Kazanie na
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości email księga gości ogłoszenia dyskusja
reklama-banery
chat
rok C
III. Niedziela zwykła – 21.
stycznia 2001.
ks. Jan Kasztelan
Potulice
Tydzień Modlitw o Jedność
Chrześcijan
Homilia dla młodzieży.
„Napojeni jednym Duchem.”
Jest V. w. przed
narodzeniem Jezusa. Po przeszło wieku poniewierki w obcym kraju do Izraela
wracają członkowie Narodu Wybranego. Przybyli pod wodzą kapłana Ezdrasza.
Już tam, na obcej ziemi dotarło do nich, że nieszczęście wojny i
deportacji do Babilonu sprowadziło na nich odstąpienie od Bożego
Przymierza. Dlatego widząc w ręku Ezdrasza Księgę Prawa „upadli przed
Panem na kolana, twarzą dotykając ziemi”.
Dzisiaj Kościół rozpoczyna
Tydzień Modlitw o jedność chrześcijan. We wszystkich świątyniach świata,
wszędzie ta, gdzie wzywa się imienia Jezusa dokonuje się smutna refleksja
nad rzeczywistością rozdarcia Ciała Chrystusa. Wszędzie tam, gdzie
wybrzmią słowa Jezusa
wypowiedziane podczas modlitwy Arcykapłańskiej: „Aby stanowili
jedno” przychodzi gorzka refleksja – cośmy zrobili z tą jednością, na
której tak bardzo zależało naszemu Mistrzowi? Mamy już za sobą czasy,
kiedy usilnie szukano winnych tego stanu rzeczy może zatem spróbujmy
poszukać w dzisiejszym Słowie Bożym odpowiedzi na pytanie co dzisiaj
możemy uczynić, aby nastała tak upragniona przez Jezusa Jedna
Owczarnia
Pokłonić się przed Słowem Bożym
Chodzi tu nie tylko o
widoczny gest chociaż i on nie jest bez znaczenia. Przyjrzyjmy się roli
Słowa Bożego w naszym życiu. Czy z cała pewnością mogę dzisiaj powiedzieć,
gdzie ono znajduje się w moim domu? Kiedy ostatni raz miałem je w ręce?
Jak to jest, że uważamy za nienormalną sytuację w której mamy do czynienia
z prawnikiem nie znającym kodeksu prawnego lub z lekarzem nie znającym
podstaw anatomii, a za całkiem normalne uważamy określenie się człowieka
jako chrześcijanina podczas gdy on nigdy nie przeczytał bodajże Ewangelii?
Przyjrzyjmy się naszej wiedzy na temat Pisma Świętego, Kościoła, dogmatów,
w które wierzymy. Ile tam rzetelnej wiedzy, a ile tzw. „teologii
zaśmietnikowej”. Każdy ksiądz mógłby w nieskończoność podawać przykłady
rozmów, w których komuś coś się wydaje a najdziwniejsze jest w nich to, że
to „coś” zazwyczaj ma się nijak do tego, czego naucza Kościół. I tak ta
nasza wiara obrasta ludzkimi wyobrażeniami i coraz trudniej dostrzec w
niej przebłysk Bożej Prawdy. Trzeba nam się na nowo „pokłonić przed Słowem
Bożym w duchu wiary i z wdzięcznością na nowo przyjąć dar BOŻEJ PRAWDY.
Bożej a nie sąsiedzkiej czy koleżeńskiej „wypracowanej” gdzieś na
imieninach przy zastawionym stole.
„Słowa twe Panie są duchem i
życiem”
śpiewaliśmy przed chwilą w
psalmie responsoryjnym. Przyjęcie Bożego orędzia musi owocować w naszym
życiu. Ludzie współcześni apostołom patrząc na pierwsze wspólnoty
chrześcijańskie mówili z zazdrością: Patrzcie, jak oni się miłują”
Dlaczego nam dzisiaj tak niewielu zazdrości tego, że jesteśmy uczniami
Jezusa? Przecież to ten sam Jezus, ta sama Ewangelia ale... życie już nie
to samo. Gdzieś zagubiliśmy jakąś przerzutkę, która powinna przenieść
dynamizm Ewangelii w nasze codzienne życie i dlatego staje się ono coraz
mniej duchowe a bardziej materialne. Coraz mniej w nim apoteozy życia i
coraz mniej sił do obrony przed cywilizacją śmierci. A to właśnie Słowo
Pana dawało siłę wszystkim męczennikom i nadal jest władne ją dawać
każdemu, kto je z wiarą przyjmie i zechce uczynić drogowskazem w swoim
życiu bo Słowo to naprawdę wypowiedział Bóg.
„...zbadać dokładnie wszystko od
pierwszych chwil...”
