była za sensacja w całej okolicy. Niesamowicie podniosło nas na duchu to zwycięstwo i było natchnieniem do dalszej pracy na niwie sportowej. Łączyliśmy pracę Koła ZMW z Kołem LZS, bo to byli jedni i ci sami członkowie. Drużynę tą prowadziłem prawie przez osiem lat i byłem: prezesem, kierownikiem sekcji i gospodarzem stadionu. Już zdawałem sobie sprawę, że część młodzieży nie była zaangażowana w nijaką działalność społeczną. Były już początki wychowania konsumpcyjnego młodzieży. Był to miły okres w moim dojrzałym życiu, gdyż niedziele spędzone na imprezach sportowych dawały nie tylko mnie ale i społeczeństwu wsi wiele emocji, przeżyć i zadowolenia. W działalności społecznej nabierałem rozmachu. Przez pewien okres czasu byłem także sędzią piłki nożnej. Może miałem tych funkcji za wiele ale starałem się z nich wywiązywać dobrze.
W roku szkolnym 1963/64 z inicjatywy ZG ZMW zaczęto w naszym powiecie organizować zarządy gromadzkie tej organizacji. W tym czasie istniały jeszcze gromadzkie rady narodowe obejmujące w swoim zasięgu od 2 - 5 wsi. U siebie powołałem za zgodą ZP ZMW w Kolbuszowej jeden z najwcześniejszych i pierwszych zarządów gromadzkich. Przez jedną kadencję pełniłem funkcję przewodniczącego Zarządu Gromadzkiego ZMW w Dzikowcu, obejmującego następujące wsie: Dzikowiec Nowy, Płazówkę i Mechowiec. Z naszej inicjatywy oddolnej założyliśmy bardzo modną w tym okresie placówkę kulturalno - oświatową a mianowicie Klub Młodego Rolnika (klubo - kawiarnię). Bardzo dużo czasu trzeba było poświęcić tylko na to, żeby przekonać nasze władze gminne i spółdzielcze o potrzebie takiej placówki. Po długich dyskusjach i stawianych wnioskach na zebraniach miejscowy GS zdecydował się zakupić całe wyposażenie oraz zabezpieczył prowizoryczne prowadzenie handlu. Pierwszymi ekspedientkami tego klubu były koleżanki z miejscowego czyli naszego Koła ZMW: Zuba Genowefa i Hopek Cecylia. Nie za bardzo przejmowały się całokształtem tej działalności usługowo - handlowej. Po kilku miesiącach wyszło manko z ich winy i trzeba było zatrudnić kogoś innego. Zarząd GS tylko czyhał na nasze potknięcie, więc sam go przez kilka miesięcy prowadziłem, aby tej placówki k.o. nie zlikwidowano. Oczywiście robiłem to po odbyciu zajęć szkolnych jako nauczyciel w odległej od Dzikowca miejscowości Mechowiec. Poszukiwaliśmy kogoś do prowadzenia ale bez rezultatu. Zarząd Koła ZMW nie mógł pozwolić na to, żeby ten trudno wywalczony klub przestał istnieć. Przyjeżdżałem nieraz po lekcjach do sklepowej po odbiór towaru. W przywozie towaru pomagały mi dzieci szkolne za kilka cukierków, czy oranżadę. Dzięki mojemu zaangażowaniu oraz kolegów placówka ta rozwijała swoją działalność jeszcze przez kilka lat. Lokal był za mały i zimny. Mówiąc albo pisząc o tych sprawach, to nieraz trudno będzie komuś uwierzyć albo kogoś przekonać ile to kosztowało silnej woli, chęci i przezwyciężenia trudności aby coś dla naszej młodzieży wiejskiej zrobić. W całym kraju powstawały kluby rolnika czy kluby prasy i książki „RUCH". Z tych
91