8
JERZY MIKUŁOWSKI POMORSKI
1. Wstęp - sceptyk wobec zmieniającej się sytuacji
Z pewnościąjestem sceptyczny wobec idei prawa do komunikowania się jako nowego prawa człowieka. Tak było w roku 1975, gdy Edward Ploman zaprosił mnie do dyskusji, tak jest i dzisiaj, choć wiele w tej sprawie się zmieniło.
Gdybym miał określić źródło mego sceptycyzmu, to sprowadziłbym je do obawy przed wprowadzaniem jednej globalnej zasady prawnej, prawnej, a więc egzekwowalnej siłą przymusu, która normuje jednolicie bardzo skomplikowaną sferę ludzkich stosunków. Taka praktyka niesie dwojakie niebezpieczeństwo: albo prawo nie będzie stosowane, albo ucierpią na tym ludzkie stosunki.
Zmiana sytuacji
Każdej epoce towarzyszą pewne stosunki, zwane historycznymi, które mają zarówno lokalny, jak i globalny, powszechny zasięg. Ponieważ więcej dziś tego globalizmu, niż to miało miejsce w 1975 roku, dlatego też „nowe otwarcie” dyskusji nad RTC, jak to ładnie określa Desmond Fisher1, jest możliwe i pożądane. Przez ostatnie bowiem ćwierćwiecze wiele się zmieniło, ale też wiele dawnych dylematów pojawiło się w innej formie.
Muszę też dodać, że wiele zmieniło się u mnie w Polsce, choć z pewnością nie aż tak wiele na Kubie. Jakby dla zrozumienia sytuacji kubańskiej i jej podobnych, pozwolę sobie określić wschodnio-europejską optykę dyskusji sprzed 27 lat.
Prawo powszechne tamtego czasu mogło powstać tylko w wyniku decyzji parlamentów narodowych: w państwach, w których stosowanie praw konstytucyjnych wymaga istnienia przepisów szczegółowych, wymagało to od parlamentu podwójnych decyzji: pierwszej, w której miały tę generalną zasadę zaakceptować i drugiej, dzięki którym byłaby możliwa jej implementacja. Uzyskanie tych dwóch decyzji było sprawą politycznie trudną.
Ofiarą tylko pojedynczej decyzji było niestosowanie w wielu krajach zasad Powszechnej deklaracji praw człowieka2. Były konstytucyjne deklaracje, ale brakowało sposobów ich realizacji. Takie podwójne decydowanie zależało od woli narodowych legislatyw, logika zaś ich działania w wielu krajach, w tym w moim, wymykała się racjonalnej kontroli. Można było co najwyżej przypuszczać, że rządzącym w tych krajach chodzi o coś, co może ułatwić lub też utrudniać sam proces uchwalania prawa. Ale trudniej było określić, co to jest.
Słynna metafora, autorstwa Winstona Churchilla, że walka polityczna w tych krajach przypomina bój sfory wściekłych psów przykrytych kocem, była trafna i trzeba było dobrze temu kocowi się przyglądać, by zgadnąć,
D. F i s h e r: A new Begining. lnvited Papers: The Right to Communicate. www.righttocoininunica-te.org
Y. V. Lakshmana Ra o, Lui-Tan K. w a n Si u: Is Asia Alone in Its Ambivalence? Evolving Per-spectives on the Right to Communicate, ed. L.S. Harms, J. Richstadt, East-West Center, Honolulu, 1977, p. 65-78.