Św. Łukasz nie należał do grona apostołów. Można powiedzieć, że
Dobrą Nowinę znał „z drugiej ręki”. Jednak zanim ją spisał dedykując swoje
dzieło „dostojnemu Teofilowi” postanowił – jak to słyszeliśmy w
dzisiejszej Ewangelii – „zbadać dokładnie wszystko”. Kosztowało go to nie
mało. Trudy podróży misyjnych, które odbywał wraz ze św. Pawłem jako jego
towarzysz i współpracownik to cena jaką przyszło mu zapłacić, aby głosić
innym Dobrą Nowinę z „całą pewnością”. Jasne jest, że nie wszyscy z nas
mogą sobie pozwolić na akademickie studia z zakresu biblistyki czy
teologii, ale wystarczy tylko ręką sięgnąć po to, co ogólnie dostępne:
prasa katolicka, programy radiowe czy telewizyjne. Wielokrotnie zdarzało
mi się być w sytuacji, kiedy gospodarz domu widząc, że w telewizji
rozpoczyna się jakiś program katolicki przełączał telewizor na inny kanał.
Mamy w sobie jakieś dziwne przekonanie, że to zrobi się samo. Rozumiemy,
że za wiedzę z innych dziedzin trzeba nam zapłacić. Narzekamy na to, ale
płacimy. A jeżeli chodzi o ugruntowanie naszej wiary wykazujemy jakąś
niezrozumiałą bezradność.
Być naocznym świadkiem i sługą
Słowa.
Właśnie takie przylgnięcie
do Bożego Słowa, rozkochanie się w Nim daje nam przez zasłonę wiary
dosłownie dotknąć tego, co najważniejsze – żywej osoby Jezusa Chrystusa.
Nie ma co ubolewać nad tym, że nie dane nam jest żyć w czasach, kiedy po
ziemi stąpało Słowo Wcielone. Czasami słysząc takie tęskne mrzonki pytam,
jaką masz pewność, że słysząc „na żywo” Nauczyciela z Nazaretu nie
krzyczał byś z innymi: „Na krzyż z Nim”. To o nas Jezus mówi do św.
Tomasza: „...błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli”. Każdy czas
jest dobry, aby przeżyć spotkanie prawdziwym Jezusem, który przecież sam
powiedział, że „będzie z nami do skończenia świata”. Dopiero ten, kto
dotknął Jezusa w sakramentach, w Słowie Bożym, w drugim człowieku może być
Jego autentycznym świadkiem. Bycie świadkiem Jezusa to nic innego jak
opowiadanie ludziom o fascynującej chwili kiedy On stanął na Twojej drodze
a Ty Go wreszcie zauważyłeś. Nagle zrozumiałeś, że Jego największym
pragnieniem jest uczynić Ciebie szczęśliwym. Jest jakaś dziwna siła,
jakieś dziwne światło w oczach ludzi, którzy przeżyli takie spotkanie. I
ludzie to zauważają. Patrzmy jak reagują na pojawienie się papieża Jana
Pawła II, brata Roger’a, matki Teresy. Człowiek wtedy staje się żywą
Ewangelią, w której każdy może czytać ile tylko chce.
„Dziś spełniły się słowa... któreście
słyszeli.
Św. Łukasz zanotował, że
Jezus „w dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi...”.
Przyjrzymy się naszym zwyczajom. Ile mamy takich, z których możemy być
dumni, a ile takich, których się wstydzimy? Niech jednym z tych chlubnych
stanie się troska o jedność wśród uczniów Jezusa. Zostawmy uczone spory
uczonym mężom a sami szukajmy drogi do Jezusa. Niech On stanie się naszym
nauczycielem. Niech to będzie pole działania każdego z nas i niech na nim
powstaje dobry budulec, z którego później uda się zbudować pomost do każdej duszy
szukającej pokoju i szczęścia. Wierzmy w to mocno, że słysząc słowa
Jezusa: „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu
będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie,
a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty
Mnie posłał.”(J17,20-21). będziemy mogli powiedzieć: Dzisiaj spełniły się
słowa, któreśmy słyszeli.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na 9 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 3 Niedziele Zwykłą AKazanie na 5 Niedzielę Zwykłą BKazanie na 5 Niedziele Zwykłą BBKazanie na 3 Niedziele Zwykłą BKazanie na 7 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 6 Niedzielę Zwykłą BKazanie na 4 Niedzielę Zwykłą Ckazanie na 3 niedzielę zwykłąKazanie na 6 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 8 Niedzielę Zwykłą BKazanie na 5 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 8 Niedziele Zwykłą BBKazanie na 6 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 4 Niedziela Zwykłą AKazanie na 2 Niedziele Zwykłą Bkazanie na 2 niedzielę zwykłąwięcej podobnych podstron