Murder My Sweet [Żegnaj laleczko] [1944] [napisy pl]


00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:25:ŻEGNAJ LALECZKO
00:01:16:Kiedyś byłeś wygadany,|czemu nagle ucichłeś?
00:01:20:Czekasz na natchnienie,|czy na adwokata?
00:01:23:Może nie podoba ci się zarzut morderstwa?
00:01:26:- Może go nie popełniłem.|- Może nie.
00:01:28:Słuchaj, Marlowe, musimy cię przesłuchać.
00:01:31:To nie jest sprawa osobista,|choć cię nie lubimy.
00:01:33:Musimy postępować zgodnie z regułami.
00:01:36:Gdzie jest Randall?
00:01:37:Prosił, żeby z tobą porozmawiać.
00:01:39:- Dziewczyna jest z nim?|- Nie wiem.
00:01:41:- Nic jej nie jest?|- Też nie wiem.
00:01:44:- Kiedy ostatnio ją widziałeś?|- Zapomniałem.
00:01:57:- Jak się czujesz?|- Jak kaczka na strzelnicy.
00:02:00:- Papierosa?|- Poproszę.
00:02:11:Złożysz oswiadczenie?
00:02:14:Chłopcy zarzucają mi parę morderstw.|To prawda?
00:02:19:Mam już pętlę na szyi?
00:02:21:Dobrze by było...
00:02:23:...gdybyś pozwolił mi potrzymać drugi koniec.
00:02:27:Dobra.|Przynieście papier.
00:02:33:Wszystko gotowe.
00:02:34:- Stenograf?|- Tak.
00:02:37:Część opowieści znasz,|gdybym coś pominął...
00:02:39:Zacznij od początku.
00:02:42:Czyli...|od Malloy'a.
00:02:45:Była 7:00. |Na dworze ciemno...
00:02:48:- Co robiłeś tak późno w biurze?|- Jestem jak gołąb...
00:02:51:...który niezależnie od pory,|siedzi na swojej kupie odchodów.
00:02:55:Wróciłem z poszukiwań...
00:02:57:...fryzjera o imieniu Dominic,| jego żona zleciła mi tę pracę.
00:03:01:Nie wziął bym jej,|gdyby nie puste konto w banku.
00:03:06:Nie znalazłem go.
00:03:09:Przypomniałem sobie za to,|jak wielkie jest nasze miasto.
00:03:12:Bolały mnie nogi.
00:03:14:W głowie miałem zamęt.
00:03:16:Butelka nie pomogła...
00:03:19:...więc postanowiłem wyruszyć na łowy.
00:03:24:Tylko miękkie ramiona oplatające szyję,|mogły ukoić moje stargane nerwy.
00:03:29:Niestety luba miała randkę.|Powiedziała jednak...
00:03:33:...że postara się spławić klienta,|i oddzwoni.
00:03:37:Jest coś niesamowitego w ciszy pustego biurowca nocą...
00:03:41:Czułem się oderwany od świata.
00:03:43:Dzwięki dochodzące z ulicy,|nie miały ze mną nic wspólnego.
00:04:00:Znalazłem twoje nazwisko na tablicy.
00:04:04:Tak?
00:04:06:Przyszedłem się z tobą spotkać.
00:04:11:Jesteś prywatnym detektywem?
00:04:14:Zgadza się.
00:04:19:Poszukaj mi kogoś.
00:04:22:Dziś już zamknięte.|Przyjdź jutro.
00:04:26:Szukałem jej w pracy...
00:04:29:...ale zniknęła.
00:04:30:Dobrze.|Jutro.
00:04:41:Pokażę ci gdzie pracowała.
00:04:48:W porządku.|Pokaż mi gdzie pracowała.
00:04:51:Tędy.
00:04:56:Knajpa wyglądała niebezpiecznie...
00:04:59:...ale mnie już nic nie obchodziło.
00:05:00:Dwie dwudziesto dolarówki miło przylegały do mojej piersi.
00:05:04:Próbowałem go sobie wyobrazić zakochanego,|ale nie udało mi się.
00:05:08:Dużo tu zmienili.
00:05:10:Kiedyś mieli scenę i stoliki za parawanami.
00:05:14:Wszędzie kwiaty.
00:05:17:Była słodka jak koronkowe majteczki.
00:05:21:Ruda.
00:05:24:Osiem lat jej nie widziałem.
00:05:27:Od sześciu nie dostałem listu,|ale pewnie miała powody.
00:05:30:- Co robiła? Śpiewała?|- Tak.
00:05:34:Wejdźmy się napić.
00:05:55:Szefie.
00:06:09:- Whiskey. Dla ciebie?|- Whiskey.
00:06:12:Velma się odezwała?
00:06:14:Bardzo mi przykro,|wiem co czujesz...
00:06:16:...ale jej tu nie ma.
00:06:19:Przejmując knajpę zwolniłem wszystkie dziewczyny.
00:06:21:Przedstawienia są kłopotliwe.
00:06:23:Nie chcę problemów.
00:06:31:Kiedyś tu pracowała.
00:06:35:Zapytaj go o Velmę.
00:06:36:Już to przerabialiśmy.|Napij się lepiej.
00:06:51:Pamiętasz Velmę?
00:06:52:Nie niepokój klientów.
00:06:55:Jestem chyba grzeczny?|Niepokoje cię?
00:07:15:Niektórzy goście nie wiedzą kiedy przestać.
00:07:20:Whiskey.
00:07:21:Chodźmy stąd. Osiem lat to kupa czasu.|Nie pamiętają Velmy.
00:07:25:- Kto ci się kazał wtrącać?|- Ty. Pamiętasz mnie?
00:07:30:Ze mną tu przyszedłeś.
00:07:33:Jestem Moose. Łoś.|Dlatego, że jestem taki duży.
00:07:36:- Moose Malloy. Słyszałeś o mnie?|- Może.
00:07:42:Sporo tu zmienili.
00:07:44:Kiedyś mieli scenę,|i parawany.
00:07:46:Już mówiłeś.
00:07:49:Nie podoba mi się tu.
00:08:04:- Powiedziałem ci zbyt wiele?|- Nie.
00:08:07:- Mieliśmy się pobrać.|- Co się stało?
00:08:10:Jak myślisz,|gdzie byłem przez osiem lat?
00:08:12:Łapałeś motylki?
00:08:14:Miałem odłożonych kilka tysięcy.
00:08:17:- Byłeś kiedyś w pace?|- Przelotnie.
00:08:21:Dobra. Znajdziesz Velmę?
00:08:24:- Jak się nazywa?|- Velma. Velma Valento.
00:08:30:- Jak się z tobą skontaktować?|- Ja cię znajdę.
00:08:39:W innym barze wydałem dolara,|zbierając informację.
00:08:42:Mike Florian prowadził knajpę do 1939.
00:08:45:Umarł w 1940|, pijąc kufel piwa.
00:08:48:Interes przejęła żona.
00:08:50:Łatwo ją odnalazłem.
00:08:53:Dziecko nie miało by z tym problemu,|ale Malloy...
00:08:56:...potrzebował do tego prywatnego detektywa.
00:08:59:Była uroczą panią w średnim wieku,|z twarzą jak balon.
00:09:02:Przyniosłem jej butelkę.
00:09:05:Wyglądała na taką,|co lubi popić.
00:09:07:Alkohol dotrzymuje mi towarzystwa.
00:09:13:Ostrożnie.|Nie porozlewaj.
00:09:22:O czym to mówiliśmy?
00:09:24:O rudej dziewczynie Velm'ie Valento...
00:09:26:...która pracowała w barze pani męża,|na Central Avenue.
00:09:30:Kim ty właściwie jesteś?
00:09:34:Proszę.
00:09:39:Prywatny gliniarz.
00:09:41:Tego nie powiedziałeś.
00:09:44:Ale wiedziałam że nie jesteś zwykłym policjantem.
00:09:46:Taki nie przyniósł by mi butelki.
00:09:49:Pamiętasz Velmę?
00:09:51:- Kogo takiego?|- Velmę.
00:09:55:Nie.|Raczej nie.
00:10:00:Mówiłeś że po co jej szukasz?
00:10:02:Dostałem takie zlecenie.
00:10:07:Nie powinnam z tobą gadać...
00:10:11:...ale jak mi się gość podoba,|i przynosi butelkę...
00:10:14:...zrobię dla niego wszystko.
00:10:18:Siedź na krześle, i nie ruszaj się.
00:10:22:Mam pomysł.
00:10:30:Nie podglądaj.
00:11:08:Tylko tyle zostawił mi Mike.
00:11:15:Dokumenty i stare ciuchy.
00:11:17:Miał być rozgłos,|ale nasze dziewczyny nigdy nie trafiły do gazet...
00:11:19:...przynajmniej nie w związku z występami.
00:11:41:Dlaczego schowałaś zdjęcie Velmy?
00:11:44:Oddaj mi je!
00:11:48:Ona nie żyje.
00:11:50:Była taką miłą dziewczyną...
00:11:54:...ale nie żyje.
00:11:55:- Moose bardzo się zmartwi.|- Wiem, ale...
00:12:01:Tak, wyszedł na wolność.|Szuka dziewczyny.
00:12:04:Dlaczego schowałaś zdjęcie?
00:12:07:Nie znam żadnego Moosa.
00:12:10:Wyjdź stąd!
00:12:13:Nie znam Moosa.
00:12:55:Nagle wytrzeźwiała.
00:12:58:Ręka jej nie drżała, była spokojna...
00:13:01:...jak ktoś chcący pochować ofiarę morderstwa...
00:13:06:...jeszcze niepopełnionego.
00:13:14:Witam.
00:13:16:Parę godzin temu wpuściłem jakiegoś faceta.
00:13:18:W pilnej sprawie.|W porządku?
00:13:20:Jest zakochany, żyje w pośpiechu.|Przejdzie mu.
00:13:24:- Przyjemny typ, co?|- Tak.
00:13:28:- Trzeźwy?|- Tak.
00:13:32:Ładnie pachniał.
00:13:50:Pan Marlowe?
00:13:54:Pozwoliłem sobie zaczekać tutaj.
00:13:58:Chłopiec w windzie powiedział,|że niedługo pan przyjdzie.
00:14:01:Kto mnie polecił?
00:14:03:- Słucham?|- Skąd się pan tu wziął?
00:14:06:Postanowiłem...
00:14:08:...zatrudnić prywatnego detektywa.
00:14:11:Jest sobota,|dlatego trudno mi było złapać...
00:14:15:...kogokolwiek pod telefonem.
00:14:18:W informacji powiedziano mi o panu,|postanowiłem wstąpić...
00:14:22:Jestem zajęty.
