Mrttucrjs 248 dziewięć miesięcy, ciągle martwienie się, czy będzie nor

więcej podobnych podstron