Kluczem jest gaz
Nasz Dziennik, 2011-01-16
Z
Wiktorem Suworowem, byłym agentem sowieckiego wywiadu wojskowego
GRU, autorem książek o historii Związku Sowieckiego, rozmawia
Mariusz Bober
Przedstawiciele
władz rosyjskich już w pierwszych godzinach po tragedii 10 kwietnia
2010 r. "wiedzieli", jaka jest jej przyczyna.
Zaprezentowany raport MAK podtrzymuje początkowe tezy Rosjan o winie
polskich pilotów.
-
Nie mam pojęcia, jak można postawić takie tezy tuż po
katastrofie. Trudno to w ogóle komentować. W historii Związku
Sowieckiego zdarzało się, że np. Stalin zaraz po zabójstwie
członka Politbiura Siergieja Kirowa, działacza bolszewickiego,
uważanego za poważnego konkurenta Stalina do funkcji sekretarza
generalnego partii komunistycznej, wiedział już, kto to
zrobił.
Podczas
prezentacji raportu na temat katastrofy przedstawiciele MAK
zapewniali, że jest to niezależna instytucja, "nieulegająca
naciskom".
-
Ależ oczywiście, że MAK nie jest niezależną komisją. Niezależne
komisje badania wypadków lotniczych funkcjonują na Zachodzie - w
Szwecji, Szwajcarii itd. Tymczasem Rosja jest niezwykle skorumpowanym
krajem. MAK jest całkowicie zależny od premiera Władimira Putina i
jego urzędników. Nie ma tu znaczenia, że skupia również
ekspertów z innych państw byłego Związku Sowieckiego. Właściwie
oni wszyscy pochodzą z krajów rządzonych autorytarnie. Niektórzy
są zależni od Putina, niektórzy nie. Ale opinię każdego z nich i
głos w MAK można kupić.
Sposób
działania oraz wiarygodność tego komitetu można porównać do
sposobu prowadzenia przez rosyjskie organa śledztw, np. w sprawach
zabójstw dziennikarzy, przestępstw wojennych czy katastrofy okrętu
podwodnego "Kursk"?
-
Tak. Wówczas to naprawdę niezależni dziennikarze i eksperci
dociekali prawdy i wskazywali różne fakty, które pomagały
wyjaśnić katastrofy czy też zabójstwa. W ten sposób czasem
ujawniano przestępcze działania przedstawicieli wojska albo
władz.
Zna
Pan przypadek sprawy, która byłaby niewygodna dla władz Rosji, a
jednak została uczciwie wyjaśniona?
-
Niestety nie. To jest przestępczy reżim i takie są również jego
działania. Wcześniej czy później dojdzie do całkowitego
załamania tego systemu władzy.
Dlaczego?
-
Ponieważ w normalnie funkcjonującym państwie należy inwestować w
rozwój infrastruktury, nie tylko drogowej. Chodzi także o budowę
mostów, infrastruktury energetycznej - linii przesyłowych,
elektrowni itd. Tymczasem w Rosji nikt w ogóle nie inwestował w
jakąkolwiek infrastrukturę. Ta, która jest, pochodzi jeszcze z
czasów Związku Sowieckiego. Zresztą nie chodzi wyłącznie o samą
jej budowę. To jeszcze szerszy problem. By ją utrzymać, trzeba też
wyszkolić ludzi, którzy będą o nią dbali, itd. To zaś oznacza,
że trzeba przeznaczyć pewne pieniądze na edukację. Dziś już
widoczne są oznaki załamywania funkcjonowania rosyjskiej
infrastruktury w różnych dziedzinach. Myślę, że już w
najbliższym czasie może dojść w Rosji do wielu katastrof
technicznych, będących konsekwencją tego złego stanu
infrastruktury. To może przyczynić się do upadku obecnego systemu
władzy w Rosji.
Jakie
miejsce w planach "strategicznej współpracy" Rosji z UE
zajmuje Polska?
-
Polska jest bardzo ważna dla Rosji, ale nie ze względu na relacje z
Unią, a przynajmniej nie jest to najważniejszy powód. W rosyjskiej
polityce wobec Polski zaszła rzeczywista zmiana. Gdy w ubiegłym
roku w Polsce zaczęto szukać gazu łupkowego na dużą skalę,
Moskwa przestraszyła się, że staniecie się dużym eksporterem
tego surowca. A to byłoby bardzo dla niej groźne. Gdybyście
zaczęli produkować gaz i ropę na dużą skalę, relacje
polsko-rosyjskie zmieniłyby się diametralnie. Rosyjscy politycy od
razu zaczęliby mówić: "Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi,
wręcz braćmi, nieprawdaż?". Gdyby Polska stała się dużym
producentem gazu, uderzyłoby to w rosyjskie interesy. Przecież
większość dochodów rosyjskich to wpływy z eksportu ropy i gazu.
Gdyby wasz kraj przejął znaczną część udziału w zaopatrzeniu
Europy w gaz, Rosja musiałaby zmienić swoją politykę i stałaby
się bardzo przyjazna.
Handel
gazem wyznacza kierunki rosyjskiej polityki.
-
Dlatego odebranie przez Polskę rynku zbytu na rosyjskie surowce
mogłoby nawet doprowadzić do zniszczenia rosyjskiego systemu
politycznego. Oczywiście, że dla Rosji relacje z Polską jako
krajem członkowskim Unii - ze względu na potrzebę ułożenia
dobrych relacji Moskwy ze Wspólnotą - są również istotne. Jednak
moim zdaniem, ważniejsze są tak naprawdę względy ekonomiczne i
perspektywa wydobycia w Polsce na dużą skalę gazu. Przecież ci
wszyscy oligarchowie związani z Kremlem, i sam Putin, są
uzależnieni od dochodów z eksportu surowców energetycznych. Rosja
tak naprawdę produkuje jedynie karabiny kałasznikow, matrioszki i
paliwa. Problem w tym, że sprzęt wojskowy szybko się starzeje, a
trzeba ponosić duże nakłady na unowocześnianie go, aby zapewnić
jego konkurencyjność na rynkach zagranicznych. Obecnie rozwijane są
głównie projekty broni i środków militarnych, które powstały
jeszcze w czasach Związku Sowieckiego. Ale wkrótce okażą się
przestarzałe i nikt nie będzie ich potrzebował. Matrioszek Europa
specjalnie nie potrzebuje... Jeśli więc jeszcze Polska przejęłaby
nawet część rynków zbytu na rosyjski gaz, Moskwa mocno by to
odczuła. To jest prawdziwa przyczyna zmiany polityki Kremla wobec
Polski.
Dziękuję
za rozmowę.