548
RECENZJE 1 PRZEGLĄDA PIŚMIENNICTWA
drukowane książki oraz czasopisma stworzyły nauce szanse szybkiego rozwoju i to w skali międzynarodowej. Z czasem: tym szerszej, im większe było zastosowanie w transmisji języka angielskiego I tak pozostało.
Ciekawe, że i samo wydawanie książek drukowanych szybko stało się praktyką międzynarodową (wśród pierwszych znaczących ośrodków wymienia się Kraków). Następnie nastąpiło rozdzielenie ról wydawcy, drukarza oraz księgarza i tak (w zasadzie) jest do dziś. Natomiast prawo autorskie wylęgło się dopiero w XIX w. i niekoniecznie było oraz jest przestrzegane w pełni.
Przedstawiając z detalami rozwój technologii piśmienniczej, autorzy przypominają nawet ptasie pióra, które potrafiły przechowywać dawki atramentu. Skopiował to i udoskonalił Waterman w piórach wiecznych ze zbiorniczkami, ale z kolei Węgier Biro i Francuz Bich wymyślili pióra kulkowe i tak powstało to, czym teraz najczęściej piszemy: BIC. Staranny opis rozwoju sztuki drukarskiej sygnalizuje tezę o ewolucyjnym, a nie rewolucyjnym, charakterze tego rozwoju. Stąd zaś bierze się opinia, że i technologia dygitalna pojawiła się w trybie ewolucyjnym oraz: że wcale pisma wyprzeć nie musi.
Jest i rzut oka na potoczną praktykę piśmienniczą, szczególnie w urzędach. Sugeruje się mianowicie, że urzędnikom pisanie zajmuje 23% ich czasu pracy.
Te oraz inne informacje w tomie wsparte są wynikami mnóstwa przywoływanych badań, a także literaturą przedmiotu w imponującej obfitości. O samych badaniach też napisano sporo, nie rozstrzygając, czy analizy wielosemiotyczne piśmiennictwa oraz pisma to domena głównie drugiej połowy XX w., czy też trzeba się odwoływać nawet do retoryki starogreckiej i rzymskiej.
O bibliotekach jest jedna zdawkowa wypowiedź - uznająca XIX w. za czas narodzin nowoczesnego bibliotekarstwa, a podstawowe zalety to archiwizacja piśmiennictwa na wielką skalę, wymyślenie bibliografii oraz zainicjowanie indeksowania. No więc dałoby się wymienić tych zalet więcej.
Sporo miejsca poświęcono natomiast nauce pisania i czytania, głównie zresztą w praktyce szkolnej - z silnym naciskiem na regułę kontynuacyjności: od rysowania, przez bazgranie, reprodukcję znaków literopodobnych, pisanie i czytanie liter, sylabizowanie, potem czytanie i pisanie całych słów oraz zdań, aż po pisanie ortograficzne i czytanie sprawne. Ogólny zaś schemat przebiegu takiej nauki zawiera: sugestie wstępne «samo pisanie» poprawę i komentarze nauczycieli -akurat najważniejsze. Jest poza tym istotny warunek, mianowicie cała ta nauka powinna być usytuowana w szerokim kontekście ogólnokomunikacyjnym.
Ostateczne doskonalenie pisania ma miejsce (powinno mieć) w szkole średniej, gdzie od pisania „z biegu”, przechodzi się (lub nie) do pisania z korektą strukturalną treści i formy. Badania nie potwierdzają natomiast, żeby doskonalenie pisania miało miejsce również na studiach, mimo że studenci tak uważają; na uczelniach dominują bowiem testy, a nie rozprawy pisemne. Zresztą nawet w szkołach na pisanie przeznacza się nie więcej niż 3% czasu nauki. A z drugiej strony, za model poprawnego pisania uchodzą teksty w podręcznikach szkolnych, które niekoniecznie są przez uczniów adorowane. Generalnie zatem sytuacja jest kiepska: prawie połowa młodzieży w USA (a gdzie indziej?) słabo czyta i słabo pisze.
Tymczasem tekst pisemny jest w kształceniu nie do zastąpienia, bo służy syntetyzacji problemów. Intensyfikuje myślenie zadaniowe i generuje nowe rozumienie zagadnień: tak tworzy się nowa, rozwinięta organizacja własnych treści i własnej wiedzy - w inny sposób nieosiągalna. Jakie zatem skutki ma piśmien-niczo-czytelnicza abstynencja, łatwo w tym kontekście zgadnąć.
[2] ZBIOROZNAWSTWO [*****]
Równie pokaźna objętościowo publikacja autorów rosyjskich (Stoliarow, Kusznarenko, Solanik, 2007) też zasługuje na baczną uwagę, tak ze względu na