00:14:24:Nie mogę przyjąć następnego zlecenia.
00:14:27:O co chodzi?
00:14:34:Potrzebują pańskich usług,|jedynie przez kilka godzin, dziś wieczorem.
00:14:38:O północy mam się z kimś spotkać...
00:14:41:...i wpłacić pieniądze..
00:14:43:Lepiej spuść pan z tonu,|bo odlecisz.
00:14:46:Chodzi o szantaż?
00:14:47:Nie zwykłem mieszać się do takich spraw.
00:14:51:Zgodziłem się być pośrednikiem|dostarczającym pieniądze.
00:14:54:- Ile i za co?|- Nie mogę powiedzieć.
00:14:58:I mam trzymać pana za rączkę?
00:15:01:Nie podobają mi się pańskie maniery.
00:15:03:Nie jest pan w tym odosobniony.
00:15:06:Ile mam dostać za tę pracę?
00:15:08:Nie zdążyłem się jeszcze zastanowić.
00:15:11:Ma pan teraz mnóstwo czasu.
00:15:15:Mogę dać panu w twarz.|Wystarczy?
00:15:20:Drżę na samą myśl.
00:15:28:Daję 100 dolarów za kilka godzin pańskiego czasu.
00:15:31:Może pan odmówić,|nic nie ryzykując.
00:15:34:Mojej przyjaciółce skradziono klejnoty.
00:15:37:- Mam je wykupić.|- Gdzie i kiedy?
00:15:40:Mam pojechać samochodem w dość odludne miejsce,|do kanionu koło...
00:15:45:Chwileczkę.
00:15:46:Chce mnie pan wywieść schowanego na tylnym siedzeniu,|w jakieś pustkowie...
00:15:49:- ...by odzyskać klejnoty damy?|- Tego nie powiedziałem.
00:15:52:Jeśli w ogóle coś pan dostanie,|to jedynie kulkę w łeb.
00:15:56:Mogą pana z łatwością załatwić...
00:15:59:...a ja nic na to nie poradzę.
00:16:02:Z pewnoscią wszystko jest zaplanowane.|I nie spodoba im się...
00:16:06:...że pojawi się pan tam ze mną,|Jeden z nas może oberwać.
00:16:09:Obawiam się, że nie mogę panu pomóc.
00:16:14:Jednak przyjmne te 100 dolarów,| i wybiorę się z panem.
00:16:20:Miałem przy sobie forsę,|i to ja prowadziłem.
00:16:36:Ktoś nas śledził.
00:16:37:Nikogo nie widziałem,|ale czułem to przez skórę.
00:16:41:Pełzaliśmy po bagnach...
00:16:43:...a wąż śledził każdy mój ruch.
00:16:46:- Za chwilę dotrzemy do białych słupów.|- Schowaj głowę.
00:16:51:Z tamtąd biegnie ścieżka na dno wąwozu.
00:16:56:Białe słupy.
00:17:06:Nie wychodź.|Ja się rozejrzę.
00:18:37:Sprawdzają czy wykonujesz polecenia.
00:18:54:Wtedy dostałem w głowę.
00:18:57:Czarna przestrzeń otwarła mi się pod nogami.
00:18:59:Zanurkowałem.|Nie było dna.
00:19:04:Czułem się nieźle...|jak amputowana noga.
00:19:25:Dobrze się pan czuje?|Co się stało?
00:20:08:Był zwinięty w pozycji...
00:20:10:...która zawsze znaczy to samo.
00:20:15:Dostał w głowę od amatora...
00:20:18:...lub kogoś,|kto chciał upozorować amatorską robotę.
00:20:22:Zawodowiec nie walił by tle razy.
00:20:28:Lindsay Marriott,|Kingsley Drive.
00:20:34:Twoja opowieść robi się coraz bardziej pokrętna.
00:20:37:Nie wiesz nic o Marriott'cie, |nie wiesz ile pieniędzy miałeś przy sobie i co miałeś odkupić.
00:20:42:Marriott bardzo ci ufał,|dał ci pieniądze.
00:20:45:Niestety ich już nie mam.|Zaraz po tym jak załatwiłem Marriotta...
00:20:48:...a przed tym jak walnąłem się w głowę,|schowałem je w krzakach.
00:20:52:Być może złodzieje klejnotów postanowili zrobić...
00:20:57:...z detektywa wspólnika.
00:20:59:Nie chcieli żebyś ich ścigał...
00:21:01:...dlatego wrobili cię w morderstwo.
00:21:04:Świetnie.
00:21:05:Stałem się więc wtyką mafii,|i Kubą Rozpruwaczem.
00:21:09:Próbowałem wam pomóc.
00:21:11:Przeszedłem 8 kilometrów, z rozbitą głową...
00:21:14:...w poszukiwaniu telefonu.
00:21:16:Zaprowadziłem was do ciała,|którego szukali byście do gwiazdki.
00:21:19:Opowiedziałem wam wszystko co wiem, cztery razy!
00:21:22:Wiem że ta opowieść brzmi dziwnie.
00:21:24:Czasem robię głupie rzeczy...
00:21:27:...ale to szczera prawda.|Mam was już dosyć...
00:21:30:...więc zamknijcie mnie, albo zwlonijcie.
00:21:31:Skoro zacząłęs tak osobiście...
00:21:34:...też mam cię dosyć!
00:21:38:Wolę wygrzebywać resztki ze śmietników,|niż znów cię przesłuchwiać.
00:21:42:- Rozumiem. Nie lubisz mnie.|- Nigdy nie lubiłem, i nie polubię.
00:21:45:Nie jesteś detektywem, lecz desperatem.
00:21:48:Za sześć kawałków dasz się zadźgać.
00:21:50:- Posłuchaj...|- Chcę tylko, żebyś milczał.
00:21:52:Jedno słowo, a zamkniemy cię jako świadka.
00:21:55:Więc to tego typu sprawa,|gazety będą żebrać o strzępek informacji?
00:22:00:Znajdę mordercę.
00:22:02:Akurat.|Chyba w przyszłym stuleciu.
00:22:06:Dobra. Możesz wrócić do domu.
00:22:08:Trzymaj się swojej wersji historii.
00:22:12:Rozgrywaj ją jak ci się podoba.
00:22:14:Tylko trzymaj się z daleka ode mnie,|i kumpli Marriott'a.
00:22:16:Od dawna ich podchodzę,|jestem blisko.
00:22:20:Jeśli popsujesz mi szyki...
00:22:21:...ustawię cię w szeregu podejrzanych,|obok Jules'a Amthor'a.
00:22:27:Tak?
00:22:29:- Amthor też jest w to zamieszany?|- Znasz go?
00:22:33:Znam wielu ludzi w mieście...
00:22:36:...ale o Jules'ie Amthorze,| nigdy nie słyszałem.
00:22:45:Interes się rozkręca.|Ładna babka.
00:22:54:Pan Marlowe? Panna Allison, The Post.
00:22:58:Policja nie chciała zdradzić szczegółów sprawy Marriott'a...
00:23:01:Jak mnie pani znalazła?
00:23:03:Mam przyjaciół w ratuszu.
00:23:06:Wpakuje się pani w kłopoty.
00:23:08:Czy Marriott powiedział panu,|kto skradł jadeid?
00:23:13:Nikt się nie dowie od kogo mam te informacje.
00:23:16:Muszę je jakoś zdobyć.
00:23:20:Zapraszam, panno Allison.|Proszę usiąść.
00:23:24:Nie wiem do kogo należał,|uznałem że to nie mój interes.
00:23:28:- Jak długo znał pan Marriott'a?|- Kilka tygodni. Bo co?
00:23:33:Ciekawa jestem pańskich teorii,|dotyczących tego co się stało, lub miało się stać.
00:23:37:Miałem ich kilka.
00:23:38:- Sama pani notuje, panno Allison?|- Tak.
00:23:43:Nie zawsze jestem tak przenikliwy, panno...
00:23:46:...panno Grayle.
00:23:48:Wciąż się uczę.
00:23:50:Co pani robi poza udawaniem reporterki?
00:23:56:Twarda z pani sztuka.|Szkoda, że policja nie mogła pani przesłuchać.
00:23:59:Ja powiedziałem im jedynie,|że Marriott chciał odkupić biżuterię.
00:24:03:Zdziwiła by ich pani,|informując o jadeicie.
00:24:06:Zna pani Velmę Valento,|panno Grayle?
00:24:09:To zupełnie inna sprawa.
00:24:15:Czy to przyjaciele z ratusza,|powiedzieli pani o jadeicie?
00:24:20:- Do kogo należał?|- Czemu to pana interesuje?
00:24:24:Nigdzie nie zajdziemy,| odpowiadając pytaniami na pytania.
00:24:27:- Ja pytałam pierwsza.|- Dobrze.
00:24:30:Interesuje mnie sprawa jadeitu,|gdyż chciał bym się dowiedzieć...
00:24:33:...kto poza mną,|mógł zabić Marriott'a.
00:24:36:Miałem go chronić za 100 dolarów.
00:24:39:Jestem businessmanem...
00:24:42:...nie lubię zostawiać niedokończonych spraw.
00:24:44:Jadeid należał do mojego ojca.|Proszę otworzyć drzwi.
00:24:47:Marriott twierdził że należy do kobiety.
00:24:49:Mój ojciec jest żonaty.
00:24:52:Naturalnie.
00:24:56:Więc to pani matkę napadli złodzieje?
00:24:59:Nie jest moja matką.
00:25:03:Które z nich tu panią przysłało?
00:25:06:Przyszłam z własnej woli.
00:25:11:Zanim pójdę na policję,|muszę porozmaiwać z pani ojcem...
00:25:15:...i jego żoną.
00:25:18:Proszę otworzyć drzwi.
00:25:25:Znalazłem się w ogródku,|typowym dla przeciętnej rodziny...
00:25:29:...musieli używać kompasu,|żeby sie nie zgubić.
00:25:32:Dom też był w porządku,|trochę mniejszy niż Pałac Buckingham.
00:25:36:Czekałem ąz przedstawi sprawę rodzicom.
00:25:39:Czułem sie tam jak w krypcie,|mauzoleum.
00:25:42:Panie Marlowe.
00:25:54:Panie Marlowe, mój ojciec.
00:25:55:- Bardzo mi przyjemnie.|- Mi równierz.
00:25:57:Miło że pan przyszedł.
00:25:58:To jest pani Grayle.
00:26:05:Zna się pan na jadeitach, panie Marlowe?
00:26:11:Co pan o nich wie?
00:26:13:Są...zielone.
00:26:16:Nie, dziękuję.
00:26:18:Panie Marlowe...
00:26:20:...w naszym kraju nie docenia się jadeitów.
