Tofśtoj, JĄnna ‘.Karenina
dostała od męża rozwód, ale czułaby, że uczucia kochanka (niechby i stał się mężem, a może zwłaszcza!) słabną? Ona sama na pytanie to odpowiada:
O ile nie kochając mnie będzie dla mnie dobry i czuły z obowiązku, a zabraknie tego, czego ja pragnę - to przecież będzie to po tysiąc razy gorsze, niż gdyby miał się na mnie gniewać. (...) tam, gdzie się miłość kończy, zaczyna się nienawiść (cz. VII, rozdz. XXX, s. 845-836)277.
To, że tego rozwodu nie dostała, oczywiście powoduje, że znajduje się w niekorzystnej sytuacji towarzyskiej i przyczynia się do jej frustracji (Tołstoj jest w końcu realistą), jednak nie jest ostateczną przyczyną powolnego rozpadu (przynajmniej z perspektywy Anny) jej związku z Wrońskim. To raczej jej chore fantazmaty i nadmierne oczekiwania do tego prowadzą. No i, dodajmy od siebie, brak właściwego rozpoznania swoich uczuć. Anna uważa, że ogromnie kocha synka jej i Karenina, Sieriożę - ale go przecież zostawia i czuje się przez długi czas szczęśliwa. Miłość do syna tłumaczy - już po rozstaniu z Kareninem - brakiem miłości do męża. Nie kocha natomiast córeczki - bo kocha jej ojca, Wrońskiego. Jeśli tak, to jest podobna do swego kochanka: jej miłość to raczej namiętność, niż uczucie zwrócone ku drugiemu, choćby własnemu dziecku. Nie mówiąc o człowieku, z którym przeżyła dziesięć lat, nie mając powodu do skargi.
Karenin jest człowiekiem z pozoru chłodnym, ironicznym, zdystansowanym, lecz w istocie wrażliwym: nie może znieść kobiecych ani dziecinnych łez i reaguje gniewem zastępującym litość, jaką odczuwa. Ponieważ podejrzewał się o fizyczne tchórzostwo, wielokrotnie myślał o pojedynku. W rozważaniach na jego temat uznaje, że, gdyby zabił Wrońskiego, popełniłby nonsens: Czy to ma sens zabić człowieka po to, by wyjaśnić swój stosunek do występnej żony i do syna? (cz. III, rozdz. XIII, s. 311). A gdyby zginął on, niewinny, byłoby to niesprawiedliwe i nonsensowne.
(...) Lecz nie dość na tym. Wyzwanie na pojedynek będzie z mej strony uczynkiem nieuczciwym, wiadomo mi bowiem z góry, że przyjaciele moi
Ec/ni oh, He jik)6h mchh, us do/iea 6ydem do6p, hcdkoh ko MHe, a mozo He 6ydem, Hezo h xony, - da orno xynce e mbicrmy pa3 dcoKe, hcm 3Ao6a! (...) A ede KOHHaemcn /iwGoeb, moM mmuHaemcn HeHaeucjnb.
188