02 (02) grudzień 1996 r.
Do dziś na remont zamku w Dąbrowie Niemodlińskiej wydano szesnaście miliardów starych złotych. Drugie tyle trzeba będzie zdobyć, by doprowadzić go do końca.
Można szukać winnych, wytykać błędy i uchybienia, można pogrążać się w bezsensownej szarpaninie i wrogości, ale do czego to doprowadzi?- pyta retorycznie rektor prof. Stanisław S. Nicieja. Rzeczywiście lepiej budować niż burzyć. Niestety na ostateczne decyzje w kwestii Dąbrowy Niemodlińskiej trzeba poczekać do stycznia 1997 r.
kwota. Jest to dziesiąta część sumy pozwalającej dokończyć prace remontowe.
Władze próbują wszystkich możliwych dróg wyjścia z impasu. Jedna z nich to sprzedaż obiektu. Uzyskane z tego pieniądze przeznaczy się wtedy na remont budynku po szpi
talu. Rektor uważa, że uczynienie zeń atrakcyjnego i nowoczesnego obiektu nie potrwa zbyt długo. Znajduje się on w centrum miasta- zniknie problem dowozu i dojazdów. W tym wypadku uczelnia musi jednak liczyć na dobre chęci Fundacji Polsko - Niemieckiej. Wpływy ze sprzedaży najpierw trafią właśnie na jej konto. Jeśli uda się przekonać
Fot. M. Warzocha, I. Mandryka
Jedno z najważniejszych pytań dotyczy tego, czy zabytkowy pałac pozostanie własnością Uniwersytetu? Rozpoczęto już wstępne rozmowy w sprawie ewentualnej odsprzedaży obiektu. Czy będą doprowadzone do końca, dziś nie można jednoznacznie orzec. Wiadomo jednak, że UO nie zamierza go tanio sprzedać. W remont włożono miliardy. Budynek wyglądający z zewnątrz niezbyt okazale, jest wyposażony w najnowocześniejszą instalację elektryczną, centralne ogrzewanie, zupełnie nową kotłownię olejową sterowaną komputerem. Zaś modernizowana sala senacka już teraz mogłaby być użytkowana. Nie wszystko poszło w błoto. 0 ile uda się zdobyć ok. 20 mld. starych złotych będzie można zakończyć remont i zapomnieć o dawnych wypadkach. Obecnie najpilniejszą i najważniejszą pracą jest przełożenie na nowo dachu. Oprócz tego - ponowne położenie podłóg i naprawa stropów. Jeśli sumy tej nie uda się zdobyć to i tak trzeba będzie płacić. Za ogrzewanie budynku, nadzór i dozór itp. Dopóki nie zostaną podjęte wiążące decyzje, dopóty Dąbrowa Niemodlińska będzie kulą u nogi. Na samo zabezpieczenie zamku potrzeba 2 mld. starych złotych. W budżecie uczelnianym to duża
Fundację, tę sumę tą przeznaczyć będzie można na modernizację i remont budynku poszpitalnego. Można przyjąć, że takie rozwiązanie będzie możliwe. Obiekt nadal będzie służył jako ośrodek spotkań, konferencji, seminariów polsko -niemieckich. Również tam ma się mieścić siedziba Germanistyki.
Istnieje także rozwiązanie alternatywne. Polega ono na utworzeniu spółki. Nasz wspólnik dziś inwestując pieniądze, jutro otrzyma część zamku do swojej dyspozycji. Z części pałacu utworzy się hotel, a w drugiej połowie będą sale wykładowe, konferencyjne. W tym przypadku uczelnia zatrzyma obiekt przy sobie.
„Bomba w Dąbrowie” wybuchła niedawno, jednak usterki, błędy czy braki kumulowały się od dłuższego czasu. Wiele zarzutów można postawić firmie wykonującej remont. Dziwną rzeczą - nawet dla laika jest roz-
poczynanie prac od kotłowni, gdy przecieka dach. Firma zadziwiająco spokojnie tłumaczy się... brakiem cieśli. Roboty prowadzono niemrawo a i dyscyplina była nie najlepsza. Świadczy o tym choćby wygląd dziedzińca. Relacje o sytuacji w Dąbrowie przedstawione senatowi nie oddawały rzeczywistego stanu spraw.
Błąd popełnić łatwo, naprawić go trudniej. Ta stara maksyma obowiązuje do dziś. Widać to wyraźnie na przykładzie Dąbrowy.
Anna Skrzypczyk Artur Trudzik
On ginie nu polu, on ginie nu polu,
W domu ginie ono.
Wojenko, wojenko, coś zrobiła z nami?
Tylu leży w grobie, tyle leży w grobie
Reszlu za druUuni...
Przez szopkę przewijały się wszystkie znane postacie obozu oficerskiego w Prenzlau: polska starszyzna obozowa, dobroduszny pułkownik, lekarz obozowy. Przedstawionych zostało dwadzieścia kilka postaci.
Każda została dokładnie podpatrzona i przedstawiona odpowiednią kukiełką i dowcipnym tekstem. W zakończeniu przedstawienia twórca szopki na melodię „Umarł Maciek” wyznawał:
Dziś ci, co są w szopce, paskudnie mnie łają,
A ci, których nie mu,
też mi za złe mają.
lecz się wkrótce znajdą w krofh
ce,
Gdy ich zjem ... w następnej szopce!
Szopka była urozmaiceniem monotonnego jenieckigo życia. Byli entuzjaści, którzy oglądali ją po kilka razy, tekstów uczyli się na pamięć. Szopkę oglądali również Niemcy z wojskowej obsady obozu wraz ze znajomymi z miasteczka. Sława szopki dotarła aż do Berlina. Niemiecka komenda obozowa sprowadziła z Berlina ekipę filmową, która nakręciła o tym widowisku film, ku ogólnemu niezadowoleniu jeńców, sprzeciwiali się wykorzystywaniu osiągnięć kulturalnych polskich żołnierzy w niewoli do celów propagandowych.
Świąteczna dekoracja - choinki, szopki - stajenki, szopki-widowiska o tematyce religijnej i obozowej- były zewnętrznym wyrazem świąt Bożego Narodzenia w niemieckiej niewoli. I te oznaki bożonarodzeniowego czasu pozwalały je przeżyć pełniej i radośniej, z nadzieją na odzyskanie wolności. Wyznawano bowiem zasadę - śmiać się, aby nie płakać... i przetrwać niewolę. Pełne aluzji słowa obozowej piosenki brzmiały:
Śmiejmy się głośno, bo humor nas krzepi.
Pamiętajmy jedno: ”lm ” gorzej. ’Nam ” lepiej.
Danuta Kisielewicz
Dr Danuta Kisielewicz przygotowuje książkę o życiu jeńców polskich w obozach pt: „Oficerowie polscy w obozach Wermachtu 1939- 1945”. Pracuje w Insytucje Nauk Społecznych UO.
7