PAUL KONRAD KURZ SJ
skie, (...) przecież w poezji świeckiej odzwierciedlało się cale ówczesne życie ze wszystkimi swymi chrześcijańskimi poglądami i dążeniami” c. Takie widzenie średniowiecza stało się od czasów romantyzmu wspólnym i szeroko obowiązującym dobrem kulturalnym. Średniowieczna jedność literatury i myśli teologicznej wydaje się nam zrozumiała sama przez się. Uczyliśmy się wszakże już w szkole porzekadła Waltera Philippa „Ich saz uf eime steine” (siedziałem na kamieniu), owej wielkiej syntezy „ere” (tzn. życie społeczne!, „varnde guot” (tzn. dobra świeckie, ziemskie) i „gotes hulde, der zwier tibergulde” (tzn. łaska teologiczna, dobro nadnaturalne). Bezradność Waltera co do tego, jak miałby scalić te trzy dziedziny („deheinen rat kond ich gegeben”), wypuściliśmy w naszym wspomnieniu, notując jedynie dążenie do scalenia. Istnieje naturalnie średniowieczny sen Parsifala, wyraźne dążenie do „szczęścia w Bogu i w świecie”. Również Hartmann von Aue szuka tego szczęścia w swych eposach, przy czym, rzecz jasna, nie można w tym poszukiwanym i nakłanianym ku harmonii świecie przeoczyć baśniowości i tego, co jest idealizmem snów — nowocześnie wyrażaną utopią. Bardziej realistyczne i twarde okazuje się doświadczenie typu „zwi-vel” — rozdarcie, niezdecydowanie, niepewność, które przedstawiają zarówno Hartmann jak i Wolfram, a które zna Walter; Gottfried von Strassburg stworzył w swym Tristanie nie parsifaliczno-idyl-liczne pojednanie, lecz tragiczną ucieczkę ze świata społeczności i łaski Boga.
Teza o pięknej jedności literatury i teologii średniowiecznej, na ogół przyjmowana bezkrytycznie i obecna implicite, wymaga przyjrzenia się z innej strony. Jean de Meung, który w drugiej połowie XIII w. ułożył na nowo i kontynuował Powieść o róży, usiłował podnieść rangę literatury w ówczesnym społeczeństwie. Tym samym, czym wysoka arystokracja jest poprzez swe urodzenie, są — jego zdaniem — twórcy literatury pięknej poprzez ducha. W ten sposób bronił on owego zapatrywania, rozprzestrzeniającego się w XII wieku z terenu Paryża, w myśl którego literatura piękna, wiedza i nauka posiadają jednakie znaczenie. Ale właśnie to zrównanie zwalczała nauka scholastyczna. Bagatelizowanie poezji poszło z przykładem Hugona ze Świętego Wiktora. Rozróżnia on zasadniczo dwie kategorie literatury: po pierwsze — podręczniki filozoficzne, po drugie — appendentia, czyli wszystko pozostałe. Do tego należy poezja (huiusmodi sunt omnia poetarum carmina). Utwory poetów składają się z „teoretycznej amplifikacji, nienaturalnej mrocz-ności i pozbawionego systemu eklektyzmu”. Stąd wniosek: poezja
* II. Heine, Stimtllche Werke, wyd. Ernst Elster, Leipzig, Wien 1887—90, t. 3, s. 304, i t. 5, s. 220.
«