00:26:24:Władcy wschodu...
00:26:26:- Proszę spocząć.|- Dziękuję.
00:26:28:Władcy wschodu, traktowali go z należnym szacunkiem.
00:26:33:Całymi latami szukali,|niektórych jego rodzajów.
00:26:37:Najcenniejszy jest jadeid chiński...
00:26:40:...i ten mnie najbardziej interesuje.|Jest bardzo cenny.
00:26:46:Jak wiekszość starszych panów,|mówiących o swym hobby...
00:26:49:...robię się chyba nudny.
00:26:51:Prosze kontynuować.
00:26:53:Skoro córka wprowadziła pana...
00:26:57:...w całą sprawę...
00:26:59:Tkwiłem w niej już po uszy.
00:27:01:Zakładam, że skradziono panu,|własnie ten rodzaj jadeidu?
00:27:06:Był to cały naszyknik, panie Marlowe.
00:27:08:60 paciorków,|każdy sześcio karatowy.
00:27:12:- A ile był wart?|- Ciezko powiedzieć.
00:27:15:Rząd Chiński posiada trochę większy naszyjnik...
00:27:20:...za który chciano zapłacić 125 tysięcy dolarów.
00:27:25:Chce pan spytać,|dlaczego odważyłam się wyjść wieczorem...
00:27:29:...z domu, ubrana w naszyjnik?
00:27:34:Coś w tym stylu.
00:27:37:Nie wiem.|Postąpiłam nierozsądnie.
00:27:40:Nie powinnam była go wkładać.
00:27:42:Gdzie panią napadnięto?
00:27:44:Wybaczcie mi,|jestem bardzo zmęczony.
00:27:49:Pani Grayle odpowie na wszystkie pana pytania.
00:27:53:Dobranoc.
00:27:59:Oczywiście chcieli byśmy odzyskać naszyjnik, panie Marlowe.
00:28:02:Nie zależy nam jednak na rozgłosie.
00:28:05:Tak. Mnie równierz.
00:28:08:Rozerwijmy się miła rozmową przy drinku.
00:28:13:- Mógł by pan...|- Naturalnie.
00:28:16:Nie sądziłam, że morderstwa interesują dziś...
00:28:19:...atrakcyjnych młodych ludzi.
00:28:23:Kłopoty to moja specjalność.
00:28:25:Ile pieniędzy dała pani Marriott'owi?
00:28:27:8 tysięcy.
00:28:28:- Niezbyt wiele.|- Niezbyt.
00:28:30:Nie znali jego prawdziwej wartości.
00:28:35:Kto mógł wiedzieć,|że założy pani tamtego wieczora naszyjnik?
00:28:38:Moja pokojówka,|ale jest poza podejrzeniami.
00:28:41:- Ufam jej.|- Dlaczego?
00:28:43:Niektórzy wzbudzają we mnie zaufanie.
00:28:46:- Na przykjład, pan.|- Ufała pani Marriott'owi?
00:28:49:Tylko w niektórych sprawach,|do pewnego stopnia.
00:28:54:Myślałam, że detektywi dużo piją.
00:28:57:Niektórzy owszem.
00:28:59:Inni tylko zachęcają do picia.
00:29:03:- Opowiedzieć panu o napadzie?|- Bardzo proszę.
00:29:06:Byliśmy na tańcach,|Marriott odprowadzał mnie do domu.
00:29:09:- Gdzieś się zatrzymaliście?|- Niedaleko stąd.
00:29:12:Czy to ważne?
00:29:14:na razie nie.
00:29:16:Z iloma mężczyznami, oprócz Marriott'a...
00:29:18:...umawia się pani na tańce?
00:29:21:Kocham swojego męża.
00:29:23:Niestety nie może już stepować.
00:29:26:Zna pani Jules'a Amthor'a?
00:29:28:- Lin coś o nim mówił. Bo co?|- Nie wiem.
00:29:30:Policja kazała mi zostawić go w spokoju.|Zaczął mnie interesować.
00:29:34:- To niegrzeczny chłopiec?|- Jak wiekszość przyjaciół Lin'a.
00:29:38:On sam też był niezłym ziółkiem...
00:29:41:...ale miłym.
00:29:44:W gazecie nie napisali o zabójstwie.
00:29:48:- Jak...|- Od uderzenia.
00:29:51:Wyglądał jak by słoń rozdeptał mu głowę.
00:29:53:Straszne.
00:29:56:Czuję się za to odpowiedzialna.|Wydawało nam się, że łatwo będzie...
00:30:01:...wykupić naszyjnik.
00:30:02:Próbuję jakoś powiązać morderców z tymi co mnie napadli...
00:30:07:...ale nie potrafię.|Ten napad był dziwny.
00:30:10:Złodzieje zwrócili mi pierścień,|równierz wiele warty.
00:30:15:- Co ma z tym wspólnego Amthor?|- Nie wiem.
00:30:17:Udaje medium,|ale to szarlatan.
00:30:22:Lin poszedł kiedyś do niego.|Sądził wtedy, że jest rzeźbiarzem.
00:30:26:Nie był jednak pewien swoich zdloności.
00:30:28:Chciał sie dowiedzieć czy ma szansę.|Bał się porażki.
00:30:34:Ciekawe czy przyjął by moja sprawę.
00:30:45:- Kto to był?|- Ann.
00:30:49:Dziwne dziecko.
00:30:58:Pomoże mi pan?
00:31:00:Z miłości, czy za pieniądze?
00:31:05:Ile wynosi stawka detektywa?
00:31:08:Im więcej, tym lepiej.
00:31:10:- Kiedy może pan zacząć?|- Już zacząłem.
00:31:13:Gdzie mogę znaleźć Amthor'a?
00:31:14:Spróbuję was umówić.|Jest bardzo niedostępny.
00:31:18:- Tak?|- Przyszedł pan Amthor.
00:31:21:Proszę go wprowadzić.
00:31:24:Proszę tak na mnie nie patrzeć.
00:31:28:Nie wiedziałam że przyjdzie.|Nie widziałam go od miesięcy.
00:31:35:Co pan robi wieczorami?
00:31:37:Spedzam je na policji.
00:31:40:- A gdy wieczór się kończy?|- Siedzę za kratkami.
00:31:43:Ciekawe czego on chce.
00:31:45:Przepraszam.
00:31:48:To jest pan Marlowe, pan Amthor.
00:31:50:Pan marlowe jest prywatnym detektywem.|Był z Lin'em kiedy...
00:31:53:Nie spisałem się jako ochroniarz...
00:31:56:...dlatego podjąłem śledztwo.
00:31:59:Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej.|Byłem w szoku.
00:32:03:Nie mogę uwierzyć.
00:32:05:Tak bliski przyjaciel...
00:32:09:- Jak do tego doszło?|- Mam kilka teorii.
00:32:12:Pomoże mi je pan rozpracować?
00:32:14:Kiepski ze mnie detektyw,|panie Marlowe, jestem...
00:32:17:Wiem, wiem.|Niedostępny.
00:32:20:W czym moge pomóc?
00:32:22:Wczoraj byłem na policji.|Nie z własnej woli.
00:32:26:Założyli, że skoro znałem Marriott'a,|muszę znać równierz pana.
00:32:29:Nie pozwolili mi się do pana zbliżać.
00:32:32:A wygląda pan nieszkodliwie.
00:32:34:Z przyjemnością z panem porozmaiwam,|jeśli...
00:32:37:Proszę zostawić numer, pani Grayle.
00:32:41:Przyniosę włąsną kryształową kulę,|proszę się nie kłopotać.
00:32:54:- Jak mam się stąd wydostać?|- Tędy, proszę pana.
00:33:03:Wejść.
00:33:06:Na łóżku.
00:33:12:Ponad miesiąc nie robił pan prania.
00:33:15:Zakochał się pan?
00:33:17:Przynieś te rzeczy jutro.
00:33:30:Miłe mieszkanie jak na detektywa.
00:33:34:Mnie też się podoba.
00:33:36:Jak się zostaje detektywem?
00:33:40:Mogę cię trochę powypytywać?
00:33:43:Większość z nas to byli policjanci.|Wyrzucili mnie z policji.
00:33:45:- Za niekompetencje?|- Za pyskowanie.
00:33:49:Miałem równierz ciekawe dzieciństwo,|ale nie przyszłaś tu słuchać mojej biografii.
00:33:53:Chcesz wiedzieć co powiedział Amthor?
00:33:56:Zatrudniam cię oficjalnie.
00:33:58:Możemy uznać to jako zaliczkę?
00:34:04:Niech będzie.
00:34:07:Jeśli policja do ciebie przyjdzie,|odeślij ich do mnie.
00:34:09:Nie chciałem mieć nic wspólnego ze sprawą...
00:34:12:- ...ale przekonałaś mnie.|- Muszą o mnie wiedzieć?
00:34:16:To ci się nie podoba?
00:34:17:Staramy się żyć z boku.
00:34:19:Mój mąż nie cierpi rozgłosu.
00:34:23:Jest słabego zdrowia.
00:34:25:Załatwię to.|Jak poszło z Amthor'em?
00:34:28:Jestem uparta.|Nie lubię być popędzana.
00:34:30:Sądząc po ubiorze,|zatrzymałaś się tu po drodze do miasta...
00:34:35:Miałam nadzieję,|że zaprosisz mnie na drinka.
00:34:38:Nigdy nie odpoczywasz, prowadząc sprawę?
00:34:40:W miejscach publicznych nigdy.|Za duży tłum.
00:34:43:Lubisz Coconut Beach Club?
00:34:45:Nigdy tam nie byłem.|Zamawiam dania na wynos.
00:34:47:Spodoba ci się.
00:34:49:Może trochę złagodniejesz.
00:34:53:Tam trzeba się elegancko ubrać.
00:34:57:Za chwilę będę gotowy.
00:35:29:- Muszę przypudrować nos.|- Jest przypudrowany.
00:35:46:Panie Marlowe.
00:35:48:Słuchaj...
00:35:50:...lubię cie,|ale za stary jestem na gierki.
00:35:53:Jeśli jesteś zazdrosna o macochę,|porozmaiwamy o tym jutro.
00:35:56:Ona zaraz tu przyjdzie.|Nie pokłócicie się w miejscu publicznym.
00:36:00:Nie martw się.|Wywiodła cię w pole.
00:36:02:Już jej tu nie ma.
00:36:04:- Co masz na myśli?|- Dowiesz się.
00:36:07:Muszę ci coś przekazać.
00:36:09:Powiedz mi, jesteś międzynarodowym szpiegiem...
00:36:13:...czy założyłaś podsłuch w całym mieście?
