60 JERZY MIKUŁOWSKI POMORSKI
ludzkim porozumiewaniu się, zyskała tam wiele cennych interpretacji i uściśleń, bez których prasoznawstwo nie może się dziś obyć. Tak jak — mimo wszystkich tych trudności — nie może ono zrezygnować z samego terminu.
Informacja stała się bowiem znów potrzebna i zastępowanie jej czym innym nie zadowala. Weszliśmy dziś w procesy przemian, które wielu uważa za początek nowego etapu rozwoju, kiedy odczuwamy wyraźnie wewnętrzny związek między posiadaniem wiedzy i doświadczeniem a trafnością naszych decyzji, procesami dzielenia się wiedzą a współdziałaniem ludzi; dla wszystkich tych zjawisk terminem nadrzędnym jest informacja. Powiada się zasadnie, że wchodzimy w erę informacji, a tego, co będzie się w przyszłości dokonywać, nie sposób skwitować terminem dotyczącym tylko formy (np. komunikowanie) czy tylko treści (np. wartości). Informacja będąca treścią i formą, procesem i stanem okazuje się niezbędna.
Czeka nas zatem przywrócenie informacji jej pozycji pojęcia podstawowego. Wiele osób, zniechęconych historią dotychczasowego stosowania tego terminu może wątpić w realność tego zamiaru. Niemniej próby są czynione. Artykuł ten stanowi rekapitulację tych wysiłków i nie kończy się gotową propozycją.
2. Informacja jako narzędzie nadawcy
Gazety przynoszą informacje, prasa służy informowaniu — takie stwierdzenia wydawały się oczywiste w przeszłym stuleciu. U zarania naukowego prasoznawstwa dodawano jednak zastrzeżenie, że prasa przynosi nie tylko informacje. Austriacki dziennikarz, autor popularnej lecz i wysoko cenionej (por. opinia Maxa Webera) pracy „Kultura i prasa”, wydanej w Polsce staraniem Kółka Dziennikarskiego we Lwowie w 1905 roku, doktor Emil Lóbl (12) kwestionował istnienie prasy czysto informacyjnej, lecz nie miał wątpliwości, że możliwa jest działalność informacyjna. Pierwszego dowodził względami społecznych warunków odbioru — „nagie fakty są zbyt trudne do pojęcia dla przeciętnego czytelnika” (12, s. 129) — ten „wymaga politycznego ukierunkowania”. Gdyby czytelnika masowego stanowiły „klasy wykształcone”, sytuacja byłaby lepsza, choć i one wykazują się dużym stopniem intelektualnej niesamodzielności. Nie ma więc informacyjnej prasy sensu stricto, skoro serwis informacyjny gazety poprzedzony jest ukierunkowującym artykułem wstępnym. Czynności informacyjne polegają na „udzielaniu najświeższych wiadomości”. Są to być może w intencji dziennikarza „nagie fakty”, lecz obiektywność nie jest nigdy pełna z przyczyn, które są natury warsztatowej i stanowią to, co w literaturze anglosaskiej określa się dziś jako vaiue.
Szybkość relacji narzuca konieczność uproszczeń, nie zapewnia rzetelności, pisanie pod naciskiem chwili przesądza o wartościowaniu. Dziennikarska informacja — pisze Lóbl — nie jest przecież relacją uczonego, który właśnie spod presji aktualności musi się wyzwolić, by zachować konieczny obiektywizm. Subiektywizm relacji praso-