Obrzędy rodzinne wieku dziecięcego 99
na dwudziestolatkę i wtedy stwierdza się, że jest gotowa, by wyjść za mąż. Jednakże dorosłość rozumiana jako prawo głosu w grupie, prawo do publicznego wyrażania swoich opinii, przychodzi z chwilą narodzenia się pierwszego dziecka, przy czym powaga tychże opinii wzrasta wraz z wiekiem konkretnej osoby i uzależniona jest od jej relacji z innymi przedstawicielami społeczności. Tak określona dorosłość ma dość istotne znaczenie, to od tej bowiem chwili identyfikuje się oboje partnerów i dziecko jako rodzinę samodzielną, a przynajmniej wymaga się od niej pewnego stopnia samodzielności, w stopniu kulturowo dozwolonym.
W różny sposób rozumie się dorosłość w różnych rodzinach, wiek, kiedy dziewczynę można uznać za dorosłą, co wiąże się z wydaniem jej za mąż, wiek ten oscyluje mniej wiecej pomiędzy piętnastym a siedemnastym rokiem życia. Odpowiedni przedział wieku dla chłopaka to szesnaście do dwudziestu lat. Powszechnie za dorosłych, z prawem do głosu i wyrażania opinii, uważa się tych, którzy mają żony (mężów) i dzieci. Aczkolwiek dla jednej z respondentek (Galicjaki) dorosłość jej dzieci zacznie się wtedy, kiedy ukończą 20 lat, niezależnie od tego, czy wyjdą za mąż lub się ożenią. Pomimo tradycyjnie narzuconego wieku, kiedy dziewczęta i chłopcy mogą związać się z partnerem zaślubinami, regulowanego przez rozwój biologiczny, ocena „dorosłości” leży w gestii rodziców dziecka. Jest to „dorosłość” rozumiana jako gotowość do podjęcia nowych obowiązków jako mąż/żona, oj-ciec/matka, zięć/synowa.
Czasem jednak zgodnie z tym, co mówią respondenci, z okazji osiemnastych urodzin organizowane są skromne spotkania, ale inicjatorami tychże spotkań są sami młodzi. Starsi nie biorą udziału w przygotowaniach, gdyż w większości przypadków są temu przeciwni.
...czasem urządzają... ale to jest raczej nowy zwyczaj i to nie jest jakaś tradycja, tylko przyszło... zwyczaj ten pojawił się „dopiero parę lat temu”. I nie wszyscy wyprawiają, raczej jak ktoś jest zamożniejszy... (Les. 5)
...nie ma tego w zwyczaju... chociaż czasami ktoś zrobi przyjęcie, ale... teraz dużo rzeczy się zmienia, już się tak nie zachowuje tradycji, nowe rzeczy się przyswaja, bo tak jest, jak Cyganie osiedli i mieszkają... tak jak razem z waszymi. To tradycja się zmienia, znika powoli. Taki zwyczaj—u nas raczej nie ma go, ale czasem ktoś... jak chce (...). no bo co to te 18 lat? No — co? To już u nas wtedy większość ma żonę, męża, bo się młodzi pobierają.
Już małe dzieci czasem są, to po co tu jeszcze 18 lat obchodzić? Nie obchodzi się, nie ma po co... (Les. 4)
Wyjątkowe są sytuacje, kiedy to ktoś ze starszych urządza przyjęcie urodzinowe dla swojego dziecka, które zresztą w kulturze Romów jest już w pełni dorosłe. Tylko od jednego respondenta uzyskałam informację, że zorganizował dla syna „osiemnastkę” (Les. 5). Są to spotkania nieoficjalne, a ich ramy czasowe obejmują zaledwie kilka godzin popołudniowych lub wieczornych. Bierze w nich udział młodsza część rodziny oraz koledzy i koleżanki. Syn jednej z respondentek, najprawdopodobniej identyfikującej się z Ploniakami, obchodził osiemnaste urodziny dwa lata temu. Kupi! szampana, tort, trochę słodyczy i młodzież bawiła się przy muzyce z magnetofonu u niego w pokoju, podczas gdy respondentka wraz ze swoim mężem siedzieli w pokojach na parterze domu i oglądali telewizję. Czasem spot-