00:36:15:- O co cię poprosiła?|- Nie usłyszałaś?
00:36:19:O pocałunek,|i odszukanie nadajnika.
00:36:21:Tylko nie wiem czy w takiej kolejności.
00:36:24:Podobno jesteś businessmanem.|Dobrze.
00:36:27:Przebiję każdą stawkę,|jeśli obiecasz...
00:36:30:...trzymać się od niej z daleka,|i zapomnieć o całej sprawie.
00:36:34:O co chodzi?|Czemu mi się tak przygladasz?
00:36:37:Nie wiem.
00:36:39:Nie jestem chyba pierwszą osoba,|która próbuje cię przekupić.
00:36:43:Mam wrażenie,|że widziałem cię w którymś z pięknych snów.
00:36:46:- W jednym z najlepszych.|- Zgodzisz się na tysiąć dolarów?
00:36:55:Więc?
00:36:59:Zaraz wrócę.
00:37:11:Zostaw tę lalę.
00:37:12:Chcesz mnie całkiem pozbawić życia towarzyskiego?
00:37:15:Zostaw ją.
00:37:16:Jestem dorosły,|umiem wysmarkać nos.
00:37:19:Przestań mnie sledzić,|bo się zdenerwuję.
00:37:22:- Zostaw ją. Musisz kogoś poznać.|- Spokojnie.
00:37:25:Jeszcze 10 sekund i odpadna mi palce.
00:37:28:- Musisz kogoś poznać.|- Dobrze!
00:37:47:Oferta wciąż aktualna.
00:38:00:Podobają ci się tancerki?
00:38:05:- Ładne.|- Chodź. Miałeś mi kogoś przedstawić.
00:38:53:Nie możemy wejść od frontu?|Twój kumpel zalega z czynszem?
00:39:01:No już.
00:39:06:To część garderoby.|Rzadko jej używam.
00:39:50:W ładny dzień, panie Marlowe,|można zobaczyć statki w porcie San Pedro.
00:39:57:Przywiózł pan kryształową kulę?
00:40:05:Nie rozumiem.
00:40:06:Więc nie wszystko pan jednak pojął?
00:40:09:Zawsze lubiłem detektywów mających dar przewidywania...
00:40:14:...nawet jeśli był czysto wyimaginowany.
00:40:17:Spytaj go teraz.
00:40:18:- Cierpliwości.|- Spytać o co?
00:40:20:- Nie możesz sam zadać pytania?|- Spokojnie wielkoludzie.
00:40:23:Szef chce z nim pogadać.
00:40:32:Chciał się pan dowiedzieć,|co łączy mnie z policją.
00:40:36:Gdy idę w odwiedziny,|zwykle wchodzę frontowymi drzwiami.
00:40:40:To taki wybieg,|żeby zbić pana z tropu.
00:40:43:Łatwiej uświadomić sobie człowieczeństwo.
00:40:47:Skąd pan zna Malloy'a?
00:40:50:Mój drogi panie Marlowe...
00:40:51:...zauważyłem, że ma pan niepokojącą|tendencję do szybkich zmian tematów.
00:40:56:To charakterystyczne dla pana pokolenia.
00:40:58:Ale tym razem, musimy postępować|według ciągu logicznego zdarzeń.
00:41:02:Co do policji...
00:41:05:Mają lub próbują coś na pana zdobyć.
00:41:07:Tego jednak mi pan nie powie.
00:41:11:Chciałem się z panem spotkać.
00:41:15:Co jest grane?
00:41:18:Wykonuję trudny zawód.
00:41:22:Nazywają mnie...
00:41:24:...Szarlatanem,|dlatego że wyprzedzam epokę w dziedzinie leczenia ponadnaturalnego.
00:41:27:Oczywiście są ludzie,|którzy chcieli by przedstawić mnie w złym świetle.
00:41:31:Z pewnością to oni nasłali na mnie policję.
00:41:35:To tyle.
00:41:37:Przykro mi jeśli zburzyłem|pańskie teorie dotyczące mojej osoby, ale...
00:41:41:Moja teoria jest prosta...
00:41:45:Marriott szantażował kobiety.|Był miły...
00:41:48:...lubiany przez kobiety,|interesował się modą.
00:41:53:Nie działał jednak sam. |Ktoś mówił mu którą warto omamić.
00:41:57:Zabierał panią na tańce...
00:42:00:...i telefonicznie informował kompanów,|gdzie warto szukać biżuterii.
00:42:04:Więc tak widzi pan Marriott'a i mnie?
00:42:10:To obrzydliwe.|Jestem rozczarowany.
00:42:17:Wrócił kolekcjoner broni.
00:42:20:Bardzo mnie pan rozczarował.
00:42:23:Pańskie myślenie jest nieuporządkowane.
00:42:28:Przygnębił mnie pan.
00:42:30:Gdyby ta teoria była prawdziwa...
00:42:33:...był bym w posiadaniu naszyjnika pani Grayle.
00:42:35:- Chyba że coś poszło nie tak.|- Na przykład?
00:42:38:Marriott mógł stracić zimną krew,|i zadzwonić po prywatnego detektywa.
00:42:43:Takiego który zgodzi się nadstawić karku za 100 dolarów.
00:42:46:Jednak ten mógł go przechytrzyć.
00:42:48:Postanowił zdobyć naszyjnik dla siebie.
00:42:51:Pański hipotetyczny detektyw...
00:42:54:...mógł by zechcieć rozstać się z naszyjnikiem,|za odpowiednią sumę.
00:42:58:Owszem, gdyby go miał.
00:43:00:Jak odpowiednia była by suma?
00:43:02:Ciężko stwierdzić bez obejrzenia naszyjnika.
00:43:06:Detektyw mógł by blefować,|chcąc zdobyć informacje.
00:43:09:Gdyby tak było, to wielki myśliciel|spróbował by użyć siły.
00:43:14:Nie polecał by pan tego?
00:43:18:Mógł by pan przez jakiś czas kiepsko wygladać.
00:43:23:Nie musimy skakać sobie do gardeł, panie Marlowe.
00:43:26:Ani stosować wybiegów.
00:43:29:Chcę odkupić naszyjnik.
00:43:31:Jeśli go pan posiada,..
00:43:33:...lub może zdobyć.
00:43:35:A jeśli go nie mam...
00:43:37:...lub nie zechcę sprzedać?
00:43:44:Powiedział ci?
00:43:46:Nie chce powiedzieć gdzie ona jest.
00:43:49:Dałem ci pieniądze.
00:43:51:- Masz mi powiedzieć gdzie jest Velma.|- A kto powiedział że ją znalazłem?
00:43:57:- Nie żartuj sobie ze mnie.|- On kłamie. Wie gdzie jest dziewczyna.
00:44:01:Spokojnie.|Zdobędziemy informacje.
00:44:06:Jak poznałeś tych oszustów?
00:44:09:On jest w porządku.
00:44:11:Powiedział mi o tobie.
00:44:13:Oszalał, jeśli twierdzi że wiem gdzie jest Velma.
00:44:15:Masz odwalić za niego brudną robotę.|Myśli że ja mam biżuterię. Jego zapytaj o Velmę.
00:44:19:- Dałem ci forsę.|- I dobrze, nie wariuj.
00:44:22:- Gdzie ona jest?|- Nie wiem, idioto.
00:44:24:Gdzie naszyjnik?|Powiedz, a powstrzymam go.
00:44:27:Nie wolno mnie bić.
00:44:37:Daj mu odetchnąć.
00:44:40:- Gdzie naszyjnik?|- Nie mam go.
00:44:42:Dobra. Jeszcze trochę.
00:44:47:Puść. Nie wie.
00:44:56:Mógł bym dać ci nauczkę, ale po co?
00:45:00:Jesteś podłym człowiekiem,|żyjesz na podłym świecie.
00:45:03:Jeden przebłysk roztropności,|i był byś kimś.
00:45:06:Co ty na to?
00:45:13:Cieszę się, że mnie uderzyłeś.
00:45:17:To mi bardzo pomogło.
00:45:26:Czarna otchłań znów się otworzyła.|Zanurkowałem.
00:45:31:Pamiętam że gdzieś szedłem.
00:45:34:Nie z własnej woli.
00:45:37:Potem miałem dziwny sen.
00:45:41:Nigdy wcześniej go nie miałem.
00:45:50:Gdzie naszyjnik?
00:46:11:Nie wolno mnie bić.
00:47:00:Okno było otwarte,|ale dym nie uciekał.
00:47:04:Był jak pajęczyna utkana przez tysiące pająków.
00:47:08:Ciekawe dlaczego zgodziły się współpracować.
00:47:19:Ratunku!
00:47:26:Co cię tak bawi?
00:47:31:- Dym.|- Dym cię śmieszy?
00:47:39:- Gdzie ja jestem?|- Chcesz wiedzieć gdzie jesteś?
00:47:43:Coś jeszcze?
00:47:45:Drzwi są za małe.
00:47:50:A schody z ciasta.
00:47:51:To wariat.|Jak sądzisz?
00:47:57:Daj spokój.
00:47:59:- Chyba znów się zdrzemnę.|- To dobry pomysł.
00:48:24:Bolało mnie gardło...
00:48:26:...nie miałem czucia w palcach...
00:48:30:...moje dłonie przypominały kiście bananów.
00:48:41:Ciekawe czym mnie tak nafaszerowali.
00:48:44:Chcieli żebym był cicho,|czy żebym powiedział co wiem.
00:48:48:Może i jedno, i drugie.
00:48:56:Dobra Marlowe, powiedziałem sobie,|jesteś twardzielem.
00:49:00:Byłeś już ogłuszony, duszony,|straszony bronią...
00:49:05:...i nafaszerowany prochami,|jak pijana mysz.
00:49:09:Teraz musisz zdobyć się na bohaterski czyn...
00:49:12:...założyć spodnie.
00:49:43:Dobra, durniu,|chodź i mów do siebie.
00:49:47:O czym? O niczym.|O wszystkim.
00:49:50:Mów i spaceruj.|Trzeba się stąd wydostać.
00:49:55:Ale miękkie łóżko.
00:49:57:Nie zbliżaj się!
00:50:01:Chodź!
00:50:13:Nie wiem jak długo spacerowałem.
00:50:16:Nie miałem zegarka.
00:50:17:Zresztą i tak nie zmierzył by tego rodzaju czasu.
00:50:30:Mogłem już z kimś pogadać.
00:51:11:Ratunku! Ratunku!
00:51:21:To na uspokojenie nerwów.
00:52:43:Dzwonek nic ci nie pomoże, doktorku.
00:52:45:Dałem pielęgniarzowi środek nasenny.
00:52:54:Chorował pan przez trzy dni,|jest pan bardzo chory.
