St. Pawłowski. O kształtach powierzchni i o podziale Wielkopolski na krainy. 157
jezierne należą do systemów odwodnienia normalnego. Co do wzgórz, to ich stromość jest jednostronna. Są one strome od strony miseczki jeziernej. Dlatego ich stromość jest raczej typu krawędziowego. Poza tern owa „topogra-fja jezierna“ posiada wzgórza tak samo chaotycznie ułożone, jak i w topo-grafji jeziernej. Sama obecność jezior w krajobrazie nie jest momentem wyłącznie morfologicznym.
Na terenie Wielkopolski dopatruje się Zaborski krajobrazu pojeziernego na zachód od Międzyrzecza, na północ od Zbąszynia, koło Lwówka, koło Kcyni, i na wschód od Gniezna. Słabe to plamki na jego mapie. Jeziora Sierakowskie zaznaczone paskami podłużnemi, jakgdyby to nie był typowy obszar pojezierny. Niewyróżnienie pojezierza Wielkopolskiego, w któ-rem urozmaicenie krajobrazowe, brane za podstawę klasyfikacji, niewątpliwie istnieje, uważać należy za duży błąd ze strony autora. A czemże są gorsze w tym względzie jezierne krajobrazy w obrębie ozów i moren Bukowsko-ludwikówskich, niezaznaczone na mapie?
Prócz tych nierówności znajdujemy na mapie 8 form wzniesieniowych, których autor nie pomieścił w wymienionych trzech klasach wyniosłości. Są to naprzód wydmy. Te autor wyodrębnił w osobny typ ukształtowania powierzchni dlatego, ponieważ — jak pisze — „mają chakterystyczny półksięży-cowaty kształt". Przedewszystkiem dla ścisłości należy zaznaczyć, że nie wszystkie wydmy, tylko ich nieznaczna większość, mają półksiężycowaty kształt. Są wydmy proste, a najczęściej co do kształtu zdeformowane. W każdym razie kształt wydmy nie może być powodem wydzielenia ich w osobny typ morfologiczny. Powszechnie zalicza się wydmy do krain pagórkowatych pomijając, iż samo określenie „wydma" jest określeniem genetycznem. Mimo świetnych map, nie potrafił autor należycie przedstawić wszystkich terenów wydmowych Wielkopolski (brak wielu wydm w międzyrzeczu Odra-Obra, w dolinie Warty środkowej, nad Wartą dolną, na południowy zachód od Ostrzeszowa).
Pomysł wyróżnienia odosobnionych wzgórz stromościennych, panujących nad okolicą, nie może uchodzić za szczęśliwy, ponieważ wzgórze, jako forma terenu, musi pozostać zawsze wzgórzem. Wyróżnianie tych wzgórz, na tej zasadzie, że są odosobnione, jest przejściem do innej podstawy podziału, t. j. do rodzaju występowania. Znak na te wzgórza jest nieszczęśliwy, bo w zasadzie taki sam, jak na oznaczenie „topografji pojeziernej". To też nie wiem, czy autor wzgórza koło Leszna uważa za wzgórza odosobnione, czy za krajobraz pojezierny. O wzgórzach między Kaliszem a Sieradzem lub koło Łodzi domyślam się, że nie.
Drumliny, które Zaborski ujął w osobną grupę „pagórków podłużnych", są na terenie Wielkopolski, a nawet na Polesiu wyniosłościami o bardzo małej wysokości względnej. Są falistościami terenu, ale nie są pagórkami, za jakie je autor uważa.