HISTORIA FILOZOFII NOWOŻYTNEJ
Rousseau twierdzi, że języki pochodzą od pierwomego .krzyku natury", rodzącego się pod wpływem instynktu w nagłych wypadkach. Za powszechną zgodą do głosów zaczęto dodawać gesty, same głosy zamieniono wreszcie na dźwięki artykułowane. Najpierw każda rzecz otrzymywała nazwę jednostkową. Znacznie później mogły się pojawić nazwy ogólne i rodzajowe, a wreszcie pojęcia czysto abstrakcyjne. Aby mieć pojęcia ogólne, trzeba było już posługiwać się zdaniami. Trudno powiedzieć, czy język byt potrzebny, by mogła powstać społeczność, czy na odwrót.
W stanie naturalnym ludzie w niewielkim stopniu posługiwali się rozumem. Nie utrzymywali ze sobą żadnych stosunków moralnych - nie byli dobrzy ani źli, nie mieli cnót ani przywar. Stąd błędne tezy głosił Hobbes, gdy pisał o pierwotnym stanie wojny pomiędzy ludźmi. Rousseau powołuje się jeszcze na swoją przedmowę - człowiek żywi naturalną odrazę na widok cierpienia istot sobie podobnych. Odrazą tą jest litość, z której Rousseau wyprowadza wszelkie inne cnoty społeczne (nawet przyjaźń). Uczucie litości jest znacznie słabsze u człowieka cywilizowanego, wyindywidualizowanego mocą własnego rozumu. To ono leży u podstaw zasady dobroci naturalnej: .czyń dobrze samemu sobie z możliwie najmniejszą krzywdą bliźniego".
Rousseau podejmuje z kolei problem miłości, wyróżniając dwa jej aspekty: cielesny i duchowy, duchowemu przypisując bycie wymysłem społecznym. Ten właśnie duchowy aspekt miłości jest zgubny dla ludzi.
W stanie naturalnym nie ma miejsca na niewolę - własność prywatną, poddaństwo i zwierzchnictwo. Zależności między ludźmi rodzą się z wzajemnych potrzeb w życiu społecznym człowieka.
część druga
Społeczeństwo powstało, gdy pierwszy człowiek ogrodził kawałek ziemi, który nazwał swoim, i znalazł wystarczająco wielu naiwnych, którzy w to uwierzyli, a nieco później poszli w jego ślady. Rousseau próbuje prześledzić teraz historię pojęcia własności.
Najpierw pojawiło się u człowieka poczucie własności swojego istnienia. F>otem zacz^ konkurować z innymi ludźmi i ze zwierzętami o pożywienie. Trudne warunki wyrobiły w ludziach pewien rodzaj przezorności, która wskazywała im zabiegi najbardziej konieczne dla zachowania życia. Uznawszy siebie za najwyższy spośród gatunków, doznał pierwszego poruszenia dumy. Następnie wykalkulował wspólny interes, który łączy go z innymi ludźmi. Bardzo silną zapowiedzią własności było zbicie się ludzi w rodziny, połączone ciaśniejszymi więzami. Dalej nastąpiło wprowadzanie w swoim życiu wygód, które bardzo osłabiło jednostki i rozjątrzyło ich skromne dotąd potrzeby. Na ten mniej więcej czas datuje też Rousseau prężny rozwój mowy.
Dalej ludzie skupiają się w większe gromady, żyjąw osadach, tworzą narody. Pojawia się duchowy wymiar miłości, a wraz z nim - zazdrość. Ludzie spędzają razem coraz więcej czasu, wspólnie śpiewają i tańczą. Zaczynają mieć potrzebę bycia obserwowanymi, wartości nabiera publiczne uznanie (szacunek), będące prostą drogą ku próżności, wzgardzie, wstydowi, zawiści. Równość znika, gdy jednemu człowiekowi staje się potrzebną pomoc drugiego. Praca staje się obowiązkiem (Rousseau rozwodzi się nad efektami wynalezienia rolnictwa i metalurgii), w dodatku następuje jej podział między członków jednej społeczności.
Ludzie, którzy nie są podziwiani, zaczynają udawać pewne cechy, by nimi zostać. Każdego pożera ambicja, czyniąca go sługą wszystkich innych.