00:52:58:Nie powinien pan wstawać.
00:53:05:Śniły mi się koszmary.|Miałem głupie sny.
00:53:09:Spałem.
00:53:10:Obudziłem się w pokoju pełnym dymu.
00:53:13:Byłem chory.|Zamiast białych myszek, widziałem dym.
00:53:18:Ale to już mineło.
00:53:22:- Co pan mówił?|- Nic nie mówiłem.
00:53:26:Każdy człowiek ma coś do powiedzenia.
00:53:28:Więc lepiej powiedz co tu jest grane.
00:53:31:Jestem doktor Sonderborg.
00:53:33:Cierpi pan na zatrucie narkotykowe.
00:53:36:Które pan spowodował?
00:53:39:Proszę się przyznać doktorze Jekyll!|Jestem dziś w szalonym nastroju!
00:53:43:Mam ochotę zatańczyć w pianie.|Słyszę głos kostuchy.
00:53:48:Od tygodnia nikogo nie zastrzeliłem.
00:53:51:Mógł pan umrzeć.|Podałem panu digitalinę.
00:53:56:I coś żebym zaczął mówić?|O czym?
00:54:01:Może o naszyjniku z jadeitów,|którego nie posiadam?
00:54:03:Dobrze, więc zmyślam, tak?
00:54:06:Spodobałem się pańskiemu klientowi?|A może Amthor się rozczarował?
00:54:14:Nie wolno go rozczarowywać.
00:54:17:To go wpędza w depresję.
00:54:23:Źle się pan czuje, panie Marlowe?
00:54:26:Może pan zemdleć.|Powinien pan wrócić do łóżka.
00:54:31:Proszę mi to dać.
00:54:37:Proszę o broń.
00:54:41:Broń, proszę.
00:54:44:Radzę panu...
00:54:47:Powinien się pan jednego nauczyć, doktorku.
00:54:50:Ludzie którzy trzymają broń,|mają nad pozostałymi przewagę.
00:54:54:Zaraz pan zemdleje, panie Marlowe.
00:54:57:Nie sądzę!
00:55:10:Było mi bardzo miło.
00:55:35:- Zajęte.|- Słuchaj...
00:55:38:Nie ma mowy.
00:55:59:Kiepsko wyglądasz.|Nie trzeba było mnie bić.
00:56:03:- Zamorduję cię.|- Nie lubię walczyć.
00:56:05:- Więc tak wyrażasz miłość?|- Chcę żebyś dalej szukał Velmy.
00:56:11:Jesteś kompletnym świrem.
00:56:14:- Kazał mnie śledzić.|- Kto? Nasz wielki myśliciel Amthor?
00:56:19:- Żartował ze mnie.|- I to jak.
00:56:22:Machał ci marchewką przed nosem,|żebyś nie znalazł dziewczyny.
00:56:26:Nikt nie powinien jej znaleźć.|Ma dla niej inne plany.
00:56:33:- Kiepsko wyglądasz. Jak ci pomóc?|- Zawołaj mi taksówkę.
00:56:42:- Słuchaj!|- Weźniesz mojego przyjaciela.
00:56:45:Czekam na klienta.|Nie widzisz znaku?
00:56:53:- Węź mojego przyjaciela.|- Jasne.
00:57:00:Powiedziałem coś nie tak.
00:57:02:Za szybko chciał się mnie pozbyć.
00:57:05:Jego umysł pracował.
00:57:06:Nie wiem jakim cudem.|W złym momencie się obudził.
00:57:12:Chciałem pojechać do domu i zasnąć na 100 lat...
00:57:15:...ale...
00:57:16:...Nulty miał moje mieszkanie na oku.
00:57:19:Dlatego postanowiłem wstąpić do Ann,|i sprawdzić czemu mieszka sama...
00:57:24:...i czy jej to odpowiada.
00:57:46:- Czego chcesz?|- Kawy, jajek i szkockiej z wodą.
00:57:50:- Idź sobie.|- Przepraszam.
00:57:58:Ładny dom.
00:58:07:Czemu tu mieszkasz?|Zabrakło miejsca w pałacu?
00:58:10:Mogła byś spać w sali balowej?
00:58:12:A może ci się tam nie podoba?
00:58:20:Policja za mną węszy.
00:58:22:Pełno ich w moim mieszkaniu i biurze.
00:58:25:Chętnie z nimi pogadam,|ale jeszcze nie w tej chwili.
00:58:29:- Zamieszkam z tobą przez parę dni.|- Jesteś pijany. Wynocha.
00:58:34:Nie tak wita się ukochanego...
00:58:36:...gdy ten powraca znad grobu.
00:58:39:Helen umówiła mnie z Amthor'em|i jego wybuchowymi kumplami.
00:58:42:- Co ci zrobili? Co się stało?|- Spędziłem rozkoszne trzy dni.
00:58:47:Chyba nie powinienem być wśród żywych...
00:58:51:- Powtórz to.|- Co?
00:58:54:Ostatnie słowa.
00:58:56:Coś ci zrobili? Co się stało?
00:59:02:O co chodzi?
00:59:05:Czemu się we mnie tak wpatrujesz?
00:59:10:Co robiłaś w kanionie w noc zabójstwa Marriott'a?
00:59:13:Przypomniałem sobie.
00:59:15:Leżałem na brzuchu po ciosie w głowę...
00:59:18:...ktoś oświetlił mnie latarką,|i spytał "jak się czuję"?
00:59:21:A potem spytał "co się stało"?|Tak, to była dziewczyna.
00:59:25:Ruda dziewczyna, o krzywym nosie,|i ładnej figurze.
00:59:30:- Nie zabiłam Marriott'a.|- A jednak tam byłaś.
00:59:33:Wiedziałaś że akcja tam się rozegra.
00:59:35:Pewnie podsłuchałaś jak Helen i Marriott...
00:59:38:...dobijają targu.
00:59:42:Widziałaś, że Marriott się do niej przymilał.
00:59:44:- Nie podobało ci się to.|- Nie zabiłam go.
00:59:46:Ale go nie lubiłaś,|podobnie jak wszystkich przyjaciół Helen.
00:59:49:- Chcesz ją wychować?|- Nienawidzę jej!
00:59:52:To bez sensu.
00:59:53:Nienawidzę jej, ale wyszła za mojego ojca,|któremu na niej zależy.
00:59:57:Kocham go bardzo,|kocham go nad życie.
01:00:01:Nie jesteś w stanie pojąć głębi takiego uczucia,|bo nie ma nic wspólnego z pieniędzmi.
01:00:06:Nie chcę żeby ktoś go skrzywdził.
01:00:08:Człowiek zabawiający się z jego żoną...
01:00:10:...ktoś taki jak Marriott,|z pewnością nie był by mu miły.
01:00:12:To on mógł zabić Marriott'a.| Takie rzeczy się zdarzają.
01:00:16:- Wiek zazdrosnego męża się nie liczy.|- Ojciec by tego nie zrobił.
01:00:19:Też w to nie wierzę, a jednak.
01:00:23:Układam klocki w układance.|I wciąż większość nie pasuje.
01:00:27:Jak to się stało że już następnego dnia|zjawiłaś się u mnie w przebraniu reporterki?
01:00:40:- Czyje to pismo?|- Znalazłam to przy Marriott'cie.
01:00:42:Przejrzałaś mu kieszenie?|Masz silny żołądek.
01:00:46:- Może zatrudnisz się u mnie?|- Jestem zaszczycona.
01:00:49:Mam randkę.|Idź do domu.
01:00:52:Mówiłem że nie mogę.|Na wycieraczce siedzi pan Nulty...
01:00:56:...który próbuje udawać gliniarza.
01:00:59:Niestety nie udaje mu się.
01:01:02:Pozbądź się go.
01:01:03:Powiedz że zjesz miłą kolację ze mną.
01:01:11:- Tak?|- Chcę zamienić słówko z twoim chłopakiem.
01:01:14:- Nie wiem o co...|- Proszę wejść, poruczniku.
01:01:16:Przepraszam.
01:01:18:Ciągle ktoś mi przerywa randki.
01:01:20:Szukam cię od trzech dni.|Idziemy.
01:01:23:Właśnie siadaliśmy do jajek na miękko.|Przyłączysz się?
01:01:26:Ostatnim razem dałem ci pewną radę.
01:01:29:- Nie posłuchałeś.|- Nie niepokoiłem Amthor'a.
01:01:33:Nie zdążyłem. Sam mnie dorwał...
01:01:36:- ...i wspaniale mnie potraktował.|- Co się wydarzyło?
01:01:41:Co mi dasz za informacje?|Sprawa jest prosta.
01:01:44:Chcesz dorwać Amthor'a,|pomogę ci.
01:01:46:Trochę mnie zdenerwował,|zdradzę ci kilka sekretów.
01:01:50:Ale dopiero po kolacji.
01:01:54:- Dobra.|- Wejdź, Nulty. Czuj się jak w domu.
01:01:59:Amthor to twardy drań.
01:02:01:Kradnie i sprzedaje biżuterię...
01:02:04:...napalonych kobietek o sprzedanych sercach.
01:02:06:- Marriott był jego pośrednikiem.|- Przejdźmy do sedna.
01:02:11:Marriott miał wykupić naszyjnik z jadeitów...
01:02:14:...warto 100 tysięcy dolarów,|należący do jednej z pacjentek Amthor'a.
01:02:19:Być może chciał wykiwać Amthor'a,|dlatego zginął.
01:02:23:- To sama teoria. Idziemy.|- Amthor myślał że ja mam naszyjnik.
01:02:26:Pomylił się. Nie miałem jadeitów|i nie chciałem mówić.
01:02:30:Dlatego zabrał mnie do szpitala...
01:02:34:...gdzie już czekał pewien lekarz,|o nazwisku Sonderborg...
01:02:38:...z narkotykami.|Szpital jest na rogu 23-iej i Descanso.
01:02:46:- Kto jest właścicielką naszyjnika?|- Pacjentka Amthor'a.
01:02:50:- Jak się nazywa?|- Nie wiem.
01:02:55:Przepraszam panią za najście, panno Grayle.
01:02:57:Kiedy była pani ostatnio w posiadłości ojca?
01:03:01:Kilka dni temu.|Czy coś się stało?
01:03:05:Tym razem kupuję twoją opowieść.|Nie pomagaj mi jednak zbyt często.
01:03:09:Bo będę musiał cię zamknąć.
01:03:16:- Skąd wiedział o mnie?|- Nie wiem.
01:03:19:Tak już jest, jak gliniarz kończy studia.|Staje się za mądry.
01:03:23:Pomaluj się.|Jedziemy do Pałacu Buckingham.
01:03:28:Co się stało?
01:03:29:Dziwne,|co trzeci dzień robię się głodny...
01:03:32:...i muszę coś zjeść.
01:03:44:Masz w domu żyletkę?
01:03:46:Nieważne. Wstąpimy po drodze do mnie. |Zmienię przy okazji garnitur.
01:03:51:Mam już tego dosyć.
01:03:55:- Za stary jestem na taką robotę.|- Według mnie jesteś wariatem.
01:04:00:Jedziesz z pieniędzmi niewiadomo dokąd.
01:04:04:Każdy może cię sprać...
01:04:07:...albo otruć...
01:04:08:...a ty brniesz dalej.
01:04:12:Nawet nie wiesz po czyjej jesteś stronie.
01:04:15:Nie wiem tego równierz o pozostałych graczach.|Ciekaw jestem kim w ogóle oni są.
01:04:20:Cokolwiek się będzie działo,|wierz w uczciwość ojca.
01:04:22:- To dobry człowiek.|- Spokojnie.
01:04:25:Randall przyszedł tu,|bo wiedział o romansie Marriotta z Helen.
01:04:28:Jeszcze nie dotarł do twojego ojca,|choć jest niedaleko.
01:04:32:Daruj sobie wodę,|chcę czystą szkocką.
01:04:52:Pewnie jest w gabinecie.
01:05:05:Ojcze.
01:05:08:- Co ty chciałeś zrobić?|- Nie wiem. Bałem się.
01:05:13:- I wciąż się boję.|- Była tu policja?
01:05:16:- Tak. O co im chodzi?|- Jeszcze nie wiemy.
01:05:19:Rozmawiali z pańską żoną?
01:05:21:Nie widziałem jej od wczoraj rana.|Myślałem...
01:05:25:- ...że jest z panem?|- Co panu powiedzieli?
01:05:29:Interesował ich nasz domek na plaży.
01:05:32:Wynajęliśmy go panu Marriott'owi,|przez mój bank.
01:05:36:To pewnie powstrzyma Randalla na parę dni.
01:05:38:- Dobrze. Obejrzyjmy go.|- Chciał bym prosić, żeby pan tam nie szedł.
01:05:42:- Tak, dlaczego?|- trzeba położyć kres tej sprawie.
01:05:44:- Posuwacie się za daleko.|- Albo za blisko?
01:05:49:Nie twierdzę, że zabił pan Marriott'a,|choć miał pan niezły motyw.
01:05:54:Policja jest rozwścieczona własną bezradnością.
01:05:57:Musimy znaleźć winnego.
01:05:58:Pracuję dla państwa, ale...
01:06:01:...nie pozwalam soba sterować.
01:06:03:Zrezygnuję ze sprawy.
01:06:07:Pan wybaczy, panie Marlowe.
01:06:11:Pan wybaczy.
01:06:14:Nie muszę mówić,|że jestem starym człowiekiem.
01:06:18:Kocham w życiu tylko dwie rzeczy,|jadeity i moją żonę.
01:06:22:No i oczywiście córkę.
01:06:25:Jednak żona jest najważniejsza.
01:06:28:- Nie sądzi pan że jest piękna?|- Owszem.
01:06:31:Piękna i ponętna.
01:06:35:Być może sądzi pan,|że stary człowiek nie powinien mieć młodej i pięknej żony.
01:06:41:Oszukiwałem się przez długi czas...
01:06:45:...wmawiając sobie,|że wyszła by za mnie...
01:06:47:...nawet gdybym nie był bogaty.
01:06:51:Ta myśl była mi bardzo miła.
01:06:52:Byłem szczęśliwy.
01:06:59:Teraz ją tracę.|Nie wiem dlaczego.
01:07:02:Nie rozumiem co się stało.|Tracę ją.
01:07:06:Ironia losu sprawiła,|że stało się to z powodu jadeitu...
01:07:09:...i śmierci człowieka...
01:07:12:...który na śmierć zasłużył swym zachowaniem.
01:07:17:A jednak, nie żyje z powodu naszyjnika.
01:07:21:To musi się skończyć.
01:07:25:Musimy zakończyć ten krąg zbrodni!
01:07:35:Co mam robić?
01:07:36:Zaprzestać śledztwa.|Zakończyć sprawę.
01:07:40:Zapłacę panu.
01:07:43:Wreszcie zaczynam rozumieć.|Choć jest inaczej niż sądziłem.
01:07:47:Zostałem wciągnięty do sprawy za pomocą pieniędzy,|a teraz mam się wycofać...
01:07:51:...równierz biorąc pieniądze.
01:07:54:Wszyscy chcą żebym zaniechał śledztwa.
01:07:58:Dobrze.|Proszę wysłać czek pocztą.
01:08:02:I dorzucić wycieczkę do Meksyku.|Bo jak nie mam co robic, zaczynam się nudzić.
01:08:08:Zaraz wrócę.
01:08:20:- Masz klucz do domku na plaży?|- Mówiłeś...
01:08:23:Musiałem się zgodzić.|Co do niego, nie mam wątpliwości.
01:08:28:Takich spraw nie kończy się od razu.|Nawet jeśli ja się wyłączę...
01:08:32:...czy to powstrzyma policję?|Helen? Ciebie?
01:08:36:- Jak to "powstrzyma Helen"?|- Nie wiem.
01:08:38:Gdybym znał wszystkie odpowiedzi,|był bym geniuszem.
01:08:41:Rak nie przestanie się rozwijać,|tylko dlatego że go poprosisz.
01:08:44:Jesteś wstrętny.|Czerpiesz chorą satysfakcję...
01:08:49:...patrząc na cierpienia duchowe innych!
01:08:52:Każdy zmierza do przepaści.
01:08:55:Ty równierz.
01:08:57:Trzymasz się kurczowo czegoś,|co w ciebie uderzy.
01:09:00:Jeśli nie przerwę śledztwa,|twój upadek będzie mniej bolesny.
01:09:04:Może dlatego zostaję.|Zabito mojego klienta.
01:09:08:Nie puszczę tego płazem.|Nie chcę żeby moje dzieci myślały...
01:09:13:...że zadźgałem jakiegoś gościa.
01:09:19:Ty prowadzisz.
01:09:44:- To ty?|- Co ja?
01:09:47:Pachniesz drogimi perfumami.
01:09:52:Przystojniak.
01:10:22:- Ktoś tu był.|- Wiem.
01:10:27:Po zabójstwie,|Randall zawsze sprawdza...
01:10:30:...dom ofiary.
01:10:37:Spójrz.
01:10:43:- Czy to czegoś dowodzi?|- Nie.
01:10:46:Mógł znaleźć moje nazwisko...
01:10:49:...w informacji telefonicznej...
01:10:50:...albo ktoś zadzwonił,|i mu je podał.
01:10:53:Nie miałeś ze sprawą nic wspólnego,|dopóki się do ciebie nie zwrócił.
01:10:57:- Prawda?|- Nie wiem.
01:11:00:Jest wiele niewiadomych.|Pewnych rzeczy nigdy się nie dowiem.
01:11:04:- Człowiek który znał odpowiedzi, nie żyje.|- Marriott?
01:11:07:Tak. Mogę tylko zgadywać.
01:11:11:Pozgadujmy gdzie indziej.
01:11:14:Ty też jesteś tajemnicą.
01:11:16:Wciąż nie powiedziałaś co robiłaś w kanionie.
01:11:21:Mogłaś pomyśleć,|że ojciec zechce zabić Marriott'a.
01:11:23:Gdy ujrzałaś mnie leżącego na ziemi,|mogłaś pomyśleć że to on.
01:11:27:- Proszę. Chodźmy stąd.|- Dobrze.
01:11:32:Masz ładny nos, pomimo garba.
01:11:35:Zrobił się garbaty,|gdy dostałam pałką podczas gry w baseball.
01:11:38:Tutaj.
01:11:39:Byłam w siódmej klasie i...
01:11:49:Dobrze zgaduję?
01:11:51:Twój ojciec kocha Helen.
01:11:54:Marriott go skrzywdził.
01:11:56:Gdy się pojawiłem,|wziełaś mnie za kolejnego Marriott'a...
01:11:58:...dlatego chciałaś mnie odciągnąc od sprawy.
01:12:01:Nie udało się.|Zacząłem podejrzewać ojca.
01:12:05:Ponieważ i jemu nie udało sie mnie przekupić...
01:12:09:...zaczełaś sie przymilać.
01:12:12:Nie zawszę zgaduję.|Mogę się mylić.
01:12:19:- I chyba się pomyliłem.|- Czasem nienawidzę mężczyzn.
01:12:21:Wszystkich. Starych i młodych...
01:12:24:...pięknych i pachnących...
01:12:27:...a w szczególności detektywów!
01:12:33:Przepraszam, skarbie.|Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
01:12:37:Powinnaś się nauczyć,|że mężczyźni to dranie.
01:12:39:Próbują cię zmiękczyć,|a potem uderzają.
01:12:44:Zagrałeś nieczysto,|ale nie opłacało się.
01:12:48:Teraz ona cię nienawidzi,|jak wszystkich mężczyzn.
01:12:51:To była pierwsza połowa przemówienia,|dalej jest, jak następuje:
01:12:55:Nienawidzę równierz ich kobiet,|zwłaszcza eleganckich blondynek...
01:12:59:...pieknych, drogich lalek,|żyjących z łaski.
01:13:03:Z wierzchu gładkich i wymuskanych...
01:13:08:...w środku ostrych i zimnych jak lód.
01:13:11:Lecz nie tak czystych.
01:13:15:Zaczynasz się jąkać.
01:13:24:Ojciec się martwi.|Powiem mu, że nic ci nie jest.
01:13:30:- Kiedy przyjechałaś?|- Wczoraj...
01:13:32:Gliniarze tu nie wrócą,|niezła kryjówka.
01:13:35:Rzuciłaś niewinne owieczki wilkom na pożarcie.
01:13:38:Wyszłaś zanim policja odwiedziła twojego męża?
01:13:41:Wyjaśnijmy coś sobie.|Wynajęłaś mnie żebym pomógł ci...
01:13:45:...odzyskać naszyjnik.|Wystawiłaś mnie w podłym barze...
01:13:49:...i oddałaś w ręce Amthor'a.|Nie rozumiem.
01:13:52:- Przepraszam. Myślałam, że masz naszyjnik.|- Dlaczego?
01:13:55:Proszę, nie wiń mnie.|To było możliwe.
01:14:00:- Źle się zachowałam?|- Strasznie się wkurzyłem.
01:14:04:Jak długo znasz Amthor'a?
01:14:07:- Kiepsko kłamie, prawda?|- Więc?
01:14:11:To długa i niezbyt piękna historia.
01:14:13:Mam dużo czasu i nie jestem obrzydliwy.
01:14:26:Amthor mnie szantażuje.
01:14:30:To oczywiste.|W jaki sposób?
01:14:33:Mój mżż ma 65 lat.|Kocha mnie.
01:14:37:A ja go lubię i jestem mu wdzięczna.|Jest wyrozumiały...
01:14:43:Spotykam się z mężczyznami.
01:14:48:- Podniecają mnie.|- Z pewnością nie odmawiają.
01:14:55:Gdy poznałam Marriott'a,|nie wiedziałam że jest wspólnikiem Amthor'a.
01:14:58:Zresztą prawdę o Amthorze,|równierz odkryłam dużo później.
01:15:03:- Początkowo wyświadczył mi wiele dobrego.|- W jakim sensie?
01:15:06:Leczył moje centra wymowy.|Mówię poważnie.
01:15:10:- Kiedyś się jąkałam.|- Świetnie sobie poradził.
01:15:15:Mówisz równie dobrze jak ja.
01:15:17:Tylko częściowo jest szarlatanem.
01:15:21:Potrafi ci schlebiać,|dzięki czemu odkrywasz przed nim przeszłość...
01:15:25:...i zdradzasz wszystkie tajemnice.
01:15:29:To dobry sposób,|na rozpoznanie ofiar późniejszego szantażu.
01:15:34:Poprosił o naszyjnik.
01:15:36:Nie mogłam odmówic.|Wiedział o mnie zbyt wiele.
01:15:40:Zagroził, że odwiedzi mojego męża.
01:15:42:Miałaś bujną przeszłość?
01:15:45:Młodsi mężczyźni mogli by ją zaakceptować...
01:15:48:...upić się, lub rozwieść...
01:15:52:...ale mąż jest stary.
01:15:53:To by go zabiło.
01:16:00:Nie chciałam ryzykować.
01:16:03:Dlatego się zgodziłam.|Jadeit skradziono jednak...
01:16:06:...zanim zdążyłam go przekazać Amthor'woi.
01:16:08:Złodziej zagroził, że jeśli pójdę na policję,|on porozmawia z mężem.
01:16:13:Musiał być to ktoś, kto zna Amthor'a...
01:16:15:...lub został przekupiony przez kogoś mu bliskiego.
01:16:19:Kogoś kto znał schemat działania Amthor'a.
01:16:22:- Mógł to być Marriott.|- To oczywiste.
01:16:24:Bał się, że Amthor go podejrzewa.|Dlatego wziął ciebie jako ochronę.
01:16:29:- Możliwe.|- Jestem tego pewna.
01:16:30:Zabił Marriott'a na pustkowiu.
01:16:33:Mógł przypuszczać,|że wina spadnie na ciebie.
01:16:37:Historia niezbyt zwięzła,|ale kupuję ją.
01:16:39:Amthor zagroził, że zdradzi twoją przeszłość,|jeśli nie dasz mu jadeitu.
01:16:43:Zgodziłaś się,|ale naszyjnik ukradł Marriott.
01:16:47:Amthor go zabił, i co dalej?
01:16:51:Pomóż mi zabić Amthor'a.
01:16:57:Nie rozumiesz?|Tylko w ten sposób odnajdę spokój.
01:17:00:Szantaże nigdy się nie skończą.
01:17:03:Nawet gdy Amthor zdobędzie naszyjnik.
01:17:05:Dlaczego ja?|Bo jestem pod ręką i wiem jak trzymać broń?
01:17:09:Czy dlatego, że noszę spodnie?
01:17:11:Potrzebuję cię.
01:17:15:Jestem zagubiona.
01:17:16:Nie zawsze zachowywałam sie grzecznie i mądrze...
01:17:19:...ale potrzebuję pomocy...
01:17:23:...i spokoju ducha.
01:17:27:Potrzebuję cię.
01:17:34:Dobrze.|Co wymyśliłaś?
01:17:36:Nie mogę go znaleźć.
01:17:38:To pewnie moja wina.|Policja miała mnie na oku.
01:17:41:Powiedziałem im o Sonderborg'u.|Amthor się wymknął.
01:17:44:Jeśli go znajdzemy,|trudno będzie go tu ściągnąć.
01:17:48:Facet zna się na rzeczy.
01:17:49:To proste.
01:17:51:Powiesz, że zdecydowałeś się na sprzedaż,|że masz jadeity.
01:17:54:A mam?
01:17:55:Nie musisz mieć go przy sobie.
01:17:57:Dasz mu czas na zgromadzenie pieniędzy.|Wyznaczysz miejsce spotkania.
01:18:00:- Gdzie?|- Tu.
01:18:02:- Wyśle posłańca.|- Nie zgodzimy się. Poczekamy.
01:18:06:Dobrze, w końcu przyjdzie. Co dalej?
01:18:08:To moja sprawa.
01:18:09:- W porządku. Już idę.|- Rano.
01:18:12:Muszę jeszcze popracować.
01:18:16:Jesteś wspaniały.
01:18:19:Chciał byś przestać zarabiać na życie?
01:18:22:Z przyjemnością.|Jakieś pomysły?
01:18:26:Kiedy wrócisz?
01:18:28:To śliski gość.
01:18:30:Myślę, że dopiero jutro wieczorem.
01:18:55:Wreszcie wiedziałem po jakim...
01:18:56:...gruncie stąpam.
01:18:58:Wymyśliłem już,|co powiem myślicielowi.
01:19:02:Sądziłem, że go to ogłuszy...
01:19:05:...lub zabije.
01:19:47:Nie cierpiał długo.
01:19:50:Został uduszony z taką łatwością,|z jaką dziecko zrywa kwiatek.
01:19:53:Tę robotę mógł wykonać jedynie wielki facet...
01:19:56:...z silną parą dłoni.
01:20:36:Chcę ją znaleźć.|Muszę wyjechać.
01:20:39:Dobry pomysł.
01:20:42:Policja będzie cię szukać.
01:20:46:Wiem, że nie chciałeś go zabić.|Potrząsnąłeś nim za mocno.
01:20:50:Nie wiesz jak silny jesteś.|Uspokój sie, bo nawet ja ci nie poomogę!
01:20:54:- Znalazłeś ją?|- Czy to ona?
01:20:59:That's your girl, isn't it?
01:21:00:To jest twoja Velma?|Napisane jest "na zawsze, Velma".
01:21:04:Nie lubię jak się ze mnie żartuje.
01:21:06:Tym razem zakpiono ze mnie.
01:21:09:Podejrzewałem, że to nie ona.
01:21:11:Zdjęcie miało zmylić poszukujących Velmę.
01:21:14:Nie tak wyglądała.|Powiem ci jak.
01:21:18:Była słodka.
01:21:19:Dobrze, dobrze,|słodka jak nabój rewolwerowy.
01:21:22:Chcesz ją zobaczyć przed wyjazdem?
01:21:26:Znalazłeś ją?
01:21:27:Tak, znalazłem.
01:21:30:- Dobrze się miewa?|- To zależy.
01:21:32:- Dobrze się prowadzi?|- Różnie.
01:21:35:Pozbądź się fagasów.
01:21:38:Nie może się jej stać krzywda.
01:21:41:Razem sie w coś wpakowaliście?
01:21:45:Pozbądź się ich.|Więźnią ją.
01:21:47:Posłuchaj mnie, i przestań ze mną tańczyć!
01:21:48:Nikt jej nie więzi,|jest tam u siebie.
01:21:52:Chce z tobą pogadać.
01:21:55:Sytuacja się zmieniła w ciągu ośmiu lat.
01:21:58:- Dobra.|- Jutro.
01:22:02:Zapłacę ci więcej,|bo ją znalazłeś.
01:22:08:Daj spokój.
01:22:10:Masz. Kup sobie hamburgera i coś do picia.
01:22:13:Przyjdź tu jutro o zmroku.
01:22:29:- Zrozumiałeś?|- Tak.
01:22:31:- Co masz robić?|- Czekać tu, a potem przyjść.
01:22:35:Kiedy?
01:22:37:Jak otworzysz okno.
01:22:39:Jak odsłonię zasłony.|Zobaczysz światło.
01:22:42:Muszę się przygotować,|więc nie wchodź od razu.
01:22:45:Drzwi bedą otwartę.
01:22:49:Miałem wrażenie, że każe nie wybuchać|płonącej lasce dynamitu.
01:22:53:Musiałem się jednak dowiedzieć jeszcze jednego.
01:22:54:Co się stało z naszyjnikiem.
01:23:30:Cała drżysz.
01:23:32:Bałam się, że coś się stało.
01:23:35:Znalazłeś Amthor'a?
01:23:36:Dobrze się ukrył.|Przyjdzie o 12:00.
01:23:39:Przygotujmy się.|Jaki masz plan?
01:23:41:Zasłoń zasłony i włącz światło.
01:24:10:Powiedziałeś Amthor'owi, że zdobędziesz jadeit.
01:24:19:Jak ci się podoba?
01:24:21:Nie wiem.
01:24:23:Po raz pierwszy widzę naszyjnik,|wart 100 tysięcy dolarów.
01:24:28:Gdzie go znalazłaś?
01:24:29:W lewej, dolnej szufladzie mojej toaletki.
01:24:32:Nie został skradziony?
01:24:35:Nie było napadu?
01:24:37:Wszystko zmyśliłaś.
01:24:39:Nie chciałam mu go oddać.|To by tylko wzbudziło jego apetyt.
01:24:43:Teraz też go nie dostanie.
01:24:45:Pozwolimy mu na niego spojrzeć.|Zacznie się wymądrzać...
01:24:48:Ostatnio groził mi bronią.|Wie jak jej urzyć.
01:24:51:Do tego nie dopuścimy.
01:24:52:Nie mówmy teraz o tym.
01:24:54:To prosta sprawa.|Dostaniesz naszyjnik w nagrodę.
01:24:58:Jesteś zbyt miły,|żeby całe życie być detektywem.
01:25:04:Dlaczego powiedziałaś Marriott'owi,|że go skradziono?
01:25:07:Współpracował z Amthor'em.|Musiałam uprawdopodobnić swoją wersję.
01:25:11:Obaj musieli uwierzyć w kradzież.
01:25:13:- Marriott dał się nabrać?|- Oczywiście. Czemu nie?
01:25:19:Nie lubiłam go.
01:25:21:Był kiepski.
01:25:23:Choć jego wspomnienie wciąż mnie wzrusza.
01:25:26:I wciąż sądzisz, że Amthor go zabił?
01:25:29:A któż by inny?
01:25:32:Ty.
01:25:34:Nie.
01:25:37:Nie mówisz poważnie.
01:25:44:Dlaczego?
01:25:45:Bo inaczej widzę całą sprawę.
01:25:47:Marriott zgodził się zabić wścibskiego detektywa...
01:25:52:...o którym poinformowała go telefonicznie pani Florian.
01:25:55:Musiał ci pomóc.
01:25:57:Dzięki tobie zbijał kasę.
01:25:58:Byłaś jego zakładniczką, Amthora...
01:26:01:...a nawet pani Florian.|Utrzymywałaś wszystkich.
01:26:05:Nie chcieliście, żebym się wtrącał.
01:26:07:Szantażowanie nie miało by sensu,|gdyby Moose cię odnalazł.
01:26:11:Mógł by cię skrzywdzić.
01:26:12:Gdyby Marriott nie był idiotą...
01:26:15:...domyślił by się,| że pchasz nas obu w ślepą uliczkę.
01:26:20:Świetnie to wykombinowałaś.|Jeden z nas miał zginąć, nieważne który.
01:26:23:I tak nas rozdzieliłaś.
01:26:25:Drugiego mogłaś dorwać później.
01:26:34:Udało by ci się i ze mną,|gdyby nie Ann.
01:26:37:I gdyby nie moja twarda głowa.|Kobiety nie powinny zabijać ludzi.
01:26:41:Proszę, nie!
01:26:43:To prawda.
01:26:44:Nagle znalazłam się w pułapce.|Wszyscy mnie otoczyli.
01:26:47:- Nie wiedziałam gdzie uderzyć, nie wiedziałam co robię.|- Prawie ci się udało.
01:26:51:- Ledwo uszedłem z życiem.|- Nie wiedziałam jak się zachowasz.
01:26:55:Nie mogę się wycofać.
01:26:57:Jestem tak blisko spokoju ducha.
01:27:01:Został tylko Amthor.
01:27:03:But I can't face it alone.
01:27:06:Sama nie dam rady, nie opuszczaj mnie teraz.
01:27:08:Przykro mi, drugi raz ci się nie uda.
01:27:14:Dobry sposób,|ale jednorazowy.
01:27:17:Pierwszy raz, osiem lat temu,| się nie liczy.
01:27:19:To była nauka.|Moose zakochał się w tobie.
01:27:22:Nie wiem do czego go namówiłaś.
01:27:24:Do morderstwa?|Czy czegoś równie poważnego?
01:27:28:Prawie udało ci się mnie nabrać,|bo wyznałaś część prawdy.
01:27:31:Wiedziałem że Amthor cię szantażował,|ale podana przez ciebie przyczyna była niewiarygodna.
01:27:36:Nie chodziło o mężczyzn.|Tych mąż ci wybaczał.
01:27:39:To była część spisku.
01:27:43:Bałaś się więzienia.
01:27:45:On cię przed nim ratował.
01:27:48:Wciąż marzysz o jedwabnych prześcieradłach...
01:27:51:Nie rób tego.
01:27:54:Zapomniałam ci powiedzieć...
01:27:56:...żebyś nie całował kobiet,|mając przy sobie broń.
01:28:00:Zostawia siniaki.
01:28:02:Postaram się pamiętać.
01:28:04:Mogłam cię polubić.
01:28:06:Polubić jak wielu innych.
01:28:09:Szkoda, że tak musiało się skończyć.
01:28:15:Nie ruszaj się.
01:28:17:Proszę, wejdź.
01:28:24:Jak zwykle zjawiasz się nie w porę.
01:28:28:To moja wina,| niepokoiłem się o ciebie.
01:28:31:Czemu mi nie powiedziałaś,|że masz tak poważne kłopoty?
01:28:35:Chciałam cię oszczędzić.
01:28:37:Mogłem ci pomóc,|zapobiec wszystkiemu.
01:28:41:teraz jest już za późno.
01:28:44:Skoro ma tu przyjść Amthor...
01:28:46:...lepiej załatw go szybko.
01:28:55:Zabierz mu broń.
01:28:58:Po raz pierwszy zabije kogoś,|kogo tak mało znam, a tak bardzo lubię.
01:29:04:Jak masz na imię?
01:29:06:Philip.
01:29:08:Philip Marlowe. |Książęce nazwisko.
01:29:12:Jesteś miłym facetem.
01:29:15:Ja za to mam imie hrabiny,| pani Lewin Lockridge Grayle.
01:29:20:Mogli byśmy się dogadać.
01:29:23:Wciąż możemy.
01:29:25:Dam sobie radę z Moos'em.|On wciąż cię kocha.
01:29:28:Wczoraj skręcił kark Amthor'owi.
01:29:36:Więc zostałeś tylko ty.
01:29:38:Ta sprawa mnie już nie interesuje.
01:29:40:Wiesz zbyt wiele.
01:29:43:Mam tego dość.
01:29:46:Jestem zmęczona.
01:30:09:Wezwijmy policję.
01:30:12:Ocalił ci życie.
01:30:15:Czemu ma znów cierpieć?
01:30:17:Gliniarze zawsze szukają mordercy.
01:30:20:Ona nie żyje.|Czy to nie wystarczy?
01:30:22:Była złą kobietą.
01:30:24:Co za różnica kto ją zabił?
01:30:32:Nie wezwałeś mnie,|ale usłyszałem strzał, więc przyszedłem.
01:30:39:Chcę porozmawiać z Velmą.
01:30:42:Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem.
01:30:46:Ona nie żyje.
01:31:00:Wcale się nie zmieniła.
01:31:03:Jest trochę bardziej elegancka...
01:31:05:...ale wciąż słodka.
01:31:08:Jak koronkowe majteczki.
01:31:14:Nie chciałem jej niepokoić,|żyła spokojnie.
01:31:17:Nic innego nie mogłem zrobić.
01:31:21:Musisz zrozumieć.
01:31:24:Nie mogłem pozwolić jej odejść.
01:31:26:Za bardzo ją kochałem.
01:31:29:Była zbyt piękna.
01:31:32:- Nie trzeba było jej zabijać.|- Moose, posłuchaj!
01:31:51:Znów otworzyła się pode mną znajoma, czarna otchłań.
01:31:55:Była czarniejsza i głębsza niż poprzednio.
01:31:58:Nie spodziewałem się dotrzeć do dna.
01:32:00:Myślałem, że jestem nafaszerowany ołowiem.
01:32:04:Nic więcej nie wiem.
01:32:06:Poza tym, że moje gałki oczne|zostały uszkodzone.
01:32:10:Usłyszałem strzały.||Nie wiem kto strzelił, nie wiem kto oberwał.
01:32:16:Strzelała dziewczyna?|To była Ann?
01:32:20:Randall!
01:32:21:Za chwilę wróci.
01:32:24:Kiedy mi zdejmną te bandaże, Nulty?
01:32:27:Za parę miesięcy,|jeśli pożyjesz tak długo.
01:32:39:- Jestem wolny?|- Złaź mi z oczu
01:32:42:Jutro przygotuję oświadczenie do podpisu.
01:32:44:Kto mnie poparł?
01:32:48:Kogo postrzelono?|Usłyszałem trzy strzały.
01:32:50:- Malloy'a.|- Nie żyje?
01:32:51:Tak. |I Grayle.
01:32:53:Nie zginął od razu.|Walczyli o broń.
01:32:56:Grayle dostał trzecią kulę.
01:32:59:Więc dziewczyna żyje?
01:33:02:Poparła moją wersję wydarzeń, zgadza się?
01:33:05:Tego nie powiedziałem.
01:33:07:Jest tutaj?
01:33:10:Nie. Odprowadź go do domu Nulty.
01:33:14:Dajecie mu prezenty na pożegnanie?
01:33:16:Należy do ciebie.|Dała ci go.
01:33:19:Nie zdążyła.
01:33:21:Przymierzałem go,|nie pasuje do mojej cery.
01:33:25:Co mam z nim zrobić?
01:33:27:Daj go swojej dziewczynie,|zwróć Chińczykom...
01:33:30:...uduś się nim...|mam to gdzieś.
01:33:35:A co się stało z dziewczyną?
01:33:38:- Jak zniosła śmierć ojca?|- Nie wiem.
01:33:43:Ma ładną figurę, nie?
01:33:45:- Nie zauważyłem.|- Brakuje ci witamin.
01:33:51:- Ma nie tylko ładną figurę.|- Uważaj stopień.
01:33:55:Jej twarz nie jest piękna,|ale jest dobra.
01:33:58:Wygląda jak dziewczynka na pikniku kościelnym.
01:34:00:- Wiesz co mam na myśli?|- Nie mam pojęcia.
01:34:05:Szkoda, że tak na nią krzyczałem.
01:34:07:Ciekawe co o mnie myśli.|Pewnie nic.
01:34:11:Sądzi, że podobała mi się jej macocha...
01:34:14:...i że mam kobiet na pęczki.
01:34:17:Chciał bym jej wyjaśnić że...
01:34:19:Zresztą to bez sensu, prawda?
01:34:21:Skąd mam wiedzieć.
01:34:28:Uważaj na głowę
01:34:31:- 1800 South Kingsley.|- Jasne.
01:34:50:Robiła niezłą kawę.
01:34:54:Nulty.
01:34:56:Od dawna się z nikim nie całowałem.
01:34:59:Mógł bym pocałować ciebie, Nulty?
01:35:15:Z tekstu Barbary Szczecińskiej,|napisy skonstruował miczum82 :)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
My Sassy Girl Yeob XviD AC3 NAPISY PL
My Sassy Girl Yeob XviD AC3 NAPISY PL
1944 Fritz Lang The Woman In The Window [Kobieta w oknie] [napisy pl]
Money, Banking and the Federal Reserve (napisy PL)
The Racket 1928 DVDRip XviD NAPISY PL
Schronienie The Refuge (2009) LiMiTED DVDRip XviD NODLABS napisy PL
My sweet Raskolnikow
Dolans Cadillac 2009 horr Napisy PL RMVB
Resident Evil Degeneration 2008 napisy PL
Śniadanie ze Scotem Breakfast With Scotem (2007) Napisy Pl
THOR 3D (SBS) 2011 ENG (Napisy PL) BluRay 1080p Side by Side Napisy THOR 3D (SBS) 2011 ENG (Napisy
Nienarodzony [napisy pl]
Kocham cię od tak dawna I ve Loved You So Long (2008) Napisy Pl
Toxic Avenger 2 DVDRip Napisy PL (1989) (2)
The Walking Dead S04E03 Napisy PL
EDUKATORZY CD2 napisy PL 2000
Baby Love Comme les autres (2008) Napisy Pl
Mandragora [1997] [napisy pl]

więcej podobnych podstron